Ponieważ moja poprzednia notka została ukryta, więc ją usunąłem, zmieniłem jedno słowo w tytule i publikuję ponownie, w niezmienionej formie:
Pomyślałem sobie, że skoro już poświęciłem kilka słów pisarzowi Osiejukowi z okazji wydania jego tzw. "książki o zespołach" to zerknę sobie co też ma do powiedzenia ten autor na inne tematy. Odnalazłem więc jego "autorski" blog w sieci - bo jak się okazuje, prowadzi równocześnie dwa - i pierwsze co mi się rzuciło w czy, to motto. Nie wszystkie blogi posiadają motto, ale ten akurat ma, więc pozwolą Państwo, że je teraz zacytuję:
"- Powiedz mi, co będziemy jedli? - Trzeba było siedemdziesięciu pięciu lat - siedemdziesięciu pięciu lat życia, minuty za minutą, żeby pułkownik doczekał tej chwili. Poczuł się czysty, kategoryczny, niepokonany, gdy odpowiedział: - Gówno." - Gabriel Garcia Marquez.
A teraz przeskok w krainę muzyki:
Frank Zappa koncertował kiedyś w pewnym londyńskim klubie i podszedł do niego muzyk jazzrockowej grupy Flock i powiedział " Jesteś fantastyczny. Kiedy usłyszałem, że zjadłeś gówno na scenie, pomyślałem: no ten facet to naprawdę odjazd " Zappa na to " Nigdy nie zjadłem gówna na scenie " I zanotował w autobiografii "Gość wyglądał na załamanego, jakby pękło mu serce" .
Myślę, że może stąd bierze się niechęć pisarza do zmarłego już prawie 20 lat temu muzyka. No bo skoro mottem bloga jest jedzenie gówna, to gdyby owa czynnośc w wykonaniu Zappy nie byłaby jedynie legendą, to pan Osiejuk chcąc nie chcąc musiałby uznać, że literatura "wysoka " trafiła do pop kultury i tam odnalazła podobne miejsce, jak na jego blogu.
Ktoś napisał mi w komentarzu do poprzedniej notki, że podobno dzieci pana Osiejuka głodują, czego nie można powiedzieć o dzieciach pana Zappy, który zawsze był dobrym ojcem i człowiekiem, który żył z ciężkiej pracy, w przeciwieństwie do pana Osiejuka, który podobno żyje z żebractwa.
Warto może przypomnieć, że Sto lat samotności ukazało się po raz pierwszy w 1967 roku, czyli w czasie, gdy Zappa stworzył swój pierwszy zespół "The Mothers of Invention" . Nie wiem co w tym czasie robił pan Osiejuk, być może pobierał nauki pisania i czytania, ale z pewnością nie umuzykalniania, bo w tym wypadku nie plótłby takich dub smalonych na temat jednego z największych, a już pewnością jednego z najbardziej kreatywnych muzyków drugiej połowy 20 wieku. Nie da się o Zappie napisać krótko, bo choć żył zaledwie 52 lata, to jego dorobek jest tak ogromny i tak zróżnicowany, że pan Osiejuk, który już dłużej chodzi po świecie i jak do tej pory napisał 4 książki, z pewnością nigdy się do Franka nawet nie zbliży w sensie dokonań "artystycznych" .
Oczywiście może sobie popiardywać gdzieś na uboczu wielkiego świata i wmawiać maluczkim, że Zappa był muzykiem "fastfoodowym", cokolwiek to znaczy. Wystarczy jednak choćby wymienić muzyków najwyższej klasy, którzy przewinięli się przez różne formacje Zappy, aby dojść do wnioskku, że Osiejuk nie ma w ogóle pojęcia o tym co pisze. Gdyby napisał, że po prostu nie rozumie tej muzyki (choć wtedy warto by się dowiedzieć której konkretnie), że skomplikowane podziały rytmiczne i wirtuozerskie popisy muzyków to coś zupełnie innego, niż uwielbiany przez niego punk-rock, to słowem bym nie wspomniał o tym prostaku, no ale on posunął się znacznie dalej w swoim ignoranctwie i dlatego uznałem, że należy je publicznie obnażyć.
We wrześniwym numerze Polityki jest zamieszczony artykuł o Zappie i zacytuję fraqment, dotyczący artystów współpracujący z Zappą:
W ramach swojego ograniczonego budżetu Zappa potrafił świetnie dobierać muzyków. Arthur Dyer Tripp III włączony do składu The Mothers był na przykład członkiem Cincinnati Symphony Orchestra i wykonywał wcześniej repertuar Cage’a i Stockhausena. Również kolejny perkusista, Terry Bozzio, miał za sobą pracę w orkiestrach. Ian Underwood, wieloletni współpracownik Zappy, skończył studia kompozytorskie. Podobnie zmarły niedawno George Duke, jeden z lepszych pianistów naszych czasów. Steve Vai, dzisiejszy nauczyciel całej generacji gitarzystów, zgłosił się do Zappy jako 20-latek, bo największym marzeniem tak biegłego technicznie muzyka było terminować w jego zespole.
I nieco dalej:
W projektach orkiestrowych utopił setki tysięcy dolarów i wciąż narzekał. Prowadzona przez Kenta Nagano słynna London Symphony Orchestra zgotowała Zappie owację na stojąco. Tymczasem on punktował bezlitośnie błędy w grze muzyków i poprawiał je w studiu. Nieco lepiej układało się z Ensemble InterContemporain pod dyrekcją Pierre’a Bouleza. Francuz zachwycał się charakterystycznym dla muzyków ze świata pop brakiem obciążeń wynikających z klasycznej edukacji.
Zappa był po prostu autentycznym geniuszem, który muzyce poświęcił wszystko i z pewnością ma już stałą i ugruntowaną pozycję w panteonie największych twórców swoich czasów. Myślę, że nigdy nie zostanie zapomniany, a kolejne pokolenia muzyków wciąż będą czerpać inspiracje z jego dokonań, jedynych w swoim rodzaju.
A teraz pójdę sobie włączyć którąś z ok. 20 płyt Zappy które kupowałem w róznych okresach i coś mi się wydaje, że będzie to Bongo Fury, nagrana z udziałem pana o ksywce Captain Beefheart, który też nie tak dawno odszedł do krainy wiecznych łowów. To koncertowa płyta, nagrana w Austin w Texasie, w maju 1975 roku.
Może Muffin Man ?
http://www.youtube.com/watch?v=M-6U0ccc_Hg
The muffin man is seated at the table in the laboratory of the utility muffin
Research kitchen... reaching for an oversized chrome spoon he gathers an
Intimate quantity of dried muffin remnants and brushing his scapular aside
Procceds to dump these inside of his shirt...
He turns to us and speaks:
Some people like cupcakes better. I for one care less for them!
Arrogantly twisting the sterile canvas snoot of a fully charged icing
Anointment utensil he poots forths a quarter-ounce green rosette (oh ah yuk
Yuk... lets try that again...!) he poots forth a quarter-ounce green rosette
Near the summit of a dense but radiant muffin of his own design.
Later he says:
Some people... some people like cupcakes exclusively, while myself, I say
There is naught nor ought there be nothing so exalted on the face of gods grey
Earth as that prince of foods... the muffin!
Girl you thought he was a man
But he was a muffin
He hung around till you found
That he didn't know nuthin
Girl you thought he was a man
But he only was a-puffin
No cries is heard in the night
As a result of him stuffin
I na koniec Frank przedstawia muzyków:
Bruce fowler on trombone, napoleon murphy brock on tenor sax, and lead vocals,
Terry bozzio on drums, tom fowler on bass, denny walley on slide, george duke
On keyboards, captain beefheart on vocals, and soprano sax, and madness. thank
You very much for coming to the concert tonight. hope you enjoyed it. goodnight
Austin, texas, where ever you are.
SMD
Jestem dobry w tym co robię, ale czasem brak mi motywacji i wtedy tego nie robię i piszę bloga.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura