Alex_Disease Alex_Disease
845
BLOG

Feminizm i wyzwolone kury domowe

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 32

Język polski pokazuje przemoc w stosunku do kobiet :  rzekła Manuela Gretkowska w poniedziałkowym programie Tomasza Lisa. Lubię tę kobietę, poprawia mi humor. Chciałbym jednak zatrzymać się na zagadnieniu zwanym 'feminizmem' bo groteskowych wypowiedzi Kazimiery Szczuki i Manueli Gretkowskiej nie warto tu w nadmiarze przytaczać. Ci którzy nie oglądali poniedziałkowego programu Lis Na Żywo mogą go znaleźć w sieci na oficjalnej stronie TVP i to co mówiły obie panie pozostawić bez komentarza, acz zwrócić uwagę jak dobrze z tymi feministkami poradziła sobie Beata Kempa. Mniejsza jednak o to. Przejdźmy zatem do samego feminizmu.

Z czysto logicznego punktu widzenia, zresztą nawet z prawnego punktu widzenia (prawo nie zawsze bywa logiczne) kobiety nie powinny narzekać, że jest im w jakikolwiek sposób gorzej. Co więcej, są nawet uprzywilejowane (choć zdaje się już wymyślono urlop tacierzyński). Gdyby posługiwać się całkowicie rynkową logiką, coś takiego jak płatny urlop (jakikolwiek) nie ma prawa istnieć. Zatem także urlop macierzyński. A tu proszę, państwo wymogami prawnymi załatwia tego typu przywileje. Kobiety dominują na stanowiskach biurowych, także biorąc pod uwagę etaty państwowe. Co z tego że głównie na niższych szczeblach skoro właśnie takich stanowisk jest najwięcej. Zaś większość mężczyzn z podobnymi kwalifikacjami musi zadowolić się kopaniem chodników czy pracą przy taśmach montażowych bo dla nich już miejsca w biurze nie ma. Nie rozumiem więc o co tym feministkom chodzi. O zarobki? Zarobki powinny być uzależnione od użyteczności pracownika, te są natomiast zawarte w umowie. Po co w ogóle podnosić kwestię równouprawnienia odnośnie płac i stanowisk. Obowiązki to nie zawsze określenie równoznaczne ze stanowiskiem. Więc co z tym równouprawnieniem?

Bo chyba nie chodzi o takie równouprawnienie wedle którego kobieta będzie wykonywała roboty drogowe, zajmowała się wywózką śmieci, harowała jak wół na budowach nosząc cegłówki. W tych zawodach rzeczywiście ciężko trafić na kobietę ale o tym feministki wcale nie myślą. Ja rozumiem że ciepła biurowa posadka gdzie można przy kawusi konwersować z koleżanką o butach, być może za pieniądze z Unii Europejskiej, taka posada i to dobrze płatna to marzenie każdej "wyzwolonej" kobiety. Według feministek wyzwolona kobieta to taka, która nie chce zajmować się domem a ma ambicje, tylko że państwo utrudnia jej drogę do kariery. Czy aby na pewno?

Kobieta jeśli jest ambitna, posiada wiedzę i kwalifikacje poradzi sobie z każdym mężczyzną. I nie potrzeba jej dodatkowych for od państwa w postaci, no właśnie czego? Wymogów prawnych? To państwo ma pod rygorem karnym dźwigać kurę domową bo usłyszała od jakiejś feministki że może być niezależna? Nie mam za złe feministkom że się zrzeszają w jakieś organizacje czy działają solo i promują kobiety. Mam im za złe, że z maniackim uporem starają się wmówić, że każda kobieta może zrobić karierę jeśli dać jej szansę. Otóż nie, nie każda kobieta może, tak jak nie każdy mężczyzna może. Karierę robią jednostki do tego predysponowane i żadne równouprawnienie tego nie zmieni no chyba że feministkom marzy się naprodukowanie bezsensownych posadek państwowych, zupełnie niepotrzebnych po to tylko by drenowały budżet i by "wyzwolone" kobiety się "samorealizowały". Wtedy rzeczywiście będą etaty dla "wyzwolonych" kur domowych tylko ciekaw jestem jak tego typu eksperyment  wytrzyma budżet państwa.

A tak w ogóle wszystkiego najlepszego w dniu kobiet. Feministkom także.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka