Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
1026
BLOG

Lech Kaczyński leci, rodziny już w Katyniu

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

   http://www.tvn24.pl/zmarla-niedlugo-po-slubie-miala-12-lat,131046,s.html

 

http://www.tvn24.pl/...,131047,s.html

Błąd 404

Strona nie została odnaleziona...

error 404

Być może:

·        adres internetowy został wpisany nieprawidłowo

·        strona została przeniesiona lub usunięta

Przejdź na stronę główną tvn24.pl

 

http://www.tvn24.pl/...,131055,s.html

 

http://www.tvn24.pl/nie-obrazajmy-sie-na-litwinow,131060,s.html

09 kwietnia 2010, 20:42

"Nie obrażajmy się na Litwinów"

 

 

Foto: TVN24 | Video: TVN248 kwietnia litewski Sejm odrzucił rządowy projekt ustawy o pisowni nazwisk po polsku

 

 

- To jest zupełnie niepotrzebny zgrzyt – tak szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak określił odrzucenie przez litewski Sejm projektu ustawy, który umożliwiłby litewskim Polakom zapis nazwisk w języku polskim. Stasiak przyznał, że Lech Kaczyński jest "wielce zdziwiony" tą decyzją parlamentu, jednak - jak zaznaczył - Polska nie powinna z tego powodu obrażać się na Litwę.

 

' v:shapes="_x0000_i1035">

 

Litwa bez polskich nazwisk. Kaczyński zdziwiony

Litewski Sejm...

czytaj dalej »

 

W opinii Stasiaka, czwartkowy "zgrzyt" w litewskim parlamencie był "zupełnie niepotrzebny". - To taki paradoks – dodał i wyjaśnił, że z jednej strony Polska z Litwą ma wspólnotę celów, na forum europejskim działa ramię w ramię, a z drugiej strony, litewski parlament podejmuje tak niekorzystną dla Polski decyzję.

 

Mimo to - podkreślił prezydencki minister - Polska nie powinna się na Litwę obrażać. - Partnerstwo z Litwą jest potrzebne Europie - argumentował. - Potrzebna jest spójna praca instytucji polskich, żeby Litwa wiedziała że nie ma miejsca na taki zgrzyt - dodał. Przypomniał, że Polskę i Litwę wiążą ważne interesy, m.in. budowa polsko-litewskiego mostu energetycznego i perspektywa budowy nowego polsko-litewskiego gazociągu.

Prezydent: do tej sprawy jeszcze się powróci

 

 

 

Litwa: polskie nazwiska nadal zakazane

Wbrew...

czytaj dalej »

 

Lech Kaczyński swoje zdziwienie odrzuceniem ustawy o nazwiskach wyraził już wcześniej, po czwartkowym spotkaniu w Wilnie z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite. Zaznaczył, że jest "zwolennikiem bardzo dobrej współpracy" obu krajów, a uregulowanie kwestii pisowni nazwisk polskich "jest interesem wspólnym, a także interesem innych krajów bałtyckich: Łotwy i Estonii".

 

Prezydent wyraził nadzieję, że "do tej sprawy jeszcze się powróci". - O tym rozmawiałem z prezydent - zaznaczył. Lech Kaczyński podkreślił, że pozostaje optymistą.

Dalia Grybauskaite powiedziała dziennikarzom, że chciałaby, aby dobre partnerskie stosunki były kontynuowane, a "dzisiejsze problemy nie wpłynęły negatywnie na przyszłą współpracę".

"Polska" porażka

 

 

Polacy na Litwie jak "piąta kolumna"

Domagając się...

czytaj dalej »

 

W czwartek sejm Litwy odrzucił rządowy projekt ustawy o pisowni nazwisk, zezwalający m.in. na zapis w paszporcie litewskim nazwiska polskiego w formie oryginalnej i w pierwszym czytaniu przyjął alternatywny projekt ustawy wykluczający taką możliwość.

 

Rządowy projekt zadowalał litewskich Polaków. Zezwalał on na zapis imion i nazwisk w paszportach nie tylko w języku litewskim, lecz także w innych językach opartych na alfabecie łacińskim, m.in. po polsku.

W głosowaniu poparło go 30 posłów ze 104 obecnych na sali, 38 było przeciw, 32 wstrzymało się od głosu.

Alternatywny projekt ustawy o pisowni nazwisk, który przygotowali posłowie ze współrządzącej partii Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci Gintaras Songaila i Rytis Kupczinskas poparło 75 posłów z 88 obecnych na sali, trzech głosowało przeciwko - byli to trzej posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), 10 wstrzymało się od głosu.

Teraz projekt ustawy posłów Songaily i Kupczinskasa będzie omawiany w komisjach sejmowych. Drugie czytanie zaplanowano na 8 czerwca.

Stasiak: prezydent chce do Moskwy

Sonda

Czy prezydent powinien pojechać do Moskwy na obchody 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie?

 

zobacz wyniki

Prezydencki minister, pytany o decyzję Lecha Kaczyńskiego w sprawie wyjazdu 9 maja do Moskwy, przyznał, że "wola prezydenta, żeby tam pojechać jest". Jak uzasadniał, udział głowy polskiego państwa w wielkiej defiladzie wojskowej na Placu Czerwonym byłoby zaznaczeniem polskich zasług w walce z niemieckim okupantem podczas II wojny światowej. - Trzeba podkreślać polską obecność - mówił. - Chodzi o godną reprezentację Polski - dodał.

Stasiak pytany czy polski prezydent zamierza wygłosić przemówienie podczas moskiewskich uroczystości, zaprzeczył i wyjaśnił, że żaden z gości nie będzie przemawiał.

Wielka defilada wojskowa na Placu Czerwonym będzie kulminacyjnym punktem obchodów 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie. Wezmą w niej udział także żołnierze z czterech krajów koalicji antyhitlerowskiej - USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Polski. Z Polski - jak poinformował wcześniej minister obrony narodowej Bogdan Klich - do Moskwy pojedzie pododdział wojskowy i czterech kombatantów.

mon//mat

Źródło: tvn24

·         

 

·         

·         

·        0

Dowiedz się więcej...

·        Prezydent: Mniejszości nie mogą stawać się zakładnikami

·        Obcięli im pensje, bo rozmawiali po polsku

·        Karta Polaka to "nieporozumienie"

·        "Nie należy dramatyzować stosunków polsko - litewskich"

·        Za zerwanie polskiej tabliczki upomnienie

Komentarze (0)

 

 

http://www.tvn24.pl/swiat-do-zniszczenia-10-razy,131067,s.html

09 kwietnia 2010, 20:16

Świat do zniszczenia. 10 razy

 

Podpisany przez Obamę i Miedwiediewa nowy układ o redukcji zbrojeń strategicznych świata nie zbawi, choć jest krokiem w dobrym kierunku - ocenił były prezydent Czech Vaclav Havel. Podkreślił przy tym, że nawet po redukcjach za pomocą atomowych arsenałów świat "może być dziesięć razy wysadzony w powietrze".

- Dopiero przyszłość pokaże, czy to rzeczywiście początek rozbrojenia nuklearnego na świecie - powiedział w wywiadzie dla agencji CTK.

Po 1550 głowic dla Rosji i USA

Po ponad 19...

czytaj dalej »

Europa nie na uboczu

Wariacka strategia Obamy

"Dziwaczna...

czytaj dalej »

Były prezydent nie sądzi, by traktat z Rosją oznaczał zmniejszenie zainteresowania Waszyngtonu Europą Środkową, o czym, jego zdaniem, świadczy spotkanie Baracka Obamy z przedstawicielami 11 krajów Europy Środkowej i Wschodniej, które odbyło się w Pradze po podpisaniu umowy z Moskwą.

Havel podkreślił też, że USA nie porzuciły planów budowy nowej tarczy antyrakietowej, której elementy mają być rozmieszczone w Republice Czeskiej i Polsce.

W ubiegłym roku Havel był jednym z sygnatariuszy listu otwartego do prezydenta Obamy, w którym zaapelowano, by Ameryka nie zapomniała o Europie i prowadziła zdecydowaną i opartą na wartościach politykę wobec Rosji.

Czesi strefą wpływów

Co się tyczy Rosji, to - jak powiedział Havel - "wydaje się, że reżim Władimira Putina, chociaż teraz w bardziej wyszukany sposób, traktuje Republikę Czeską jak strefę swych wpływów".

Zdaniem Havla resort spraw zagranicznych powinien zareagować na to, na przykład podejmując wysiłki w celu zdywersyfikowania dostaw ropy i gazu - surowców, które Czesi kupują w Rosji.

jak//mat

Źródło: PAP

·         

·         

·          ·        0 Dowiedz się więcej... ·        Polityk wpadł z milionami w pudełku ·        Rząd Neczasa z wotum zaufania ·        Czeska koalicja się rozpadła ·        "Media kłamią, rząd kradnie". Tysiące ludzi na ulicach Pragi ·        Czeski rząd się chwieje po "zamachu politycznym" Komentarze (0)  

 

Informacja jak dziury w serze. Cenzura w PRL to przedszkole do czasów współczesnych teraz mamy Uniwersytety. I pranie mózgów.    

 

http://www.tvn24.pl/do-katynia-jedzie-juz-specjalny-pociag,131033,s.html 09 kwietnia 2010, 17:13

 

Do Katynia jedzie już specjalny pociąg

 

 

 

 

 

 

Foto: TVN24 | Video: TVN24 Pociąg specjalny do Katynia

Ogromne przeżycie, duże emocje, pielgrzymka złożona w intencji pomordowanych. W taki sposób pasażerowie specjalnego pociągu jadącego na uroczystości w Lesie Katyńskim określają swoją podróż na miejsce kaźni polskich oficerów. Wiozący ok. 460 osób skład, już przekroczył granicę Polski.

Pociąg, który w piątek przed południem wyjechał z Warszawy, granicę w Terespolu przekroczył około godz. 14. W pociągu jadą rodziny ofiar zbrodni katyńskiej, posłowie i senatorowie PiS, żołnierze Wojska Polskiego oraz harcerze i wolontariusze. Wszyscy będą uczestniczyć w sobotnich uroczystościach rocznicowych w Lesie Katyńskim obok prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z Białorusi, po przestawieniu pociągu na szerokie tory (co zajmie ok. trzech godzin), skład pojedzie przez Mińsk do Smoleńska. Zgodnie z rozkładem jazdy, ma tam przybyć w sobotę ok. godz. 6.00 rano (czasu rosyjskiego). Tam była taka tablica, że tu leżą polscy oficerowie zamordowani przez niemieckich faszystów. Takie kłamstwo. Teraz chcę się osobiście przekonać, że tej tablicy już tam nie ma. Adam Bagiński 20-godzinna podróż W trakcie długiej, prawie 20-godzinnej, podróży bliscy ofiar wspominają swoich ojców i dziadków rozstrzelanych przez NKWD w lasach katyńskich i w innych miejscach kaźni. Adam Bagiński - syn zamordowanego w Katyniu Władysława Bagińskiego, żołnierza grudziądzkiego pułku ułanów - opowiadał, że szczątki jego ojca odnaleziono podczas ekshumacji prowadzonej przez Polski Czerwony Krzyż w 1943 r. - Jak go wykopywali, to znaleźli u niego dowód osobisty i medalik. Tam były też informacje o naszej rodzinie - wspominał. - Moja mama otrzymała list z Kozielska w 1940 r. Pisał tam, że wszystko jest w porządku, bo treści tych listów pilnowali funkcjonariusze NKWD. Nie skarżył się, pisał, że jest zdrowy i że wkrótce się zobaczymy - mówił ze wzruszeniem pan Adam. Jak zaznaczył, jego pierwszy wyjazd do Katynia miał miejsce w 1989 r. - Tam była taka tablica, że tu leżą polscy oficerowie zamordowani przez niemieckich faszystów. Takie kłamstwo. Teraz chcę się osobiście przekonać, że tej tablicy już tam nie ma - podkreślił.

Zawrócony z Katynia To historia... czytaj dalej » "Wyjazd ten traktujemy jako pielgrzymkę" Z kolei Danuta Sycz z Drawska Pomorskiego, wnuczka zamordowanego w Katyniu porucznika rezerwy Karola Świszczewskiego, powiedziała, że wyjazd na cmentarz polskich oficerów jest dla niej okazją, by spotkać się z historią jej rodziny. - Żyłam w czasach, kiedy nie mówiło się o zbrodni katyńskiej, i dowiedziałam się o niej dość późno. Przez moje młode życie gdzieś ten dziadek był, ale nie wiedziałam o nim zbyt wiele. Gdy bardziej dojrzałam, korzenie mojej rodziny stały się dla mnie ogromnie ważne (...). Mój dziadek był nauczycielem

Chcemy przeprosin Rosji za Katyń Ponad połowa... czytaj dalej » w Baranowiczach. W 1939 r. jego oddział był pod Lwowem, tam go zatrzymała Armia Czerwona i trafił do obozu w Kozielsku - opowiadała pani Danuta. - Wyjazd ten traktujemy jako pielgrzymkę, którą składamy w intencji pomordowanych - powiedziała posłanka Jadwiga Wiśniewska, która wraz z innymi posłami i senatorami Prawa i Sprawiedliwości udaje się do Katynia. Z Katynia - jak mówiła - zamierza przywieźć ziemię, której chciałaby użyć w swoim okręgu częstochowskim podczas akcji sadzenia Dębów Katyńskich. Tłumaczyła, że inicjatywa ta - o ogólnopolskim charakterze - ma upamiętnić ok. 20 tys. jeńców polskich, który zginęli w wyniku zbrodniczej decyzji sowieckiego Politbiura z 5 marca 1940 r. tka/mtom Źródło: PAP ·          ·          ·          ·        0 Komentarze (0)    

 

ŚWIAT W RELATYWIŹMIE CZASOPRZESTRZENNYM W WYDANIU tvn24 _ TYLKO PRZYSZŁOŚĆ TO OCENI

 

Prasówka jak za PRL na świetlicy garnizonowej przed caprztykiem.

Część I. Wydarzenia DNIA 10 kwietnia 2010 roku

 

 

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/przelom-nie-przelom-tuska-wersje-dwie-na-katyn,130908.html 08 kwietnia 2010, 17:28

Przełom/nie przełom? Tuska wersje dwie na Katyń

 

Foto: TVN24/fot.PAP | Video: TVN24/fot.PAPPrzełom/Nie przełom?

Środowe obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, obecność na nich premierów Polski i Rosji oraz wypowiedziane tam przez nich słowa były przełomem, czy nie? Jeszcze wczoraj Donald Tusk nie miał wątpliwości: - Dla mnie to przełom - mówił na popołudniowej konferencji prasowej. Dzień później powiedział, że... swoje działania, jako przełomowe określają tylko "ludzie nieskromni". Po spotkaniu w Smoleńsku, na którym Donald Tusk i Władimir Putin rozmawiali ze sobą oraz przewodniczącymi Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, polski premier pokusił się o podsumowanie dnia. Na konferencji prasowej powiedział między innymi, że "wartość tego dnia i wartość dzisiejszego gestu, na który czekaliśmy uzyska potwierdzenie za dzień, za rok i za 10 lat".

"Dla mnie i dla premiera Rosji jest to przełom" Znaleźć wspólny... czytaj dalej » O ocenę dnia pokusił się nawet w imieniu premiera Rosji. - Dla mnie jest to przełom, bo uważam ten dzień i tę sprawę za bardzo ważną. Wiem, że z punktu widzenia premiera Putina też jest to przełom - mówił. Zastrzegł jednak, że zapewne nie wszyscy podzielą jego zdanie. Przełom, czy nie? Po przylocie do Polski szef rządu powtórzył, że "z punktu widzenia sceptyków" obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej "wcale nie muszą być uznane za przełomowe". Na pytanie, czy jego zdaniem takie właśnie były, premier już nie odpowiedział. - Słowo "przełom" często jest nadużywane zanim się coś zdarzy i później łatwo o rozczarowanie. W Katyniu na pewno zdarzyło się coś bardzo ważnego. Ten przyjęty wczoraj kierunek trudno będzie zmienić ludziom złej woli - oceniał. A "przełom"? - To nie nam oceniać. To ludzie nieskromni mówią o swoich działaniach, że są przełomowe. Tylko przyszłość to oceni - zakończył Donald Tusk.

CZYTAJ RAPORT KATYŃ. 70 LAT PO ZBRODNI ŁOs//kdj Źródło: tvn24.pl, Bild.de ·          ·          ·          ·        0 Komentarze (0)  

 

 

http://www.tvn24.pl/lech-kaczynski-leci-rodziny-juz-w-katyniu,131078,s.html 10 kwietnia 2010, 7:23

Lech Kaczyński leci, rodziny już w Katyniu Prezydent Lech Kaczyński udał się nad ranem do Katynia, gdzie wraz z przedstawicielami Rodzin Katyńskich, ale również parlamentarzystami, duchownymi, kombatantami, i żołnierzami, złoży hołd Polakom zamordowanym przez NKWD. W uroczystościach ma wziąć udział ok. 800 osób. Jako pierwszy do Smoleńska dotarł pociąg specjalny z członkami rodzin zamordowanych w Katyniu. Ok. 460 osób było w Smoleńsku już o 4 rano.

 

 

 

Przełom/nie przełom? Tuska wersje dwie na Katyń Środowe obchody... czytaj dalej » Rosyjski trzeci garnitur Oprócz głowy państwa w Katyniu pojawią się m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, prezes IPN Janusz Kurtyka, biskup polowy Wojska Polskiego generał dywizji Tadeusz Płoski, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego biskup i generał brygady Miron Chodakowski oraz sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Ze strony rosyjskiej w obchodach ma wziąć udział przedstawiciel prezydenta Dmitrija Miedwiediewa oraz wiceminister spraw zagranicznych.

Chcemy przeprosin Rosji za Katyń Ponad połowa... czytaj dalej » http://www.tvn24.pl/napastnicy,131099,s.html   Według szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka, to bardzo ważna wizyta nie tylko dla Lecha Kaczyńskiego, ale także dla wszystkich Polaków. - Jej wymiar symboliczny jest bardzo ważny dla Polski, dla Polaków, dla naszej tożsamości - powiedział. Ekumeniczne modlitwy Uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozpoczną się przed południem czasu miejscowego. Prezydent najpierw uczci rosyjskie ofiary NKWD, a później uda się na Polski Cmentarz Wojenny, gdzie odbędzie się msza święta. Zaplanowane są też ekumeniczne modlitwy prawosławnego ordynariusza WP, przedstawiciela Ewangelickiego Duszpasterstwa Polowego, biskupa polowego WP i muzułmańskiego muftiego.

Dla uczniów Katyń prawie jak Auschwitz Młodzi Polacy na... czytaj dalej » Po oficjalnych przemówieniach, uroczystości zakończy apel poległych, złożenie wieńców i zapalenie zniczy. Lech Kaczyński zwiedzi też wystawę "Represje w 1937 w Obwodzie Smoleńskim". Dwuletnia hekatomba Do dziś nie wiadomo na pewno, ilu Polaków zginęło z rąk NKWD w 1939 i 1940 r. Najbardziej prawdopodobna liczba ofiar zbrodni nazwanej katyńską to 21 857 ludzi. Miejsca zamordowania 7305 z nich do tej pory nie udało się dokładnie ustalić. W czwartek w Katyniu gościli premierzy Polski i Rosji, Donald Tusk i Władimir Putin.

CZYTAJ RAPORT SPECJALNY "KATYŃ. 70 LAT PO ZBRODNI" kcz/iga Źródło: PAP  

 

 

http://www.tvn24.pl/anna-walentynowicz,131100,s.html 10 kwietnia 2010, 18:13

| Anna Walentynowicz

 

Foto: PAPAnna Walentynowicz, jedna z legendarnych postaci Solidarności Anna Walentynowicz urodziła się 15 sierpnia 1929 r. w Równem na Wołyniu. Osierocona mając 10 lat, zaliczyła tylko 4 klasy szkoły podstawowej. Po 1941 r. wraz z obcymi ludźmi, którzy ją˙przygarnęli znalazła się pod Warszawą. To z powodu Anny Walentynowicz w sierpniu 1980 r. wybuchł w Stoczni Gdańskiej strajk, a w jego konsekwencji powstała Solidarność, pierwsza niezależna organizacja w bloku komunistycznym. Obok Lecha Wałęsy, była ona jedną z legendarnych postaci związku. Po 1945 r. pracowała ciężko w gospodarstwie rolnym pod Gdańskiem. Z myślą o tym, aby być w pełni samodzielną najęła się w Gdańsku do pracy w piekarni i fabryce margaryny. Ciężka praca sprawiła, że była szczególnie wyczulona na ludzką krzywdę. W listopadzie 1950 r. jak wspominała "wzruszyło mnie krzyczące z murów hasło +Młodzież buduje okręty+ i zapisałam się na kurs spawacza, uczyłam się z zapałem i byłam wdzięczna Polsce Ludowej, że pozwala mi pracować i żyć". W ten sposób została przodownikiem pracy wykonującym 270 proc. normy, jej zdjęcia trafiły do gazet.

 

 

 

 

 

Wideo: TVN24, PAPMsza żałobna w intencji Anny Walentynowicz Walentynowicz zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie pracowała z przerwami jako spawacz i suwnicowa do 1991 r. W 1951 r. wybrano ją delegatką Związku Młodzieży Polskiej na zjazd socjalistycznej młodzieży w Berlinie. "Ważne, że czułam się w pełni człowiekiem i byłam wdzięczna państwu, które tak wiele i pięknie mówiło o równości i sprawiedliwości" - tak tłumaczyła swoje zaangażowanie w ZMP. Wkrótce jednak zrezygnowała z członkostwa. Rozczarowało ją - jak tłumaczyła - kłamstwo szerzące się w ZMP. Po oddaniu legitymacji ZMP wstąpiła do Ligi Kobiet i została w stoczni jej przewodniczącą. Walentynowicz szybko zyskała szacunek wśród załogi, występując odważnie przeciwko różnym nieprawidłowościom w zakładzie. Już wtedy była wzywana na rozmowy ostrzegawcze ze Służbą Bezpieczeństwa. Kłopoty zdrowotne sprawiły, że połowie 60. przekwalifikowała się na suwnicową, choć mogła przejść na rentę. Po raz pierwszy próbowano ją zwolnić ze stoczni w 1968 r., kiedy próbowała wyjaśnić defraudację pieniędzy z funduszu zapomogowego. W jej obronie stanęła załoga wydziału W-3. Ostatecznie dyrekcja stoczni przeniosła Walentynowicz na wydział W-2 bez prawa zmiany miejsca zatrudnienia. Podczas protestu robotniczego w grudniu 1970 r. przygotowywała posiłki dla strajkujących. Była też w styczniu 1971 r. jednym z delegatów na spotkanie robotników z Edwardem Gierkiem, nowym I sekretarzem PZPR. W 1978 r. przystąpiła do tworzących się wtedy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Była członkiem redakcji pisma WZZ "Robotnik Wybrzeża". Zajmowała się kolportażem bibuły i ulotek, współorganizowała obchody rocznic Grudnia'70, jej mieszkanie stało się punktem kontaktowym i miejscem zebrań członków WZZ. Walentynowicz zaczęła być systematycznie nękana przez SB: zamykano ją na 48 godzin, rewidowano, karano upomnieniami i naganami. "W Polsce mogą się jeszcze zdarzać ludzie biedni, ale nie może być ludzi zastraszonych" - mówiła. 8 sierpnia 1980 r. na pięć miesięcy przed odejściem na emeryturę rozwiązano z nią˙umowę o pracę. Żądanie przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz stało się pierwszym postulatem strajku, który rozpoczął się 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Na żądanie strajkujących przywieziono ją samochodem dyrektora. 16 sierpnia, gdy stoczniowy Komitet Strajkowy podpisał porozumienie z dyrekcją, zatrzymywała wychodzących do domu robotników. To m.in. jej apele sprawiły, że część z nich pozostała, by kontynuować strajk solidarnościowy z innymi zakładami. Walentynowicz weszła w skład prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. We wrześniu 1980 r. została członkiem Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego w Gdańsku. Obok Lecha Wałęsy stała się najpopularniejszą i najbardziej znaną postacią związku. Gościła w brytyjskim parlamencie i u premiera Francji. W Holandii została Kobietą Roku, wystąpiła w epizodzie "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy. Drogi Walentynowicz i Wałęsy zaczęły się już rozchodzić˙jesienią 1980 r. W jej mieszkaniu odbywały się nieformalne spotkania związkowców sympatyzujących z Jackiem Kuroniem. Walentynowicz popierała Andrzeja Gwiazdę, krytykowała działalność Wałęsy jako przewodniczącego "S". Władze gdańskiej Solidarności pozbawiły Walentynowicz delegata na I Krajowy Zjazd Delegatów związku w gdańskiej hali "Olivia" w 1981 r., gdzie ostatecznie uczestniczyła w nim w charakterze gościa. W 1981 r. Służba Bezpieczeństwa próbowała ją otruć. Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. Walentynowicz została internowana, najpierw w Fordonie, a następnie w Gołdapi. Po wypuszczeniu na wolność współorganizowała głodówki, uczestniczyła w licznych spotkaniach w kościołach, pisała osobiste protesty i oświadczenia skierowane do władzy. W sierpniu 1982 r. współorganizowała głodówkę w kościele św. Barbary w Częstochowie w intencji przyjazdu papieża Jana Pawła II, kontynuowaną w jej gdańskim mieszkaniu. Po kilku dniach protest rozbiła SB. Na kilka miesięcy do obozu w Strzebielinku internowano syna Walentynowicz Janusza. W tym czasie ówczesny wicepremier Mieczysław F. Rakowski nazwał ją "nieodpowiedzialną awanturnicą". 1 grudnia 1982 została zwolniona ze stoczni "z powodu nieobecności w pracy spowodowanej tymczasowym aresztem". Podczas procesu w Grudziądzu sąd skazał ją na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata za m.in. "kontynuowanie działalności związkowej i organizowanie akcji protestacyjnej" w grudniu 1981 r. W grudniu 1983 r. została aresztowana w Katowicach m.in. z Kazimierzem Świtoniem za próbę wmurowania przy kopalni "Wujek" tablicy upamiętniającej zabitych górników. W listopadzie 1984 r., protestując przeciwko represjom, zwróciła do Kancelarii Rady Państwa 2 brązowe, srebrny i złoty Krzyż Zasługi. Wraz z siedmioma osobami z Krakowa 18 lutego 1985 r. podjęła w kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Bieżanowie Starym k. Krakowa głodówkę przeciwko więzieniu Andrzeja Gwiazdy, aresztowaniu Władysława Frasyniuka, Bogdana Lisa i Adama Michnika oraz przeciwko atakom władz na Kościół. Ten protest przekształcił się w głodówkę rotacyjną trwającą 194 dni, uczestniczyło w niej 371 osób. Walentynowicz była przeciwnikiem Okrągłego Stołu, który uważała za zdradę i dogadanie się komunistów z częścią opozycji, opanowaną przez agentów SB. Krytykowała przemiany polityczne w Polsce po 1989 r. O współpracę ze służbami specjalnymi PRL Walentynowicz oskarżała wielokrotnie publicznie Lecha Wałęsę. W 2000 r. Walentynowicz odmówiła przyjęcia honorowego obywatelstwa Gdańska, przyznanego sygnatariuszom Porozumień Sierpniowych. W 2005 r. toruński sąd przyznał Walentynowicz 70 tys. zł odszkodowania za prześladowania w latach 80. Na podstawie jej życiorysu Volker Schloendorff nakręcił w 2006 r. film "Strajk". Walentynowicz sprzeciwiała się produkcji tego obrazu, zarzucała niemieckiemu reżyserowi "przeinaczanie faktów historycznych" w tym m.in. to, że jej syn służył w ZOMO. W maju 2006 r. Anna Walentynowicz została odznaczona przez prezydenta Orderem Orła Białego. "Anna Walentynowicz była osobą naprawdę wierną Polsce, dbała o wszystkie rodziny ofiar stanu wojennego" - powiedziała w sobotę PAP Teresa Majchrzak, matka śmiertelnie pobitego przez ZOMO poznaniaka Piotra Majchrzaka. Uczeń Technikum Ogrodniczego, 11 maja 1982 r. został zaatakowany i pobity przez oddział ZOMO. Zmarł 18 maja w szpitalu nie odzyskawszy przytomności. "Anna Walentynowicz bardzo mi pomogła po śmierci Piotra. Pomagała nam przetrzymać pustkę jaka nas ogarnęła. Cały czas mówiła, że przyjdzie czas wyjaśnienia prawdy o jego śmierci. Dzwoniła do nas i pytała czy nam czegoś nie trzeba, podczas gdy sama żyła bardzo skromnie. Potem wielokrotnie zapraszała nas do swojego domu, całe noce opowiadała o losach Polski, o tym co jeszcze trzeba zrobić, żeby było lepiej i sprawiedliwiej" - opowiadała Majchrzak. Źródło: PAP ·          ·          ·          ·        0 Komentarze (0)  

 

 

10 kwietnia 2010, 18:13

 

W maju 2006 r. Anna Walentynowicz została odznaczona przez prezydenta Orderem Orła Białego. "Anna Walentynowicz była osobą naprawdę wierną Polsce, dbała o wszystkie rodziny ofiar stanu wojennego" - powiedziała w sobotę PAP Teresa Majchrzak, matka śmiertelnie pobitego przez ZOMO poznaniaka Piotra Majchrzaka. Uczeń Technikum Ogrodniczego, 11 maja 1982 r. został zaatakowany i pobity przez oddział ZOMO. Zmarł 18 maja w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.

"AnnaWalentynowicz bardzo mi pomogła po śmierci Piotra. Pomagała nam przetrzymać pustkę jaka nas ogarnęła. Cały czas mówiła, że przyjdzie czas wyjaśnienia prawdy o jego śmierci. Dzwoniła do nas i pytała czy nam czegoś nie trzeba, podczas gdy sama żyła bardzo skromnie. Potem wielokrotnie zapraszała nas do swojego domu, całe noce opowiadała o losach Polski, o tym co jeszcze trzeba zrobić, żeby było lepiej i sprawiedliwiej" - opowiadała Majchrzak. Źródło: PAP    

 

http://www.tvn24.pl/maria-kaczynska,131101,s.html   10 kwietnia 2010, 17:07

| Maria Kaczyńska

 

 

Foto: prezydent.plMaria Kaczyńska, Małżonka Prezydenta RP Maria Kaczyńska urodziła się w Machowie, według mediów - w 1943 r.; była córką Lidii i Czesława Mackiewiczów. Jej matka była nauczycielką, a ojciec leśniczym. Rodzina przybyła na teren dzisiejszej Polski z Wilna. Ojciec walczył w wileńskiej partyzantce, jeden z jego braci w szeregach Korpusu gen. Andersa pod Monte Cassino. Drugi brat zginął w Katyniu. "Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z leśniczówką w Nowej Brdzie. To niewielka osada w Borach Tucholskich. Moi rodzice, Lidia i Czesław Mackiewiczowie, byli repatriantami zza Buga. Na Wileńszczyźnie urodziłam się także ja i mój brat Konrad" - mówiła Maria Kaczyńska w zeszłym roku w wywiadzie prasowym dla miesięcznika "Pani". "Często mówię, że zaczęłam swoje życie z opóźnieniem. Urodziłam się z wadą serca, dlatego rodzice bardzo się o mnie troszczyli. Byłam dzieckiem chowanym pod kloszem, nie mogłam bawić się na podwórku. W pewnym momencie byłam w kiepskim stanie, miewałam częste krwotoki. Zaprzyjaźniony lekarz zalecił zmianę klimatu, mama postanowiła zabrać mnie i brata na długie wakacje do Rabki. Po kilku miesiącach stwierdziła, że górskie powietrze nam służy i do Złotowa już nie wróciliśmy. Mama była silną kobietą, nie bała się zmian. Wynajęła pokój u górali, potem znalazła pracę wychowawczyni w sanatorium dla dzieci i tak zostaliśmy na stałe w Rabce" - wspominała w tym samym wywiadzie. Szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące Maria Kaczyńska ukończyła w Rabce Zdroju. Studiowała w Sopocie na Wydziale Transportu Morskiego Wyższej Szkoły Ekonomicznej (dzisiaj Uniwersytet Gdański), a po uzyskaniu dyplomu rozpoczęła pracę w Instytucie Morskim w pracowni badań koniunkturalnych, gdzie zajmowała się badaniami perspektyw rozwoju rynków frachtowych na Dalekim Wschodzie. Swojego przyszłego męża Maria Kaczyńska poznała przez przyjaciółkę z Instytutu Morskiego. "To był styczeń 1976 roku. Pamiętam, że tego dnia było bardzo mroźno. Z Leszkiem od razu przypadliśmy sobie do gustu" - tak po latach już jako żona prezydenta wspominała pierwsze spotkanie. "Trudno jest opowiedzieć, jak się rodzi miłość. Leszek był ciepły, troskliwy, miałam do niego zaufanie. Wiedziałam, że jeśli coś mi obiecał, to dotrzyma słowa. Imponował mi wiedzą, doskonale znał historię, tę prawdziwą wersję. Zdawałam sobie sprawę, że prawda jest inna niż to, czego uczono mnie w szkołach" - mówiła Maria Kaczyńska w jednym z wywiadów prasowych. Lech Kaczyński wspomniał w jednym z wywiadów prasowych, że już po paru tygodniach od poznania czuł, że zna Marię, którą nazywał "Marylką", bardzo dobrze. "Można powiedzieć, że byliśmy jak dwie połówki jednego owocu" - dodał. Ślub odbył się w 1978 r.; Lech Kaczyński był wówczas asystentem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. "Żałuję, że postanowiłem sobie: najpierw doktorat, potem ślub. To była dziecinada" - wspominał po latach Lech Kaczyński. W 1980 r. urodziła się córka Marta. Po długim urlopie macierzyńskim i bezpłatnym Maria Kaczyńska nie wróciła już do pracy zawodowej. W latach 80. zajmowała się wychowaniem córki, tłumaczeniami z języka angielskiego i francuskiego, lekcjami oraz wspomaganiem męża w działalności opozycyjnej i podziemnej. Małżonka prezydenta patronowała organizacjom charytatywnym. Obejmowała patronat nad wieloma akcjami dobroczynnymi. Wspierała środowiska artystyczne, kultywujące rodzimą kulturę i tradycję. Bardzo ważna dla niej - podawała na swoich stronach internetowych Kancelaria Prezydenta - była promocja własnego kraju w świecie zmierzająca do eliminowania fałszywych, negatywnych stereotypów w ocenie Polski i Polaków. Maria Kaczyńska interesowała się sztuką - teatrem, muzyką, baletem. Lubiła podróże, bo dzięki nim - podawała Kancelaria - poznawała życie i obyczaje innych narodów. Ceniła sobie życie rodzinne. Bardzo lubiła spędzać czas ze swoimi wnuczkami: Ewą i Martyną. Mówiła po angielsku i francusku, znała też język hiszpański i rosyjski. W imieniu prezydenta uczestniczyła w wielu uroczystościach międzynarodowych. W lutym 2006 r. podjęła w Pałacu Prezydenckim księżniczkę Annę. W listopadzie 2006 r. została matką chrzestną pierwszego polskiego samolotu myśliwskiego typu F-16 "Jastrząb". W maju 2007 r. wraz z Ludmiłą Putin otworzyła Dom Polski w Sankt Petersburgu, a w czerwcu 2007 r. podejmowała w Helu małżonkę prezydenta Georga W. Busha - Laurę Bush. "Lubię ludzi. Zawsze byliśmy otoczeni gronem przyjaciół i pałac nie odgradza nas od ludzi" - mówiła prezydentowa w jednym z wywiadów prasowych. O ponad trzydziestu latach swojego związku z Lechem Kaczyński w innym z wywiadów udzielonym z mężem w styczniu tego roku powiedziała: "bo my się, proszę pani, uzupełniamy. Mąż jest słabszy w sprawach technicznych...". "O nie! Żarówkę potrafię wkręcić!" - oponował prezydent. "Ale poważnie mówiąc, to Maryla wnosiła w moje życie ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Jako mężczyzna bardzo tego potrzebowałem. Szczególnie w czasie stanu wojennego. Świat polityki jest światem trudnym. Nie przetrwałbym tego bez żony" - dodał prezydent. W tym samym wywiadzie Maria Kaczyńska, pytana, czy boi się przemijania, powiedziała: "Ja nie myślę o tym. Żyję chwilą, cieszę się tym, co jest teraz. Nie analizuję przeszłości, nie wybiegam w przód. Utkwił mi w pamięci fragment wpisu do mego pamiętnika: +Idź przez życie śmiało, miej wesołą minkę, łap szczęście za nogi i duś jak cytrynkę+ Źródło: PAP ·          ·          ·          ·        0 Komentarze (0) Najnowsze | Najwyżej oceniane | Najstarsze  

 

10 kwietnia 2010, 17:07   W tym samym wywiadzie Maria Kaczyńska, pytana, czy boi się przemijania, powiedziała: "Ja nie myślę o tym. Żyję chwilą, cieszę się tym, co jest teraz. Nie analizuję przeszłości, nie wybiegam w przód. Utkwił mi w pamięci fragment wpisu do mego pamiętnika: +Idź przez życie śmiało, miej wesołą minkę, łap szczęście za nogi i duś jak cytrynkę+ Źródło: PAP

 

http://www.tvn24.pl/jak-po-smierci-papieza-prawie,131107,s.html 10 kwietnia 2010, 19:22

"Jak po śmierci papieża".

Prawie Foto: TVN24, B.Orpiszewska | Video: TVN24, B.OrpiszewskaŻałoba pod Pałacem - Po prostu szok. Wciąż w to nie wierzę - mówią ludzie, którzy przyszli pod Pałac Prezydencki oddać hołd ofiarom katastrofy w Smoleńsku. Kwiaty i znicze składają zwolennicy zmarłego prezydenta i ci, dla których był "z innej bajki". Pytają "jak to się mogło stać?" i "kto zawinił?". Płaczą i się modlą. - Jesteśmy razem, zupełnie jak po śmierci Jana Pawła II - twierdzą.

 

 

Czy tę „Firmę”  Informacyjną zamkną. Jak można mijać się z PRAWDĄ WAGI PAŃSTWOWEJ I MANIPULOWAĆ OPINIĄ PUBLICZNĄ POPRZEZ PRZENOSZENIE INFORMACJI Z DNI WCZEŚNIEJSZYCH I WYCINANIE WSZELKICH ISTOTNYCH INFORMACJI W DNIU 10 KWIETNIA 2010 ROKU. SWOISTY MATRIX.

Pogrzeb Anny Walentynowicz miał miejsce 10 kwietnia 2010 roku przed godziną 18:13 ?????

http://www.tvn24.pl/anna-walentynowicz,131100,s.html

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka