XXI wiek, Hildesheim/NS.
Matka i ojczym przykuwają 13 letniego nastolatka do długiego łańcucha tak, aby mógł dojść do łazienki i swojego pokoju, ale nie mógł opuszczać mieszkania.
Rodzice w tym czasie chodzą na zakupy, spacery, itp.
Jako przyczynę podali kłopoty wychowawcze.
Dwoje lekarzy medycyny sądowej z Charite w Berline napisało wstrząsajacą książkę „Niemcy maltretują swoje dzieci” o znęcaniu się nad dziećmi w RFN.
Co tydzień umiera troje dzieci na skutek przemocy swoich rodziców, co tydzień jest maltretowanych 70 dzieci tak, ze wymaga pomocy lekarskiej.
Niemiecki system opieki nad dziećmi i młodzieżą zawodzi, według autorów tej ksiazki, we wszystkich krajach związkowych na calej linii.
„Milczenie lekarzy” tytułuje się jeden z rozdziałów.
Każdego dnia oddają oni setki zmaltretowanych dzieci ponownie w ręce ich oprawców –rodziców. Odbywa się tak przy milczącym przyzwoleniu lekarzy. Wielu z nich bagatelizuje to zjawisko, nic więc dziwnego, że krytykują zażarcie te książkę.
Przyczyną takiego zjawiska może być i to, ze wprzeciwieństwie do krajów angloamerykańskich, lekarze nie uczą się w czasie swoich studiów o rożnicach między wypadkiem a celowym maltretowaniem.
Także główna instytucja powołana do tego celu – Jugendamt nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Mimo ze wzeszłym roku odebrano przejściowo rodzicom i opiekunom ok. 40 tys. dzieci, to jednak według autorów,Tsokos i Guddat, często nie udaje się interweniować tam, gdzie istnieje taka konieczność.
Urzędy ds. Dzieci i Młodzieży wydają co roku ok. 7,5 mrd. € na swą działalność. Pracownicy jednak najwięcej czasu spędzają nad papierkami, a nie w terenie, tam gdzie ich miejsce.
Nie zapominajmy też, że i instytucje wychowawcze –szkoły, przedszkola, opiekunki i wychowawcy muszą działać wspólnie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo