Po obejrzeniu wczorajszego posiedzenia Sejmu, nasuwają mi się następujące wnioski:
1. Wg premiera i PO, głównym zagrożeniem w dogłębnym, prawdziwym wyjaśnieniu przyczyn tragedii w Smoleńsku jest PiS.
2. W związku z tym, to PiS-owi najwyraźniej zależy, aby szybko nie wyjaśnić tej tragedii.
3. Wniosek wypływający z powyższych: gdyby nie PiS, to wyjaśnienie tragedii w Smoleńsku byłoby znacznie łatwiejsze, bo uniknęłoby się wtedy przecież tych nieustannych, okropnych, idiotycznych żądań wyjaśnienia działań rządu w tej sprawie, które to żądania tylko przeszkadzają w odpowiednim działaniu i wprowadzają nieustanny zamęt...
Więc co, zdelegalizować PiS? Przecież znakomicie usprawniłoby to rządowi pracę...
No, ale mogłoby to doprowadzić do jakichś niepotrzebnych, niekontrolowanych wydarzeń, znanych z niedalekiej historii; przecież wiadomo, jak arogancko i bezczelnie zachowywali się zwolennicy PiS pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, a co gorsza, nadal co miesiąc, złowieszczo się jeszcze przy tym modląc, spacerują w tamtych okolicach z pochodniami...
Podpowiem: jest inne rozwiązanie!
Rząd powinien natychmiast zwrócić się do PiS, aby to on zajął się wyjaśnieniem tej tragedii. Na czele komisji, która teraz nazywa się komisją Millera, powinno się postawić, powiedzmy, Pana Antoniego Macierewicza. Rząd mógłby wtedy spokojnie odetchnąć i zająć się w końcu merytoryczną pracą, a premier pojechać na normalne wakacje, na przykład w przepiękne rejony Burjacji albo Jakucji. Posłowie i sympatycy PiS przestaliby wreszcie zrzędzić, że wszystko w tej sprawie dzieje się za wolno i za późno, a premier zajmuje się nią w stopniu absolutnie niedostatecznym - przecież nie atakowaliby kogoś ze swojego własnego ugrupowania!
Prawda, że same plusy? No to co, panowie z rządu i PO? Wchodzicie w to?
Inne tematy w dziale Rozmaitości
