Wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd nie będzie podnosił podatków, tylko uszczelniał system podatkowy. Dzięki temu spodziewa się uzyskać do budżetu dodatkowe 40–50 mld zł. Z tą zapowiedzią współgra definitywne zarzucenie przez rząd prac nad jednolitym podatkiem – rozwiązaniem, które de facto podnosiłoby podatek dochodowy dla najlepiej zarabiających i prowadzących działalność gospodarczą. Władza wraca na ścieżkę wypełniania programu wyborczego w obszarze podatków. Szkoda, że w zakresie kwoty wolnej nie była tak konsekwentna. W 2016 r. wykryto fałszywe faktury o wartości ok. 100 mld zł, dlatego też główne działania obejmą zmiany w VAT. Podstawowym rozwiązaniem ma być tzw. split payment. Mechanizm jest prosty – kupujący dzieliłby płatność na dwie części: kwotę netto, która trafiałaby na rachunek sprzedawcy oraz kwotę podatku wpłacaną również na jego rachunek, ale kontrolowany przez fiskusa. To specjalne konto służyłoby do rozliczeń podatku VAT z dostawcami oraz z urzędem skarbowym. Wdrożenie opisanego mechanizmu nie powinno pogorszyć płynności przedsiębiorstw, a powinno zapobiec szybkiemu wyprowadzaniu pieniędzy za granicę. Uniemożliwi to dokonywanie tzw. przestępstw karuzelowych.
