Ponieważ zdecydowanę większość elektoratu stanowią wciąż osoby, które wychowały się, pobierały nauki i zaczynały pracę przed 1989 rokiem zatem oczywistym jest, że to właśnie oni w dalszym ciągu decydują o wyniku wyborów. Należy przy tym podkreślić, że ta grupa społeczna jest o tyle interesująca, że w dużej większości jej reprezentanci nie posiadają żadnych poglądów politycznych - ani lewicowych ani prawicowych - zawsze popierają doraźnie tą partie, która według ich oceny zapewni im podobny "socjał" jak za czasów ich młodości.
Potwierdzeniem powyższej tezy jest historia prawie wszystkich wyborów po 1989 roku. Bowiem pomijając pierwsze wybory, w którch społeczeństwo w porywie pierwszego oddechu wolności wybrało Solidarność i Lecha Wałęsę to już w każdych innych o zwycięstwie decydowały inne czynniki. Przede wszystim właśnie "sieroty po komuniźmie", które nie mogły się odnaleźć w nowej rzeczywistości zaczęły żonglerkę swoimi głosami - najpierw poparły postkomunistów a w kolejnych wyborach nieliberalną część Solidarności czyli AWS a potem ponownie lewicę. W każdych z tych wyborów zwycięska partia otrzymywała ok. 40% głosów, z których w następnych przynajmniej 30% oddawało swój głos na partię z drugiej strony sceny politycznej.
W ostatnich wyborach grupa ta nie została jednak zagospodarowana przez jedną partię - głosy rozproszyły się pomiędzy PiS, Samoobronę, SLD i nawet LPR. Jednak w ciągu tych dwóch lat, które minęły od poprzednich wyborów Jarosław Kaczyński zrozumiał, że bez poparcia tej części społeczeństwa nie zdobędzie nigdy więcej niż 25% głosów. Zatem z wielką intensywnością PiS przystąpił do próby zdobycia poparcia ze strony tytułowych "sierot po komuniźmie". I należy ocenić, że poprzez konsekwentną kampanię populistyczną udało się tej partii przekonać do siebie sporą ich część o czym świadczą ostatnie wyniki sondażowe, w których PiS ma już nawet 35%.
Zatem jeżeli ta tendencja zostanie utrzymana to może okazać się, że 21 października partia braci Kaczyńskich uzyska nawet powyżej 40% głosów. W większości tych samych, które jeszcze kilka lat temu wybrały na premiera Leszka Millera.
Inne tematy w dziale Polityka