Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
2535
BLOG

Testament śp. Stanisława Grzesiuka

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

Na ściskanie pośladkow i pochylanie sztandarów.

Dedykuję śp. Bratu Ryszardowi w 75 rocznicę Urodzin na Syberii 25 sierpnia 1941 roku, Kostroma za Jarosławiem.

Image result for Zbigniew Strojnowski Stare Powązki

Lwów] co warto zobaczyć - SkyscraperCity

www.skyscrapercity.com480 × 640Search by image
The Lyczakowski cemetery - is one of the oldest graveyards in Europe, dating from 1786. For comparison: Powązki in Warsaw was opened in 1790, ...

 

Wynik Obraz dla Kostroma

Kostroma, most kolejowy na Wołdze.

W tym miejscu Polacy, zesłańcy do łagru modlili się żarliwie do Boga, myśleli, że to już KONIEC ich Drogi, która zaczęła się 10 lutego 1940 roku w Lachowiczach k/Baranowicz.

Nasz Rząd urządzał się w Paryżu w drodze od 16/17 września 1939 roku poprzez Zaleszczyki i internowanie w Rumunii.

Józef Beck odpowiada na żądania Hitlera - Historia - polskieradio.pl

www.polskieradio.pl/.../1435103,Jozef-Beck-odpowiada-na-zadani...
Translate this page
May 5, 2016 - Józef Beck był ministrem spraw zagranicznych od 2 listopada 1932. Pozostał na tym stanowisku aż do wybuchu II wojny światowej.

Przemówienie Józefa Becka w Sejmie Polskim 5/5/1939 - YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=Ndxza00f9Lg
Sep 24, 2013 - Uploaded by Adam Lipiński
Oficjalna biografia głosi, że Józef Beck był ministrem spraw zagranicznych od 2 listopada 1932 r. Pozostał ...
 

70 lat temu zmarł Józef Beck. Paweł Zalewski: "On może być wzorem ...

natemat.pl/105081,70-lat-temu-zmarl-jozef-beck-pawel-zalewski-o...
Translate this page

Jun 5, 2014 - Józef Beck był jednym z najwybitniejszych polityków dwudziestolecia międzywojennego. Przez lata trzydzieste to on nakreślał i realizował ...

Kochajmy się:

https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Beck

image

 

Hermann Göring i Józef Beck wraz z żonami w lipcu 1935

Bundesarchiv, B 145 Bild-F051619-0037 / Schaack, Lothar / CC-BY-SA 3.0

image

Beck przed kompanią reprezentacyjną Wehrmachtu podczas wizyty w Niemczech w lipcu 1935. Obok Werner von Blomberg iWerner von FritschBerlinUnter den Linden.

...

Ku wojnie[edytuj]

18 października 1938 Beck wyjechał do Rumunii. Prowadził tam rozmowy na temat uczestnictwa Rumunii w projektowanym ustanowieniu wspólnej granicy polsko-węgierskiej poprzez aneksję przez Węgry Rusi Zakarpackiej, przy jednoczesnym przejęciu przez Rumunię południowo-wschodniego skrawka terytorium Rusi Zakarpackiej (linia kolejowa). Miałoby to nastąpić po przewidywanym rozpadzie Czechosłowacji. Spotkało go jednak rozczarowanie, ponieważ Rumuni opowiedzieli się za zachowaniem Czechosłowacji, zaś Węgry przyjęły arbitraż III Rzeszy i Włoch w sporze terytorialnym z Czechosłowacją, zamiast formuły ultimatum wobec rządu w Pradze.

Testament śp. Stanisława Grzesiuka Osobny artykuł: Pierwszy arbitraż wiedeński.

24 października 1938 niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop zaprosił na rozmowę ambasadora RP Józefa Lipskiego do Berchtesgaden. Przedstawił mu szereg żądań Niemiec wobec Polski: powrót do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańsk, korytarz na Pomorzu z eksterytorialną autostradą i linią kolejową, polska autostrada i linia kolejowa na terytorium gdańskim, gwarancja dla Polski dalszej możności sprzedawania towarów w Gdańsku, uznanie wzajemne granic obu państw (w razie konieczności – podpisanie gwarancji terytorialnych) oraz przedłużenie niemiecko-polskiej deklaracji o nieagresji na 25 lat. Zaskoczony Lipski stwierdził, że musi przekazać te żądania swojemu rządowi.

W listopadzie 1938 nastąpiło dalsze okrojenie Czechosłowacji. Poseł polski w Pradze złożył notę, formułującą polskie pretensje terytorialne na Spiszu i Orawie, a Węgry po rozstrzygnięciu arbitrażu wiedeńskiego przyłączyły kilka południowych powiatów słowackich (łącznie z Koszycami), a także część Rusi Zakarpackiej (zUżhorodem i Mukaczewem)[i]4 listopada Beck oświadczył swoim współpracownikom:

 
Quote-alpha.png
W ostatnich dwóch miesiącach skompromitowały się różne systemy i metody, w których wartość znacznie silniej wierzono, niż na to zasługiwały (...) Liga Narodów zamarła. Równocześnie z nią skompromitował się w sposób gwałtowny tzw. system francuski w Europie wschodniej, jak również skuteczność kombinowanych wystąpień francusko-angielskich, którym na tle Ligi chciano nadać charakter zbliżony do wyroków trybunału międzynarodowego (...) Myśmy przeszli przez to obronną ręką. Z drugiej strony zostało udowodnione, że nie potrafimy zostać obojętni wobec zjawisk bliskich, które nas obchodzą. Pod tym względem stanowisko nasze nie jest najgorsze. Jesteśmy w dobrym punkcie politycznym[61].

Boże Narodzenie i Nowy Rok spędził Beck wraz z Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim (który objął nieco wcześniej placówkę dyplomatyczną w Rzymie) w Monte Carlo. Wracając do Polski, minister pojawił się w Niemczech, gdzie 5 stycznia 1939 spotkał się z Hitlerem. Beck próbował go przekonać do planu przyłączenia Rusi Zakarpackiej do Węgier. W odpowiedzi Hitler powtórzył żądania przedstawione 24 października poprzedniego roku. Beck udzielił wymijającej odpowiedzi. Po powrocie do kraju, 7 stycznia, powiadomił o tej rozmowie prezydenta Mościckiego i marszałka Śmigłego-Rydza. Stwierdził, że Niemcy stają się groźne, trzeba więc zacieśniać współpracę militarną z Wielką Brytanią i Francją.

W połowie stycznia 1939 Beck ciężko zachorował. Pomimo choroby przyjął Ribbentropa, który pojawił się w Warszawie 25 stycznia z oficjalną wizytą. Niemiecki minister spotkał się z prezydentem Mościckim, marszałkiem Śmigłym-Rydzem i m.in. złożył wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Ribbentrop podczas rozmów prowadzonych z Beckiem i innymi polskimi politykami nalegał na przyjęcie przez Polskę żądań niemieckich. W zamian za to oferował przekazanie jej Słowacji po zakończeniu rozbioru Czechosłowacji, wspominał także o możliwości wspólnych działań zbrojnych przeciwko ZSRR. Stwierdził m.in. Jesteście bardzo uparci w sprawach dostępu do morza. Ale Morze Czarne jest przecież także morzem[62]. W odpowiedzi Beck stwierdził, że Polska traktuje układ o nieagresji ze Związkiem Radzieckim poważnie i zalecił Ribbentropowi, aby w sprawie ewentualnego przyjęcia niemieckich żądań względem Polski nie był optymistą[62].

W styczniu 1939 została wydana książka autorstwa Konrada Wrzosa pt. Pułkownik Józef Beck oraz równocześnie jej angielskie wydanie pt. Secrets of Colonel Beck[63].

Testament śp. Stanisława Grzesiuka
 
Galeazzo Ciano i Józef Beck w lutym 1939

19 lutego 1939 podpisano polsko-radziecki układ handlowy, a 25 lutego do Warszawy przyjechał włoski minister spraw zagranicznych, Galeazzo Ciano. Beck spodziewał się, że wizyta ta będzie próbą pośrednictwa Włoch pomiędzy Polską a Niemcami. Jego nadzieje nie spełniły się – Ciano w swoich wypowiedziach był bardzo ogólnikowy. Krótko po jego wizycie, Beck znów zachorował, ale pomimo tego już 5 marca przyjął w Warszawie rumuńskiego ministra spraw zagranicznych – Grigore Gafencu. Wyraził on gotowość do porozumienia się z Węgrami i dopuszczał możliwość zajęcia przez nich Rusi Zakarpackiej, co było po myśli Becka.

14 marca słowacki sejm krajowy ogłosił niepodległość Słowacji. Tego samego dnia proklamowano niepodległośćUkrainy Karpackiej. Jej przywódcy poprosili Berlin o wzięcie w opiekę nowego państwa. Hitler polecił ją jednak Węgrom, nakazując jednoczesne wkroczenie Wehrmachtu do Morawskiej Ostrawy. Następnego dnia, po wizycie w Berlinie prezydenta Czechosłowacji Emila Háchy i wymuszeniu na nim zgody na secesję Słowacji oraz poddanie Czech i Moraw pod protektorat III Rzeszy[j] Wehrmacht okupował całe terytorium Czech i Moraw, bez oporu ze strony armii czechosłowackiej, przejmując pełne uzbrojenie 42 dywizji. 15 marca 1939 niepodległa Czechosłowacja przestała istnieć – został utworzony Protektorat Czech i Moraw. W Warszawie do Becka zgłosił się ambasador Moltke, aby poinformować o tym fakcie. Polski minister przyjął go chłodno, pytając o nieprzyjazną Polsce postawę oddziałów niemieckich zajmujących Czechosłowację. Wyraził jednak zadowolenie z powodu proklamowania niepodległości Słowacji. Nocą 16 marca oddziały węgierskie maszerujące przez Ruś Zakarpacką dotarły do polskiej granicy. Niedługo potem nastąpiło uroczyste spotkanie przedstawicieli obu armii.

Jednostronne złamanie postanowień układu monachijskiego przez III Rzeszę, która przekroczyła granice niemieckiego terytorium etnicznego i doprowadziła jednocześnie[k] do unieważnienia czterostronnych gwarancji (Niemiec, Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii) dla istnienia i nowych[l] granic Czechosłowacji spowodowało, że 20 marca 1939 minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Edward Halifax wystąpił z propozycją ogłoszenia przez rządy brytyjski, francuski, polski i radziecki deklaracji o gotowości do natychmiastowego zwołania narady w sprawie kroków, jakie należałoby podjąć w razie zagrożenia pokoju w Europie. Memorandum dotyczące tej kwestii zgłosił Beckowi (wciąż ciężko choremu) 21 marca ambasador brytyjski w Polsce, Howard Kennard. Polski minister wyraził zadowolenie, stwierdzając jednocześnie:

 
Quote-alpha.png
Sytuacja jest ciężka, ale wojny zaraz nie będzie. Jeszcze jest czas na dyplomację[64].

23 marca 1939 Niemcy zajęli Kłajpedę. Dla Warszawy było to czytelnym sygnałem, że niebezpieczeństwo konfliktu zbrojnego z III Rzeszą staje się coraz bardziej realne. W tej sprawie odbyła się u prezydenta Mościckiego konferencja, w której poza premierem i marszałkiem Śmigłym-Rydzem wziął udział także Beck. Ustalono konieczność zmiany priorytetów obronnych kraju – zrezygnowano z przygotowań do ataku ze wschodu i rozpoczęto tworzenie planów na wypadek inwazji Niemiec. Sam Beck był w tym czasie bardzo niepopularny w społeczeństwie polskim – uznano, że jego polityka nie spełniła swoich założeń. Polski minister w rozmowie z Szembekiem stwierdzał:

 
Quote-alpha.png
Określiliśmy dokładnie, gdzie są granice naszych bezpośrednich interesów i poza tą linią prowadzimy normalną politykę o podejmujemy akcje, traktując to jako nasze normalne, bieżące prace. Poniżej tej linii przychodzi nasze polskie non possumus. To proste: będziemy się bić![65]

Przekazanie odpowiedzi na żądania niemieckie miało miejsce 26 marca – ambasador Lipski wręczył wówczas Ribbentropowi stosowne memorandum rządu polskiego. Zawierało ono odmowę przyjęcia żądań Niemiec w sprawie Gdańska i komunikacji eksterytorialnej. Nieco później Beck rozmawiał w Warszawie z Moltkem, któremu oświadczył, że jakakolwiek zmiana statusu Gdańska inspirowana przez Niemcy stanowić będzie dla Polski casus belli. Jednocześnie podkreślił dalszą chęć negocjacji. Moltke zapytał polskiego ministra: Chcecie więc pertraktować z najeżonymi bagnetami? Beck odpowiedział mu: A to zgodnie z waszym systemem[66].

24 marca ambasador polski w Wielkiej Brytanii Edward Raczyński zapytał Halifaksa, czy rząd tego kraju nie mógłby rozważyć zawarcia z Polską dwustronnej umowy obronnej. Propozycja ta spotkała się z pozytywnym przyjęciem, ustalono także, iż Józef Beck przyjedzie do Londynu na początku kwietnia. 31 marca premier Neville Chamberlain oświadczył w Izbie Gmin, że w razie jakiejkolwiek akcji zagrażającej niepodległości Polski, Wielka Brytania udzieli jej pomocy wszelkimi koniecznymi środkami. Dodał także, że podobne stanowisko zajmuje rząd francuski.

Testament śp. Stanisława Grzesiuka
 
Ławy rządowe w Sejmie przed przemówieniem Becka 5 maja 1939. W pierwszym rzędzie od lewej: Składkowski,KwiatkowskiKasprzycki oraz Beck

Podczas podróży do Wielkiej Brytanii, do Becka dotarła wiadomość o samobójczej śmierci Walerego Sławka. Łączyła go z nim przyjaźń, informacja ta wstrząsnęła więc ministrem. Beck przybył do Londynu 2 kwietnia 1939. Tam negocjował z Chamberlainem i Halifaksem. Oświadczył m.in., że jest zdecydowany położyć kres niemieckim żądaniom. Wyraził także wątpliwości co do rzeczywistej sprawności Wehrmachtu. Złożył także deklarację, iż Polska nie będzie miała nic przeciwko porozumieniu się Wielkiej Brytanii z ZSRR. Wyraził jednak sprzeciw względem ewentualnego zawarcia umowy militarnej Polski, Wielkiej Brytanii i Francji z Rumunią. Jego zdaniem doprowadziłoby to do zwasalizowania Węgier przez Niemcy. 5 kwietnia pertraktacje zostały zakończone. Następnego dnia ogłoszono komunikat, w którym Polska udzieliła zwrotnych gwarancji Wielkiej Brytanii. Początkowo planowano pozostawienie w tajemnicy faktu osiągnięcia porozumienia, by nie drażnić Niemców. Jednak Beck uznał porozumienie za ogromny sukces, wobec czego, na własną odpowiedzialność, ujawnił je. Powrót do Polski polski minister rozpoczął 7 kwietnia. Do Warszawy przybył w przeddzień świąt Wielkanocy.

28 kwietnia o 11.45 Niemcy poinformowały stronę polską, że ze względu na układ polsko-brytyjski deklaracja polsko-niemiecka ze stycznia 1934 przestała obowiązywać. Beck natychmiast powiadomił o tym Śmigłego-Rydza. Jeszcze tego samego dnia Hitler wygłosił agresywne przemówienie, w którym powiadomił cały świat o uznaniu deklaracji sprzed 5 lat za nieobowiązującą. Zaraz po tym do dymisji podał się ambasador Lipski. Nie została ona przez Becka przyjęta. Minister szykował wystąpienie, które miał wygłosić na posiedzeniu Sejmu, będące odpowiedzią dla Hitlera.

Testament śp. Stanisława Grzesiuka
 
Józef Beck wygłaszający przemówienie w Sejmie 5 maja 1939
 
MENU
 
0:00
 
 
 
Fragmenty przemówienia z 5 maja 1939

Józef Beck wygłosił swą mowę 5 maja 1939[67]. Wysłuchali go nie tylko posłowie, ale także korpus dyplomatyczny i zagraniczni dziennikarze (wręczono im tekst przemówienia przetłumaczony na język francuski). Mowę Beckatransmitowały krajowe i zagraniczne rozgłośnie radiowe[68]. Minister stwierdził konieczność zachowania dotychczasowego statusu Gdańska i podkreślił wolę stawienia oporu niemieckim żądaniom, nawet za cenę konfliktu zbrojnego:

 
Quote-alpha.png
Słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da! (...) Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor[69].

Przemówienie Becka zostało owacyjnie przyjęte przez posłów zasiadających w ławach sejmowych. Ostentacyjnie brawa biła także loża prasowa[m]. Zaraz po wystąpieniu, izba przegłosowała zwiększenie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych o 2 mln zł. Tego samego dnia strona niemiecka otrzymała od rządu polskiego memorandum, w którym wykazywano bezzasadność prawną zerwania układu z 1934[70].

Testament śp. Stanisława Grzesiuka
 
Rozmowa Becka z Nikołajem Szaronowem, ambasadorem ZSRR w Polsce i jego małżonką podczas przyjęcia w związku z rozpoczęciem misji. Ambasada ZSRR w Warszawie, czerwiec 1939

Przemówienie Becka przysporzyło mu ogromnej popularności w Polsce i poza jej granicami. Zaraz po zakończeniu posiedzenia Sejmu, podczas którego minister wygłosił swą mowę, warszawscy tramwajarze zorganizowali pochód poparcia z ul. Młynarskiej na Woli pod gmach MSZ przy ul. Wierzbowej. Po drodze przyłączali się do nich spontanicznie przypadkowi przechodnie. Ostatecznie przed ministerstwem zebrał się 20-tysięczny tłum. Na balkon budynku MSZ wyszedł Beck, mówiąc do zebranych:

 
Quote-alpha.png
Obywatele, minęły te czasy, gdy politykę zagraniczną prowadziło się za pomocą sztuczek dyplomatycznych. Polityki zagranicznej nie można prowadzić bez postawy zdecydowanej całego społeczeństwa[68].

W związku z napiętą sytuacją w stosunkach z Niemcami, Beck rozważał zastąpienie Lipskiego Szembekiem na placówce w Berlinie. Ten drugi zwrócił uwagę ministra na fakt, że mogłoby to zostać uznane jako ugięcie się pod naciskiem Niemców. 10 maja do Warszawy przyjechał Władimir Potiomkin, wicekomisarz spraw zagranicznych ZSRR, wracający z podróży do Ankary i Bukaresztu. W rozmowie z nim, Beck oświadczył, że wszelkie informacje o rzekomym przymierzu polsko-niemieckim przeciwko ZSRR, są nieprawdziwe. W odpowiedzi Potiomkin stwierdził, że w przypadku napaści na Polskę z zachodu, II Rzeczpospolita może liczyć na przychylną postawę Związku Radzieckiego. Tuż po wyjeździe dyplomaty, w Warszawie, po dwuletniej przerwie[n] akredytowano nowego ambasadora radzieckiego,Nikołaja Szaronowa. Przekazał on Beckowi zapewnienia o chęci kontynuowania poprawnych stosunków, przesłane przez Wiaczesława Mołotowa. 20 czerwca Beck udał się na krótki urlop nad Bałtyk, gdzie uprawiał jachting, który był jego wielkim hobby.

4 lipca Beck wziął udział w naradzie z Mościckim, Śmigłym-Rydzem, Składkowskim, Kwiatkowskim i Adamem Kocem(ówczesnym prezesem Banku Polskiego), której tematem był brytyjski kredyt na dozbrojenie Polski w wysokości 8 mln funtów. Kwotę tę uznano za wysoce niewystarczającą.

Od 16 sierpnia trwały w Londynie rozmowy na temat formalnego zawarcia sojuszu polsko-brytyjskiego. 23 sierpnia 1939 zawarto układ pomiędzy ZSRR i Niemcami, który przeszedł do historii jako pakt Ribbentrop-Mołotow, a 25 sierpnia podpisano porozumienie Polski i Wielkiej Brytanii. Uczynili to Halifax i ambasadorEdward Raczyński. 29 sierpnia prezydent Mościcki ogłosił mobilizację powszechną. Została ona jednak natychmiast odwołana, pod naciskiem ambasadorów francuskiego i brytyjskiego, którzy nie chcieli drażnić Hitlera. Beck ostrzegł ich jednak, że mobilizacja została odłożona jedynie o jeden dzień – istotnie, została ona ponownie ogłoszona 30 sierpnia[71].

Nieszczęsny modelarz okrętowy Józef Beck przeżywał depresję w Rumunii.

Tak Go zawiedli Brytyjczycy i Francuzi.

Warszawa zaliczyła I mordy Polaków w Palmirach w grudniu 1939 roku.

http://jgryn.salon24.pl/725372,zostawmy-historie-historykom-duda-na-ukrainie

09:57Kategoria: Polityka Odsłon: 643 37 Komentuj

Zostawmy historię historykom – Duda na Ukrainie

"Prezydent RP Andrzej Duda od wtorku gościł na Ukrainie. Przybył tam na zaproszenie prezydenta tego kraju Petra Poroszenki. Wizyta jest związana z obchodami 25-lecia niepodległości Ukrainy. Andrzej Duda był tam jedynym zagranicznym gościem tej rangi.

Obecność naszego prezydenta na tych obchodach wpisuje się doskonale w prowadzoną przez Polskę już od wielu lat politykę wspierania Ukrainy. Polscy włodarze z jakichś powodów upatrzyli sobie ten kraj na obiekt szczególnych względów. Pomimo tego, że graniczymy z relatywnie dużą liczbą państw, to właśnie Ukraińcy korzystają najbardziej na naszej nieustającej pomocy.

Z deklaracji przyjętej przez obu prezydentów wynika, że nasze stosunki z Ukrainą nie mogłyby być lepsze, a wszelkie nieporozumienia wynikają z najzwyklejszej małostkowości i braku chęci pozostawienia kwestii historycznych w rękach historyków. „Potwierdzamy obopólnie strategiczny charakter naszych relacji i deklarujemy chęć budowy polsko-ukraińskiego sąsiedztwa” – dumnie głosi rzeczona deklaracja. „Apelujemy do wspólnoty międzynarodowej o wzmożenie wysiłków, w tym polityki sankcji wobec agresora, w celu przywrócenia przestrzegania naruszonego prawa międzynarodowego i zaprzestania agresji wobec Ukrainy” – czytamy. I wreszcie smaczek złotoustego króla czekolady: „Politycy powinni się wypowiedzieć i powiedzieć: przebaczamy i prosimy o przebaczenie. I powinniśmy znaleźć koncepcję, która zadowoli i jedno, i drugie państwo, i pozostawić kwestie historyczne historykom, których bardzo doceniamy”.

Tyle znalazłem i mi wystarczy. Niedobrze się robi od tego bełkotu. Głębsze zastanowienie się nad tymi trzema cytatami doprowadza do konstatacji, że deklaracja ta to typowy pamflet na polską rację stanu. Po pierwsze, nie wydaje mi się, aby nasze relacje z Ukrainą były dla nas aż tak ważne, tym bardziej, że nasze zaangażowanie jest przeważnie jednostronne. Nasi niebiesko-żółci „partnerzy” robią i tak co im się żywnie podoba i to w najważniejszych dla nas kwestiach. Po drugie, wszelkie apele nawołujące do dokręcenia śruby Rosji są dla nas niczym kopanie sobie grobu. I to dla kogo? Dla banderowców, którzy jeszcze niedawno mordowali nas w wyjątkowo bestialski sposób, a dziś nie chcą wziąć za to odpowiedzialności? Przebaczyć to możemy my im nie oni nam, dość tych bredni. Pozostawienie kwestii w rękach wielce szanownych historyków oznacza, ni mniej ni więcej, tylko pogrzebanie pamięci o Zbrodni Wołyńskiej na ołtarzu politycznej poprawności. Zresztą wątpię w samodzielność polskich władz w kontekście relacji z Ukrainą. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że wypełniają oni jedynie wolę amerykańskiego suwerena, którego marionetką w geopolitycznych rozgrywkach stała się nasza Ojczyzna w przeciągu ostatnich 25 lat."

image

 

LATA 1939-1946

Nie ma silniejszego przekazu z tamtych dni pokolenia naszych Ojcow i naszych Matek jak dokument autobiograficzny Stanisława Grzesiuka - chłopaka z Warszawy.

Stanisław Grzesiuk-w Saskim Ogrodzie

 

Stanisław Grzesiuk- Posłuchajcie ludzie

PolishWoodpecker 
 
mamy 500tysiecy urzednikow oplacanych z kasy panstwowej .... a ilu ,,Chlopcow Pod Bronia,, .... Bedziemy jeszcze nie raz spiewac Ta piosenke....
 
TheMariuch 
 
Pełen szacun !!!
 
Artur Kowlaski 
 
@kubasantarek NIE do końca,chrzesny nie odzywa się do mnie po tym jak powiedziałem,super ;BOSO ALE W OSTROGACH;ojciec urodził się na Tatrzańskiej,przed wojną ,nasłuchałem się prawdy i języka.Wiech tylko sciągał,stara ciotka poprawniwj mówiła 

Historia i apologeci WOLNOŚCI

dedykuję historię autobiograficzną śp. Stanisława Grzesiuka

5 lat kacetu

Kreatorzy polskiej polityki wschodniej i nie tylko ! Twórcy "MARIONETKI" RP

Image result for Zbigniew Strojnowski Stare Powązki

Image result for Zbigniew Strojnowski Stare Powązki

Image result for Zbigniew Strojnowski Stare Powązki

Powstanie Komitetu Obrony Robotników - Czerwiec 76 - polskieradio.pl

www.polskieradio.pl663 × 364Search by image
Zebranie członków i współpracowników Komitetu Samoobrony Społecznej (KSS) KOR w mieszkaniu Jacka Kuronia przy ulicy Mickiewicza 27 m. 64 na Żoliborzu. Na zdjęciu z lewej Antoni Macierewicz i Jacek Kuroń. Warszawa, styczeń 1980

http://blackevo.kewlnet.tk/E-book/book/Grzesiuk_Stanislaw_Piec_lat_kacetu.pdf

Image result for stanisław grzesiuk pięć lat kacetu

Stanisław Grzesiuk - Nie masz cwaniaka nad warszawiaka

http://empe-blog.blogspot.com/2012/04/obozowi-kapo.html

Obozowi kapo

Wracamy do końca II Wojny Światowej i obozu w Gusen. Z korespondencji Brytyjczyka Johna Cartera (o nim wcześniej pisałem) kierowanej do podpułkownika M. W. Keach'a, dowódcy Gusen pod amerykańską jurysdykcją, można dowiedzieć się o więźniach internowanych w obozie Gusen, których dane zostały przekazane do kwatery głównej dowództwa 11 Dywizji Piechoty, jako recydywistów. Byli to owiani złą sławą obozowi kapo i nie tylko. Funkcja ta była pełniona przez więźniów w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Prawdopodobnie słowo kapo wywodzi się ze skrótu określenia Kameradenpolizei, czyli w policja koleżeńska, jakkolwiek mówiąc nie ma jednoznacznej etymologii tego słowa. Jedno jest pewne, iż kapo był więźniem pełniącym funkcje dozorcy innych więźniów. Na funkcje kapo wybierano często kryminalistów i sadystów. Kapo cieszył się wieloma przywilejami. Za pełnioną funkcję otrzymywał dodatkowe porcje żywności. Miał bardzo dużą władzę nad podległymi więźniami. Kapo praktycznie był bezkarny, bowiem za pobicie, odebranie jedzenia bądź zabicie więźnia nie groziły mu żadne kary.
 
Brama wjazdowa do obozu w Gusen 

***
Tak jak udało mi się ustalić pismo Cartera było z dnia 17 maja 1945 roku, czyli napisał on je kilka tygodni po wyzwoleniu obozów Mauthausen i Gusen. Carterowi udało się zebrać dane o 23 obozowych kapo i kierownikach obozu. Wszystkich postaci nie będę przedstawiał, sądzę, iż warto skupić się kilku osobach, które w pewien sposób oddają obraz terroru jaki panował we wspomnianych obozach koncentracyjnych. Dla kontrastu autor wspomnianej korespondencji opisał także osoby pełniące funkcje kapo, które nie wyrządzały tak okrutnych krzywd jak inni. 
 
Kapo wykonujący karę na więźniu

***
Ludwig Schlammer był recydywistą, przed wybuchem wojny został skazany przez niemiecki wymiar sprawiedliwości na wieloletnią karę więzienia. Był on jednym z najbardziej okrutnych kapo w obozie, odpowiedzialny za śmierć wielu osób. Gusen opuścił w 1943 roku, został przeniesiony do innego obozu. Tak właściwie to ślad po nim zaginął. W liście Cartera ktoś dopisał długopisem - "powinien zostać znaleziony".
***
Niejaki Walter Junge był kapo od budownictwa i murarstwa. Tak zwani "chronieni ludzie" pracowali w jego komando. Również jak poprzednik był niezwykle okrutny w traktowaniu ludzi, a także odpowiedzialny za śmierć dziesiątek osób. Na początku 1945 roku przed końcem wojny został przymusowo zaciągnięty do Volkssturmu. Jego oddział został zdemobilizowany i zdążył on opuścić obóz przed dotarciem wojsk amerykańskich. Carter zaznaczył w swojej korespondencji, iż należy go odnaleźć.
***
Nieznany z imienia Matucha, kapo nadzorujący budowę obozu w 1940 roku był nie lepszy od wspomniany powyżej. Brutalny i niezwykle psychopatyczny osobnik, odpowiedzialny także za śmierć wielu więźniów. W 1941 roku przeszedł do obozu w Mauthausen. Zmarł w 1943 roku w dosyć okrutny sposób, zanim został zabity esesmani napuścili na niego psy. Prawdopodobnie został on zabity na zlecenie, z uwagi na fakt, iż był zbyt brutalny co niezbyt podobało się władzom obozu. Kierownik obozu w Mauthausen esesman Bachmeyer, również odpowiedzialny za śmierć wielu osób, osobiście umierającego od ran Matuchę wykończył.
***
Również nieznany z imienia Niemiec Wolf, był kapo przez kilka miesięcy, a następnie przez dłuższy czas był szefem jednego z bloków więziennych. Zasłynął z niezwykłej brutalności, został wybrany na nadzorowania nowego bloku więziennego w obozie Gusen II. Został zabity przez więźniów jak tylko wkroczyły wyzwalające obóz wojska amerykańskie. 
***
Morren (lub Morrent), również był odpowiedzialny za śmierć wielu osób. W 1943 roku wysłano go do innego obozu, prawdopodobnie do Wiednia, mogły to być również Neustadt lub Neudorf. Z informacji uzyskanej od świadka, Polaka niejakiego Józef W. (pełne nazwisko nie zostało ujawnione w korespondencji) wynika, że podczas ucieczki z obozu Morren został schwytany przez esesmanów i rozstrzelany. 
***
Byli również kapo tacy jak Niemiec Gercken, który był szef bloku więziennego oraz tak zwanym lager kontrolle, na początku dosyć szorstki w stosunku do więźniów, jednak pomagał uwięzionym. Wiele osób potwierdziło fakt, iż nie zamierzał uciec przed wojskami amerykańskimi, jak i też więźniowie oszczędzili podczas samosądów. Gercken opuścił obóz podczas nadzoru wojsk amerykańskich. Prawdopodobnie przed wybuchem wojny spędził około dwadzieścia lat w niemieckim więzieniu.
*** 
Karl Horcika (lub Horcićka) obozowy Kapo – od sprzątających oraz cieśli. Odpowiedzialny za śmierć wielu osób. Był przesadnie okrutny. Opuścił obóz z oddziałem Volkssturmu, trzy tygodnie przed nadejściem wojsk amerykańskich. Carter w tym przypadku zaznaczył, iż niezwykle ważne było schwytanie jego i osądzenie.
Jak udało mi się ustalić Karl Horcicka, został schwytany przez Aliantów i osądzony 10 października 1947 roku w jednym z procesów załogi Mauthausen-Gusen przed Amerykańskim Trybunałem w Dachau, za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości popełnione w czasie II wojny światowej na obywatelach narodów alianckich (Stany Zjednoczone przeciwko Karl Horcicka i inni, zbrodnie popełnione w okresie od 1 stycznia 1942 do 5 maja 1945 roku).
***
Kolejny przypadek to Johann van Lösen, przez długi czas był obozowym kapo, prawdopodobnie był odpowiedzialny za śmierć kilkuset więźniów, więcej niż wyżej wymienieni Kapo razem. Specjalnością jego było mordowanie więźniów, poprzez topienie swoich ofiar nawet w wiadrze wody. Dzięki swojej brutalności został wybrany na lidera nowego obozu Gusen II. Na jednym z forów internetowych udało mi się ustalić, iż w nocy z 21 na 22 kwietnia 1945 roku w Gusen II van Lösen wraz z więźniami Zygmuntem Zapartem i Feliksem Jakubowskim zamordowali łomem i siekierą około 600 chorych i słabych więźniów. Uciekł on dzień przed przybyciem wojsk amerykańskich. Carter i w jego przypadku wskazał, iż niezwykle istotne byłoby schwytanie tego człowieka.
***
Wugenig Richard – przez okres około 5 lat był na stanowisku Ober Kapo kamieniołomów w Gusen. Stanowisko to otrzymał dzięki swojej bezwzględności i okrucieństwu w stosunku do więźniów. Był on odpowiedzialny za śmierć wielu ludzi. Krótko przed przybyciem aliantów uciekł z obozu, został jednak schwytany i zabity przez więźniów tego obozu.
***
Kolejny zbrodniarz Lipinski był kapo przy kamieniołomach, następnie Ober Kapo przy budowie linii kolejowej z Gusen do St. Georgen. Również bezwzględny, jak wyżej wymieniani, odpowiedzialny za śmierć wielu więźniów. W 1943 roku przeniesiony do innego obozu. Nie wiadomo jakie były jego dalsze losy.
***
Następny kapo wymiony przez Cartera - niejaki Kern, był szefem stolarni, w której budowane były cele więzienne. Dla świadka Józefa W. Kern nie był źródłem do narzekań. Carter również potwierdza ten fakt, nadmienia, że był on bardzo porządnym Niemcem i nie uciekał się do złego traktowania więźniów.
*** 
Hermann Amelung, jeden z najgorszych osobników.Carter nie chcąc pewnie się powtarzać zaznaczył jedynie, iż zabił on wielu ludzi. Podczas oswobodzenia obozu, został stracony przez więźniów, również okrutnie jak on ich traktował. 
***
 
Kamieniołomy w Gusen

Niemiec Bruno Weidemann o pseudonimie Meta, przez krótki czas był kapo w krematorium. Był niezwykle okrutnym człowiekiem, przyczynił się do śmierci wielu więźniów. Przez władze obozu został on specjalnie wyselekcjonowany do pracy w drugim obozie – Gusen II, w krótkim czasie zginęło tam sporo ludzi. Cechą charakterystyczną owego Mety było to, że był wytatuowany od stóp do głów. Widziano go jeszcze w czasie wyzwolenia obozu, od tamtej chwili jednak zniknął. Nie wiadomo czy udało mu się uciec czy też został on stracony przez więźniów.
***
Emil Sommer, przez wiele lat kapo w obozowym szpitalu. Uczynił wiele dobrego w obozowym szpitalu, pomagając więźniom, kiedy tylko było to możliwe. Jest pewne, że nikt nic nie miał w stosunku do niego do zarzucenia. Co ciekawe Carter skomentował, że dobrze z nim się znał i szanował, jednak nie pałali sympatią do siebie, ponieważ Sommer był Brytyjczykiem, który popierał idee socjalizmu... a sam Carter nie.
***
Heinrich Roth przez krótki czas był szpitalnym kapo, znany był z zabijania więźniów poprzez wstrzykiwanie trucizny w żyły więźniów. Zmarł w 1941 roku, nie podano przyczyny śmierci, prawdopodobnie mógł umrzeć od zastrzyku w ramach zemsty, jednak nikt nie potwierdził tego.
***
Helmut Becker pochodził z Hamburga trafił do Gusen z Mauthausen, głównego obozu. Przez krótki czas, w 1941 roku, był kierownikiem obozu. Bardzo okrutny, odpowiedzialny za śmierć wielu więźniów. Został skazany na śmierć za kradzież złota oraz innych wartościowych przedmiotów. Został on zlikwidowany przez SS w 1943 roku.
***
Karl Rohrbachener (Rohrbacher), w 1941 roku został wysłany z Mauthausen do Gusen, po śmierci poprzednika Beckera, pełnił przez krótki okres obowiązki kierownika obozu. Nikt w tym czasie nie narzekał bądź cierpiał z jego powodu, traktował on ludzi dosyć dobrze. Przyczynił się do zmniejszenia kar, jakie dotykały więźniów każdego dnia. W maju 1945 roku był jeszcze w Mauthausen, co wynikało z uzyskanych informacji, reprezentował więźniów wspierających nowe ówczesne austriackie władze.
***
Carter na zakończenie swojej korespondencji zaznaczył, iż materiał został zebrany dzięki Panu Józefowi W., więźniowi polskiej narodowości, który był aresztowany 11 kwietnia 1940 roku i wysłany do obozu Sachsen-Hausen (od 3 maja 1940 do 4 czerwca 1940), a następnie zesłany do Gusen. Numer obozowy 49630.
 
Schwytani kapo po wyzwoleniu obozu w Gusen przez amerykańską armię

***

Nie chcę jeszcze puentować tego tematu ponieważ będę nie raz wracał do historii Gusen i Mauthausen, ale warto spojrzeć na ten temat również z socjologicznego punktu widzenia i przeanalizować sposób funkcjonowania obozów koncentracyjnych wewnątrz, tj. stosunki (nazwijmy je jeszcze) społeczne. Jak układała się hierarchia wewnątrz obozu dobrze opisuje jedna z książek Stanisława Grzesiuka Pięć lat kacetu. 

***
Tak dla zadumy i refleksji to zachęcam do posłuchania Pink Floyd i jakże pięknego utworu High Hopes.

 

Image result for obóz gusen zdjęcia

 

Historia Dolnego Śląska: marca 2013

historiadolnegoslaska.blogspot.com636 × 589Search by image
procesie załogi Mauthausen-Gusen (US vs. Johann Altfuldisch i inni), by odpowiedzieć za zbrodnie popełnione w tym obozie. Uznany za winnego, został skazany na karę śmierci i stracony przez powieszenie w więzieniu Landsberg.

Stanisław Grzesiuk Pięć lat Kacetu 1958 W obozach koncentracyjnych: w Dachau, Mauthausen i Gusen siedziałem od 4. IV. 1940 r. do chwili oswobodzenia przez armię amerykańską, tj. do 5. V. 1945 r. Jako jeden z nielicznych, którym udało się przeŜyć w obozach tyle czasu, często pytany jestem przez znajomych, co ja takiego robiłem w obozie, jak Ŝyłem, Ŝe tyle lat przetrzymałem. Wtedy opowiadam róŜne oderwane sceny obozowe bez Ŝadnego ładu i kolejności przeŜyć. Radzili mi często, bym opisał to wszystko, co pamiętam. Ja sam o tym nieraz myślałem, Ŝe warto by opisać to chociaŜby dla swoich dzieciaków, Ŝeby w przyszłości, jak juŜ będę większe, przeczytały sobie, co przeŜył ich tata, kiedy jeszcze nie był ich tatą. 

>>>

Wreszcie odwołanie alarmu i wolno wychodzić z tunelu. Rozeszła się wtedy wiadomość, Ŝe alarm ten był fikcyjny po to, by nas wszystkich wykończyć, tylko z niewiadomych przyczyn nie zrobiono tego. Podobno jedyne teraz wejście było zaminowane, tylko nie nastąpił wybuch. Ludzie mówili między sobą, Ŝe teraz, jak będzie alarm, to wychodzimy pod tunele, ale do środka nie wchodzimy, a jak wyczujemy, Ŝe coś jest źle - to całą masą idziemy na druty. Tyle tysięcy ludzi przeciw grupce esesmanów stojących z karabinami lub automatycznymi pistoletami w 50-metrowych odstępach za zwykłym płotem z drutów kolczastych. To dla nas drobiazg. Kto zginie, to zginie – ale część się uratuje. Esesmani wiedzieli o nastrojach i mimo Ŝe od tego dnia ogłoszono ciągły alarm, nikt nas więcej do tunelu nie wyganiał. Wprowadzono stałe zaciemnienie. W obozie nie wolno było zapalać świateł - skończyła się teŜ z tego powodu nocna praca, ale w dzień wszyscy pracowali normalnie. Kilka dni przed końcem wojny w Gusen II wykończono duŜą ilość muzułmanów, tych najsłabszych. Widocznie Niemcy nie chcieli, Ŝeby wyzwoliciele widzieli słabych, wyschniętych z głodu ludzi. Historię z Gusen II znam tylko z opowiadań. Zgrupowano muzułmanów nago na jednym bloku. Wieczorem, po drugim dzwonku, postawiono ich przed blokiem, a w nocy zrobiono mordownię. Trupy przywieziono do nas, a Ŝe w magazynie przy krematorium nie było miejsca, wrzucono je do umywalni na wielki stos. Zajęto kilka umywalni i postawiono posterunki policji obozowej, Ŝeby nikt tam nie wchodził. Umywalnie zamknięte były na klucz. Przechodząc obok tych umywalni widziałem tylko wyciekające spod drzwi kałuŜe krwi. Wymordowali ich kapowie drągami i młotkami. Ci, którzy widzieli z bliska tych zabitych, mówili, Ŝe większość zabito uderzeniem W tył głowy, bo mieli potrzaskane czaszki. Ostatnie trzy noce wszyscy silniejsi więźniowie spali w ubraniach, a na kaŜdej sztubie były czuwające warty. KaŜdy szykował sobie nóŜ, kołek czy deskę z łóŜka. Coś, czym moŜna będzie się bronić w razie potrzeby. Ostatniej nocy przed odejściem esesmanów w bramie długo było słychać jakąś awanturę. Podobno komendant Zajdler z grupą pijanych esesmanów, uzbrojonych po zęby, chciał wejść do obozu, Ŝeby jeszcze raz “zabawić się”. Podobno chcieli wykończyć starych więźniów jako tych, którzy najwięcej widzieli i wiedzieli. Przeszkadzał im zastępca komendanta Beck, który z grupą ludzi nie wpuszczał ich do środka. Powiedział, Ŝe jeśli wejdą do środka, to on zamknie bramę i nie wypuści ich z powrotem. “A oni tam juŜ z wami zrobią porządek” - powiedział. Nie weszli jednak, lecz wszyscy więźniowie trwali w czujnym napięciu. WciąŜ spodziewaliśmy się, Ŝe esesmani nie odejdą spokojnie, lecz na poŜegnanie urządzą nam jakiś dobry kawał. Nie wiedzieliśmy tylko, na czym ten kawał będzie polegał. Czy będą strzelali z wieŜ straŜniczych? Czy zbombardują z samolotów, a moŜe ostrzelają z artylerii? W dodatku dnia 2 maja na wzgórzu powyŜej kamieniołomów zaczęto ustawiać cięŜkie działa. W nocy oddały one kilka salw. Później było kilka cięŜkich wybuchów i cisza. Rano zobaczyliśmy, Ŝe działa były poprzewracane i nie było przy nich Ŝadnej obsługi. Dnia 3 maja o godzinie 10 rano esesmani opuścili obóz, który przejęła policja wiedeńska. Stare dziadki, którzy mówili nam “panie” i rzucali przez druty papierosy. Tego samego dnia na wieczornym apelu stwierdzono brak pięciu więźniów. O, kręcili się oni, o, radzili. Nie wiedzieli, co robić. Wreszcie ich komendant machnął ręką i rozeszliśmy się do bloków. Dnia 5 maja do pracy nikt nie wyszedł. Przed godziną 17 zrobiono apel. Gdy tylko ustawiliśmy się do apelu, posłyszeliśmy niesamowity krzyk w Gusen II. Czy znów jaka mordownia? - pomyślałem. PrzecieŜ esesmani poszli juŜ przedwczoraj rano. Nie przyszło mi jeszcze do głowy, Ŝe to juŜ wolność. Ludzie z bloku A stali tuŜ przy; bramie obozowej. W pewnej chwili słyszę, jak goniec przy bramie mówi po niemiecku do jednego blokowego: - Jeden juŜ jest. Jeszcze nie wiedziałem, co to jest. Dopiero za chwilę zobaczyłem amerykański czołg z gwiazdą i Ŝołnierzy amerykańskich wchodzących przez bramę. Wolność! Ta tak długo oczekiwana wolność przyszła nareszcie! Wolność, w odzyskanie której przestałem wierzyć juŜ jesienią 1940 r. Bo do jesieni 1940 r. łudziłem się, Ŝe moŜe zwolnią, bo to niby zamykają tylko na kilka miesięcy - a te kilka miesięcy przeciągnęły się w kilka lat. Nie wierzyłem, Ŝe wolność jeszcze oglądać będę. Gdy zobaczyłem czołg i Ŝołnierzy, straciłem poczucie rzeczywistości. Zakręciło mi się w głowie, jakoś słodko zrobiło mi się w gardle, czuję, Ŝe lecą mi łzy - i wrzeszczę. Wrzeszczę, ile mam tylko sił w płucach. Wrzeszczę tak, jak wrzeszczeli wszyscy ludzie zgrupowani na placu apelowym. W tym czasie na szczyt masztu stojącego na placu apelowym wciągnięto polską flagę, a za nią flagi innych narodów. Był to 5 maj 1945 r., godzina 17. Tego dnia jeszcze więźniowie dokonali samosądu nad bandytami, którzy mieli na sumieniu Ŝycie innych więźniów. Następnego dnia poszliśmy do Linzu, a do kraju wróciłem 9 lipca 1945 r. Wróciłem razem z Januszem Zakulskim. Po prostu wcisnęliśmy się na gapę do transportu wracającego do Polski. 

Stanislaw Grzesiuk - bal na gnojnej

Ten egzemplarz dedykuję.

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka