Po długiej przerwie do blogowania wraca Jarosław Kaczyński ze swoim apelem o "jedność prawicy". Apel to dość kuriozalny biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności zaistniałe, by w ogóle jakąś jedność tego środowiska trzeba było przywracać. Doprawdy nie warto się rozwodzić nad kwestią prawicowości PiSu, bo prawdziwa prawica ma w Polsce 1% poparcia więc o ten elektorat ani Kaczyński ani Ziobro walczyć nie będą.
Elektorat skupiony wokół idei IV RP to elektorat bardzo specyficzny, raczej unikatowy w skali globalnej. Cechuje go tzw wrażliwość społeczna, która definiowana jest w idei państwa solidarnego (czyli raczej na lewo) oraz przywiązanie do tradycji narodowej i katolickiej (co z kolei bliższe jest konserwatyzmowi, a zatem prawicy). Nie czas i miejsce na rozważania ile w PiSie prawicy, a ile lewicy, określmy ten cały program, po prostu programem IV RP.
Otóż ludzi popierających ideę IV RP w Polsce jest nieco ponad 4 miliony czyli tyle, ile głosowało na PiS w ostatnich wyborach. Tyle też (albo i mniej) poprze partię Kaczyńskiego w ewentualnych przyspieszonych wyborach, a razem z Ziobrystami mogą dociągnąć maksymalnie do 4 i pół miliona wyborców, choć i to jest wątpliwe gdyż w sondażach obie partie mają razem niespełna 30% poparcia. I to wszystko na co stać PiS. Nie dlatego że nie są żadną prawicą, bo to absolutnie bez znaczenia z wyżej wymienionych względów. Po prostu tego typu oferta jest w stanie przy 50% frekwencji i fatalnych rządach PO skusić maksymalnie 30% wyborców.
Nie da się tego przeskoczyć z kilku co najmniej względów.
Po pierwsze: osoba Jarosława Kaczyńskiego bardzo źle się kojarzy wielu ludziom w Polsce, z tego też powodu jest uwielbiany przez inną grupę, która widzi w nim wspaniałego przywódcę, a nawet w skrajnych przypadkach 'zbawiciela', a jego elektorat negatywny odsądza od czci i wiary (najłagodniejsze określenie leming tak czy siak jest pejoratywne).
Po drugie: sam elektorat PiSu niejednokrotnie wystawia partii Kaczyńskiego świadectwo niezbyt dobre, pociągające za sobą falę skojarzeń i te skojarzenia budują obraz PiSu jako partii radykalnej, nie przebierającej w środkach co oczywiście nie jest prawdą, bo PiS to partia raczej umiarkowana (w porównaniu z elektoratem) niezależnie od tego, że i sam prezes lubi czasem przywalić z grubej rury.
Po trzecie: nie ma zwyczajnie większego zapotrzebowania na taką hybrydę socjalno - konserwatywną, przesadnie akcentującą swoje przywiązanie do tradycji katolickiej. I tu leży pies pogrzebany.
PiS to pewien styl rządzenia, pewien ogólny zarys poglądów na państwo, specyficzna otoczka temu towarzysząca, która odpycha większość Polaków. Nie przeskoczy tego Jarosław Kaczyński ani zmieniając się doraźnie podczas kampanii wyborczej, ani szukając przewinień rządu Tuska bowiem Tusk spieprzył już tak wiele, że skoro Polacy dalej nie ujrzeli geniuszu prezesa to i kolejne fatalne lata tego rządu nie wróżą wcale PiSowi wygranej.
Należy się z tym w końcu pogodzić, o co ja z kolei apeluję do zwolenników PiSu. Wiadomo że w polityce walka trwa o każdy głos, a liderzy partyjni wykorzystują słabość oponentów bezlitośnie by przyciągnąć nowych wyborców. Ale polskie społeczeństwo nie jest jak niemieckie czy francuskie. W Niemczech nawet konserwatyści nie sprzeciwiają się aborcji, nie mówiąc już o in vitro. W Niemczech nawet konserwatyści popierają związki partnerskie, co sprawia, że postrzega się ich jako umiarkowanych. Władza w Niemczech przy bardziej jednolitym społeczeństwie przechodzi od jednych do drugich, a oni mogą nawet razem zawrzeć koalicję bo przecież CDU rządziła już razem z SPD.
U nas dwie partie o podobnym rodowodzie nie mogą porozumieć się co do wspólnego rządzenia, a wszystko to okraszone jest niemalże wojną elektoratów. I z tego właśnie powodu, że społeczeństwo jest tak bardzo podzielone nie ma najmniejszych szans by Jarosław Kaczyński przekonał rzesze wyborców PO by poparły jego partię. Zaś ci co na wybory nie chodzą brzydzą się polityką w ogóle albo już dawno stwierdzili że nie ma na kogo głosować i się tego trzymają. Z kolei świeży elektorat to nie jest elektorat "Wielkiej Polski Katolickiej" tylko prędzej Palikota. 20% poparcie jakie ma lewica w tym kraju (najlepsze od prawie dekady) powinno dać Jarosławowi Kaczyńskiemu i całemu obozowi IV RP do myślenia.
Inne tematy w dziale Polityka