andrzej.budzyk andrzej.budzyk
207
BLOG

Tramp Wojciech Dąbrowski nie jest ścisły

andrzej.budzyk andrzej.budzyk Kultura Obserwuj notkę 0

"Zawędrowałem" dziś na stronę

http://www.kontynenty.net/Tybet_pl.htm

Dowiedziałem się, że:

Gdy za zgodą władz chińskich w 1979 roku zawitał do Lhasy pierwszy turysta skrupulatni dziennikarze oszacowali, że przed nim było w tym mieście zaledwie około 1200 Europejczyków, z czego połowa to członkowie brytyjskiej ekspedycji wojskowej, która w 1904 roku wtargnęła do Tybetu od strony Indii. Szerzej wrota Tybetu uchylono dopiero w latach osiemdziesiątych...

Tym, którzy nie mają pieniędzy i ochoty na samolot, a szukają przygody pozostają praktycznie dwie  tylko trasy lądowe: jedna z Katmandu i druga - słynną transtybetańską szosą: z ostatniej stacji kolejowej w Golmud do odległej o prawie 1200 kilometrów Lhasy. Tędy właśnie ruszyłem takim oto publicznym autobusem...

tyb122.jpg (17243 bytes)

Transtibetan highway...  Prawie dwie doby męczącej jazdy autobusem przez pusty, surowy płaskowyż.   Dla kilku Europejczyków, którzy bez powodzenia próbują upchnąć między stłoczonymi ławkami swoje długie nogi i skazani sa na wdychanie dymu z papierosów kopconych przez Chińczyków jest to ciężka próba...  Tą  jedyną porządną szosę (pełną jednak dziur i wybojów) łączącą stolicę Tybetu z resztą Chin zbudowano w latach 1952-54. Przedtem do Lhasy wiodły jedynie karawanowe szlaki.

Tramp Wojciech Dabrowski nie jest ścisły

http://www.antykwariat.calinotheca.pl/bielicki_marian_leon_lacho_z_rodu_ha__opowiesc_tybetanska,48643-31.html - źródło.

W połowie lat 50 -tych

był w tych okolicach Marian Bielicki,

który tak o tym pisał:

"W 1955 roku latem i jesienią spędziłem parę miesięcy w Tybecie. Krótko przedtem (w maju) otwarta została najwyższa na świecie, licząca ponad 2200 km długości, droga z Chin do Lhasy. Dotarlem do Szigatse, gdzie nasze samochody były pierwszymi, jakie przebyły dopiero oddany do użytku nowy odcinek drogi i dalej do Gyangse. Spędziłem wiele dni we wsiach i koczowiskach, których nie ma na  żadnej mapie. Bo Tybet to nie tylko ziemia położona wzdłuż nowych dróg. Tybet to setki kilometrów kwadratowych pustynnych i niemal pustynnych gór i płaskowyży, do których nie dotarła jeszcze cywilizacja, gdzie koczownicy nie wiedzą nawet, że istnieje Europa i Ameryka, samochód i radio, ba, nie znają łopaty ani pługa, ani młotka. Żyją tak, jak żyli ich przodkowie przed stu, pięciuset i tysiącem lat. I wierzą w to, w co ich przodkowie wierzyli. I to nie tylko koczownicy, i nie tylko w dalekich północnych czy zachodnich górach...".

Miałem osiem lat jak wydano książkę

Mariana Bielickiego, ale o chłopaku 

z Tybetu przeczytałem

dopiero przed tygodniem :)

Plik:Bakteria 078.jpg

http://encyklopediafantastyki.pl/index.php/Plik:Bakteria_078.jpg - źródło.

W podstawówce cztałem "Bakterię 078"

i "Dżuma rusza do ataku".

image

http://www.abebooks.co.uk/Dzuma-rusza-ataku-Bielicki-Marian/4616710493/bd -źródło.

Teraz poszukam książki

"Opowieści Szidikura:

baśnie i legendy Tybetu"

tego autora z moich lat dziecinnych.

- Niesforne Dziecię Gutenberga.

Ciekawy świata i życzliwy ludziom, ale nie pozbawiony szczypty złośliwości niezbędnej do przeżycia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura