Oni nie mają takich ładnych grobów Pańskich
Oni nie mają takich ładnych grobów Pańskich
Don Kwaczyński Don Kwaczyński
342
BLOG

Zazdrość i partyzanckość ogrodowa

Don Kwaczyński Don Kwaczyński Rozmaitości Obserwuj notkę 35

Szanowni Państwo,

Czasem zaglądam na ten Salon w celach rozrywkowych, ale nie znam pewnie 90% autorów i dlatego nigdy nie wiem, czy otwierając wpis kogoś nieznanego, uśmieję się jak przysłowiowa norka, czy raczej zapłaczę łzami rzewnymi, jak przysłowiowy bóbr. Mogę też oczywiście pozostać całkiem obojętnym, jak przykładowo na widok golonki, no ale wówczas nie miałbym o czym pisać.

Bywa jednak tak, że notka wywołuje jednocześnie kilka "nastrojów" i coś takiego spotkało mnie właśnie przed chwilą. Najpierw skonstatowałem, że gość pisze jakby z serca, czyli inaczej mówiąc to, co mu owo serce dyktuje.

Autor podaje przykład Polski jako kraju wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju na tle Europy, przywołując jako przykład najpierw to, czego nie mamy:

Brakuje u nas multikulturowej różnorodności, brakuje kolorowych ludzi bezczynnie wylegujących się lub żebrzących w centrach miast. Brakuje zabiedzonych kobiet z małymi dziećmi, dźwigających zakupy. Tłoku i zaduchu w metrze brakuje.

Oczywiście, że brakuje zabiedzonych, kolorowych kobiet z równie kolorowymi dziećmi, dzięki brakowi których nie śmierdzi w metrze. Zaś wylegują się bezczynnie wyłącznie biali, prawdziwi Polacy, a żebrzą przeważnie prawdziwi Rumuni, Problem Romów mamy prawie rozwiązany, przynajmniej na Dworcu Centralnym ostatnio się ich chyba nie widuje. Kilku czarnoskórych krwawej wiosny nam nie uczyni, a do żółych jakoś już chyba przywykliśmy, a poza tym, oni się raczej nie wysadzają, a co najwyżej podpalają swój dobytek w dość równych odstępach czasu, jak to ma np. miejsce w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, w znanym centrum handlu hurtowego.

Brakuje napięcia w centrach komunikacyjnych, lęku i samotnych świąt. 

Jasne, że nikt się nie napina w centrach komunikacyjnych, nie lęka się i nie spędza samotnie świąt. Każdy, kto twierdzi inaczej, ulega po prostu propagandzie komunistów i złodziei.

Jeśli chodzo o to, co my mamy, to autor trochę przewrotnie już na samym wstępie wymienia marsze KOD:

My mamy w soboty wesołe protesty kolorowych grupek manifestujących w swoich partykularnych sprawach albo pod egzotycznymi ideałami.

Chciałoby się powiedzieć, że jacy protestujący, takie ideały i że domokracja to rzeczywiście dla niektórych egzotyka i partykularny interes, no ale w końcu niech im tam, idźmy dalej:

Mamy również żywą tradycję Drogi Krzyżowej idącej przez centrum miasta, Pochód Trzech Króli, procesje Bożego Ciała wokół katedry z sypanymi przez dzieci kwiatami,  piękną tradycyjną oprawę Pierwszej Komunii Świętej.
Mamy schodzące się do świątyń strużki ludzi z kolorowymi koszyczkami wielkanocnych pisanek.

Żywa tradycja kultywowania aktów zadawania bólu i śmierci na końcu drogi rzeczywiście powinna być kultywowana w centrum, bo centrum to najlepsze miejsce do przemieszczania się z krzyżami, a nawet do ustawiania ich tam na stałe, w czym oczywiście mogą i powinny uczestniczyć dzieci, ale nie kolorowe i przede wszytkim czyste. Małe mogą być, bo jak skorupka za młodu procesją nasiąknie, to tym samym na starość trącić będzie, a chyba każdy woli, żeby staruszek pachniał niż śmierdział, szczególnie w kolejce podziemnej.

Mamy swoje własne. Mamy choinkę w każdym domu gdy zbliża się Bożonarodzeniowa zima. I wigilijny opłatek na stole obok barszczu i ryby. Mamy pięknie. Mamy cmentarze ożywione światłem i dywanami kwiatów u progu listopadowych Wszystkich Świętych, patronów naszych imion.

Co do choinki w każdym domu, to lekka przesada, bo gdyby tak było, to co roku tracilibyśmy więcej drzew niż ich sadzimy i żaden minister w tej sytuacji nie zgodziłby się na dodatkowe wycinki w puszczy, chyba, że byłby to minister ze sprochniałą korą - w tym wypadku mózgową.

Z oczywistym faktem, że mamy pięknie polemizować nie zamierzam, bo rzeczywiście mamy.

Natomiast określanie zimy mianem "Bożonarodzeniowej" to nawet sympatyczny, autorski zabieg stylistyczny, szczególnie w połączeniu z opłatkiem umoczonym  w barszczu i ożywionymi cmentarzami z rybą u progu.

Skoro już z grubsza wiemy co mamy, zobaczmy czego nie mają "oni", ci, którzy tu przyjeżdzają i nie mogą się nadziwić skąd to się u nas wzięło:

Europejczycy już tego nie mają, przyjeżdżają do nas i patrzą w co my się tutaj bawimy. Dla nich to przecież zwykłe wolne dni z niewiadomo już jakiego powodu. To jest chrześcijaństwo? Nie rozumieją już o co tutaj chodzi. Patrzą z zainteresowaniem.Mają nowe tradycje: znicze i kwiaty na miejscach zamachów terrorystycznych i marsze bezsilności swoich rządów.

Coś dziwnego dzieje się w umysłach tych Europejczyków, którzy nie mogą się nadziwić, że to chrześcijaństwo to właśnie to wszystko, co juz zacytowaliśmy za autorem, a przecież to zaledwie ułamek naszych prawdziwych, godnych pozazdroszczenia wartości. To, że nasz rząd nie maszeruje z bezsilności jest wielkim osiągnięciem Dobrej Zmiany, która sprawiła, że ową bezsilność może okazywać stojąc, a nawet siedziąc i się chichrając w Sejmie nad tabletem, jak upośledzony uczeń ze szkoły specjalnej, prowadzonej przez zakonnice.

Zabrakło na tej liście rownież szopek wielkanocnych ze specyficznie udekorowanym grobem Pańskim, na widok ktorego typowy Europejczyk wpadłby z pewnością w zachwyt nie mniejszy, niż z tych powodów, o których dalej wspomina sercem piszący autor:

My mamy spokojne lotniska i tramwaje, wioski sielskie i miasteczka czyste, swoich własnych obrazoburców i swoich chuliganów, ale też świętych i pobożnych. Mamy zwykłych siebie niezwykłych dla zachodniego świata.
Dlatego Polska jest taka atrakcyjna. Taka inna.

Prawda, że piękne słowa? Spokojnie mogłyby paść z jakiejś ambony, gdyby tylko dołożyć kilka zdań o nazdbawicielu, no ale zakładam, że autor nie jest księdzem i nie czuje się za bardzo kompetentny w tym temacie.

I pewnie przeszedłbym nad tym wpisem do porządku nocnego (bo nocą go piszę), jak nad wieloma sławiącymi w okresie świątecznym nasze cmentarze, pociągi i ryby, gdyby nie to, że coś podkusiło mnie do zerknięcia w komentarze.

Pominę dość powszechne zachwyty nad talentem autora, któremu udało się w przystępny a jednocześnie całkiem zgrabny sposób ując w krótkim tekście to, co w duszy każdego Polaka, katolika i patrioty gra. Te trzy słowa czyli PKP, są kluczem do zrozumienia intencji autora, ale gdy przeczytałem jeden z odautorskich komentarzy, to wreszcie dostrzegłem to, czego mi trochę w tekście notki brakowało, a mianowicie solidne poczucie humoru, niepozbawione przy okazji tej jakże czasem mile widzianej nutki plebejskości.

Oto są słowa blogera:

Prezydent na charyzmę -ale chcą to zagłuszyć. Dziękuję za przypomnienie.

Że czar prysł?

Jak dla kogo, ale przynajmniej wiadomo, że facet używa czasem słów, których znaczenia nie rozumie ani w ząb.
Różne rzeczy można wygadywać, ale o tym, że Du.a ma charyzmę to naprawdę nie wypada, bez narażenia się na podejrzenie, że się pisze po konsumpcji  ryby znalezionej na cmentarzu.
Normalny człowiek przecieże wie, że w takich miejscach ryby nie występują, chyba, że dojdzie do awarii wodociągów, takiej jak pokazana w filmie Body/Ciało, który wczoraj sobie obejrzałem.
 
Albo, że chodzi o charyzmatycznego lidera w ujęciu Maxa Webera:

„Stan kolektywnego zagrożenia” sprzyja pojawieniu się przywództwa charyzmatycznego. Psychologiczny stan społeczeństwa jako całości staje się kluczem do zrozumienia mechanizmu tego procesu, którego widocznym efektem jest pojawienie się nowego katalogu wartości czy nowych form kolektywnej identyfikacji. Władza oparta na charyzmie ma tendencję stawania się niedemokratyczną, gdyż liderzy żądają uznania swych właściwości i wcale nie muszą reprezentować interesów czy opinii swych zwolenników. Ten typ władzy ma charakter przejściowy i personalny. Z reguły trudno znaleźć następcę dla charyzmatycznego lidera i w efekcie następuje powrót do zwykłego, zinstytucjonalizowanego stylu kierowania społecznością.
 
Uff, trochę mi ulżył pan Max tym ostatnim zdaniem i też uważam, że trudno będzie znależć następcę dla Kaczyńskiego. A gdzie w tym wszystkim Duda, ktoś pewnie zapyta. No cóż, właśnie tam, gdzie z uporem tkwi.
 
Aleluja i do przodu.
 
Don Kwaczyński, w dzień tuz po Świętach, ale jeszcze z wielkanoncym zacięciem.
 

 

 

www.pantryjota.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości