Projekt zmiany ustawy o zgromadzeniach wywołał już tyle kontrowersji, że postanowiłem się zapoznać z jego treścią. Po zapoznaniu się nie wypada mi nic innego jak bronić tych zapisów, gdyż są one krokiem w kierunku ukrócenia bezkarności ludzi, którzy niszczą mienie cudze i publiczne oraz zakłócają porządek.
Po pierwsze, urzędnik będzie miał możliwość zakazania kontrmanifestacji w miejscu, gdzie odbywa się wcześniej zgłoszona manifestacja. Po drugie, odpowiedzialność za szkody wyrządzone podczas zgromadzenia spocznie na organizatorach danego eventu. Po trzecie w końcu, stosowny organ decyzyjny ma być zawiadamiany o zgromadzeniu co najmniej na 6 dni przed jego planowanym przebiegiem.
Inicjatywa związana z projektem wyszła z Kancelarii Prezydenta i jest odpowiedzią na skandaliczne zachowanie demonstrujących 11 listopada ubiegłego roku, podczas dwóch manifestacji. Przypomnę tylko że najpierw mieliśmy najazd tzw antyfaszystów, którzy uzbrojeni w pałki i kastety chcieli zakłócić przebieg Marszu Niepodległości, później zaś bójkę z policją ludzi mieniących się narodowcami (m.in. rzucanie kostką brukową w funkcjonariuszy) zwieńczoną podpaleniem wozu transmisyjnego TVNu i uszkodzeniem wozu Polsatu.
W świetle tych wydarzeń, ustawa proponowana przez Prezydenta wydaje się logicznym rozwiązaniem, gdyż ktoś najwyraźniej pomylił wolność z samowolą. Skoro organizator takiego czy innego zgromadzenia nie jest w stanie zapanować nad tłumem, który niszczy mienie cudze i publiczne, to niech siedzi w domu i pisze listy protestacyjne do władz. To się tyczy zarówno narodowców jak i lewactwa, które nawiasem mówiąc w świetle nowych przepisów mogłoby zostać zablokowane ze swoją demonstracją, gdyby ta miała "powstrzymywać faszyzm" czyli de facto przeszkadzać manifestowanie innym.
Oczywiście projekt zmian ma szerszy wymiar. Pamiętamy przecież wydarzenia spod Sejmu kiedy rząd przegłosował ustawę emerytalną. Grupa związkowców (z których część była pod wpływem alkoholu) urządziła blokadę budynku parlamentu, uniemożliwiając posłom opuszczenie miejsca pracy. Zachowała się tym samym skandalicznie, gwałcąc prawa obywatelskie posłów do swobodnego poruszania się w przestrzeni publicznej. Jeśli więc to ma być wzór pokojowej manifestacji to uważam, że ustawa proponowana przez Prezydenta jest nie tylko konieczna ale powinna mieć jeszcze kilka stosownych zapisów.
Warcholstwu i wandalizmowi trzeba się stanowczo przeciwstawić. Nie widzę innej możliwości w zaistniałej sytuacji. Freedom is not free. Demokracja stawia większe wymagania niż dyktatura, kiedy to tłumowi wolno więcej bo to jedyna droga do zmiany sytuacji w kraju. W demokracji mamy kartkę, którą wrzucamy do urny. Ulica to absolutna ostateczność.
Inne tematy w dziale Polityka