andrzej111 andrzej111
4910
BLOG

Dla nas pełna tolerancja dla innych cenzura, już my o to zadbamy

andrzej111 andrzej111 Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 88

image


Jeśli  wcześniej ktoś jeszcze miał jakiegokolwiek wątpliwości co do natury i charakteru ruchu, który tak ochoczo wspierają kandydaci na prezydenta Robert Biedroń, Rafał  Trzaskowski i zastępca tego ostatniego, wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, to po tej akcji przysłowiowe klapki powinny spaść mu z oczu. Mamy właśnie okazję przekonać się jak wyglądałaby wolność poglądów i przekonań, gdyby wyżej wymienieni kandydaci w wyborach prezydenckich przypadkiem wygrali, a LGBT decydowało o demokracji i wolności przekonań w Polsce.

Informacja o koncercie Jana Pietrzaka w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie wywołała poruszenie w lewicowym środowisku. Larum podniósł nawet wiceprezydent stolicy Paweł Rabiej. Na koncercie pojawili się aktywiści z flagą LGBT, dało się również zobaczyć koszulki z napisem "Konstytucja" i obraźliwy transparent z napisem "spietrzaj dziadu". Zdziwienia nie krył dyrektor CSW Piotr Bernatowicz. Kiedy jakiś czas temu zadzwonił do mnie Jan Pietrzak z pytaniem, czy CSW dysponuje przestrzenią, którą moglibyśmy udostępnić na koncert organizowany przez jego Towarzystwo Patriotyczne, nie spodziewałem się, że moja pozytywna odpowiedź wywoła taki skandal - pisze.

CSW przecież wynajmuje i udostępnia (w zależności czy mamy do czynienia z komercyjną imprezą, czy niekomercyjnym wydarzeniem) dziedziniec i park bardzo różnym organizacjom. Wynajmuje też przestrzeń wspomnianej już Agorze na festiwal Co Jest Grane. Taki festiwal miał się też odbyć w tym roku. Dlaczego Jan Pietrzak nie mógłby zagrać? Czym różni się występ muzyków zaproszonych przez Jana Pietrzaka od występu innych muzyków estradowych, występujących w ramach koncertu Agory?
- pyta zdziwiony na na Twitterze.

Człowieka interesującego się kulturą to prostu nie interesuje. J Pietrzak od dłuższego czasu nie ma nic wspólnego ani z kulturą, ani sztuką. - odpowiedział na Twitterze Paweł Rabiej. Zaraz, czy pan wiceprezydent nie rozpędził się przypadkiem? Czy to nie fani i widzowie powinni raczej o tym decydować, a nie kontrowersyjny urzędnik? Jak widzimy jego słowa najwyraźniej zainspirowały do działania aktywistów LGBT, którzy stanęli przed wejściem do CSW z transparentami.

Jak powiedział dyrektor CSW w Warszawie  Jan Pietrzak w przywołanej rozmowie wspomniał, i to właściwie był argument przypieczętowujący decyzję, że nie ma w Warszawie miejsc do grania. Inne instytucie publiczne, najczęściej finansowane przez samorząd stopniowo po kolei odmawiają mu występu. Jednak ten mechanizm nie był dla mnie do końca jasny. Teraz rozumiem go dokładnie. Po prostu osobę, dyrektora, który zdecyduje się na goszczenie zespołu Jana Pietrzaka, czeka publiczny lincz  prowadzony przez Gazetę Wyborczą, która - o ironio - sama korzysta z gościnności publicznych instytucji!

Nie mam wątpliwości, że jest to lincz motywowany kwestiami ideologicznymi. Po prostu Pietrzak wypowiada bez skrępowania swoje poglądy i za to jest nienawidzony przez lewicę i środowisko Gazety Wyborczej, czyli wciąż media opiniotwórcze dla dużej grupy polskiej inteligencji. Wszystko to wskazuje na to, że po 30 latach od upadku komuny i nawet blisko 5 latach rządów Zjednoczonej Prawicy wciąż mamy w Polsce reglamentację przestrzeni publicznej z powodów politycznych. Jest problem, że istnieją twórcy o różnych poglądach i mają prawo uczestnictwa. Twórcy o poglądach prawicowych są sekowani i wykluczani z tej przestrzeni. Osoby, twórcy z drugiej strony są premiowane. Ostatni przykład Kazika.

I nie chodzi tu wcale, wbrew wielu głosom w komentarzach, o względy estetyczne. Gdyby Jan Pietrzak śpiewał jak Pavarotti, jak Sting lub Michael Buble, lub wszyscy oni razem wzięci, byłby tak samo sekowany jak teraz. W czasach kiedy youtuber w rodzaju Gracjana Roztockiego,  lub Belli Ćwir może koncertować w galerii sztuki współczesnej mówienie, że koncert Jana Pietrzaka narusza poziom tej instytucji, jest po prostu śmieszne. On go tylko podnosi z poziomu bełkotu i amatorstwa, który nierzadko cechuje występujących twórców. Wieszczenie, że poprzez goszczenie zespołu Jana Pietrzaka na dziedzińcu Zamku instytucję tą czeka zagłada jest po prostu żałosne. Ci którzy to piszą chcą jednej rzeczy - chcą c e n z u r y.

Chcą cenzurować Jana Pietrzaka, chcą wymazać jego osobę i twórczość z przestrzeni publicznej. Jeszcze niedawno te same osoby histerycznie protestowały przeciwko usunięciu piosenki Kazika z listy przebojów Programu Trzeciego, a teraz nie chcą dopuścić by koncert Jana Pietrzaka odbył się na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego! CSW nie jest własnością żadnej grupy, jest własnością całego społeczeństwa i różne grupy społeczne mają prawo z niego korzystać, nie tylko czytelnicy Gazety Wyborczej, ale także te osoby,  które mają prawicowe poglądy i które lubią słuchać Jana Pietrzaka, mają prawo słuchać jego muzyki i jego piosenek.

Pszoniak, Fronczewski, Gajos, Fedorowicz, nawet Laskowik. Znają i znali Pietrzaka od zawsze, występowali u niego w najtrudniejszych czasach. Tworzyli to samo środowisko, był ich kumplem i nauczycielem. Tylko w przeciwieństwie do nich , wykonał samodzielny ruch i wyraził swoje poglądy polityczne wprost - pod prąd. Robił tak zresztą zawsze. Dziś prawie jak zadżumiony, nie należy do "towarzystwa" i stąd ten krzyk. Jeśli są chętni, żeby zapłacić za bilety, a artysta za wynajem, to w czym oni są gorsi od takiej Jandy ze swymi prywatnymi teatrami, które wciąż wymagają państwowych dotacji, aby gwiazda opozycji mogła bawić się w kulturę? Lewacki i tęczowy terror pokazał swą prawdziwą twarz, a to tylko przedsmak tego, czego można się po nich spodziewać, pamiętajmy o tym przy wyborach najbliższych i każdych kolejnych.

andrzej111
O mnie andrzej111

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura