W polskiej (zresztą nie tylko) polityce panuje ogólne niezrozumienie dla wolnorynkowych zasad nawet w formie minimum. W formie takiego minimum że choć podatek dochodowy powinien być w układzie liniowym zaś możliwie niska podstawowa stawka VATu ma napędzać popyt (chodzi przede wszystkim o stawkę podstawową gdyż ona ma kluczowe znaczenie). Pomijam już kwestie regulacyjne, które oczywiście są ważne bo im mniej regulacji tym lepiej ale zdzierstwo podatkowe to główny czynnik hamujący przedsiębiorczość, przynajmniej w Polsce.
Czy nie zakrawa na kpinę, że polityk z partii która uważała się kiedyś za liberalną (choć nie wiem jak jest teraz, gdyż poseł Tomczykiewicz odcina się od liberalizmu i bynajmniej nie czuje się z tym źle), Adam Szejnfeld wychodzi na wizję i mówi takie oto słowa?
Po to ludzkość wymyśliła władzę, najlepiej jeśli jest ona w układzie demokratycznym by sprawiedliwie dokonywała podziału tego co wytworzy dany naród, dane społeczeństwo. Innego rozwiązania nie tylko we współczesnym świecie nie ma ale i nie było wcześniej
Jeśli tak mówi polityk Platformy Obywatelskiej to czego można się spodziewać po SLD albo PiSie? Zresztą oni opowiadają podobne głupoty więc w tym się nieszczególnie różnią. Zaś nie jest ważnym czy akurat powiedział to polityk tak zwanej prawicy czy tak zwanej lewicy no chyba że ktoś traktuje politykę jedynie w wymiarze "kto z kim gdzie i kiedy" to wtedy podnieca się cyrkiem w którym jego clowni urządzają sobie widowisko za jego pieniądze nic w zamian mu nie oferując poza oczywiście drożyzną na skutek podnoszenia podatków, kolejnymi zakazami i nakazami oraz regulacjami bowiem to politykom wychodzi najlepiej.
W Polsce politycy popierający wolny rynek to margines tak jak i marginesem są ich zwolennicy. To są wahania od 1 do 2% i doprawdy nie więcej mimo że optymista Janusz Korwin Mikke szacuje taki elektorat na 15%. Ludzie nie ufają wolnemu rynkowi bo go nie pojmują i w sumie mogę to zrozumieć. Nie rozumieją wolnego rynku więc nie popierają. Ale niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego popierają socjalizm którego także nie rozumieją?
Socjalizm został zaprojektowany nie po to żeby ludzie się bogacili, nie po to żeby ludziom żyło się coraz lepiej. Socjalizm powstał by wyeliminować nierówności społeczne. Właśnie tak. Dlatego jak słyszę Bartosza Arłukowicza wypowiadającego się w tym samym tonie co jego klubowy kolega Adam Szejnfeld to zastanawiam się czy on w ogóle rozumie myśl lewicową. Proszę bardzo oto cytat:
Ja jestem zwolennikiem żeby lewica zajęła się dzieleniem dobrobytu. Trzeba pozwolić ludziom zarobić pieniądze, pozwolić funkcjonować nowoczesnej gospodarce rynkowej ale zadaniem lewicy najważniejszym i strategicznym jest sprawiedliwy podział środków publicznych. Sprawiedliwy podział czyli dający równe szanse każdemu.
O jakim bogactwie Arłukowicz mówi? On chyba zwariował. Nie ma bogactwa w socjalizmie, a nowoczesna gospodarka rynkowa to to samo co staroświecka gospodarka rynkowa. Jeśli ktoś uważa inaczej nie dorósł ani do kapitalizmu ani socjalizmu ani do żadnego innego systemu ekonomiczno - społecznego poza zwykłym prymitywnym etatyzmem gdzie państwo jest niańką ponad miarę i doraźnie mierzy się z problemami które nie istnieją już nawet w socjalizmie.
Inne tematy w dziale Polityka