Albo on jest aż tak bezczelnym kłamcą, albo ona nic nie wiedziała?

Bezczelność Tuska polegająca na łatwości w suflowaniu kolejnych ordynarnych kłamstw i lekceważąca pogarda dla inteligencji Polaków zdaje się nie mieć swojego odpowiednika w historii. To człowiek, któremu każda blaga przechodzi bez mrugnięcia powieki. Pomyśleć, że ktoś taki pretenduje, aby decydować o losach milionów? To musi budzić zgrozę i obrzydzenie. Były już niestworzone historie lidera PO, jakoby jeszcze rząd Ewy Kopacz szykował projekt podobny do 500+. Ale że przedwyborczych bajek mu mało, Donald Tusk postanowił naopowiadać… o przekopie Mierzei Wiślanej.

„Przyjęliśmy ten program w 2014 roku i przekop i port w Elblągu miał być gotowy wedle tego planu w 2020 roku. Trzy lata temu miały tu zawijać statki” - mówił w czwartek w Elblągu. Kpina, to mało powiedziane! Fantazyjne opowiastki Tuska (a jednocześnie kpina z wyborców, bo inaczej nie da się tego traktować) spotkały się z reakcją komentatorów. "Kidawa musiała nic nie wiedzieć, bo wtedy na pewno postawiłaby weto. Przecież gdyby natura chciała, żeby tam był przekop, to by był". Przypominano też jego wcześniejsze słowa z 2013 roku: „Strach pomyśleć, co będą chcieli przekopać, bieg jakiej rzeki będą chcieli zmienić, jakie morze osuszyć po to, by wygrać wybory" i sprzed kilku miesięcy: "Przekop mierzei to najdroższa zabawka Kaczyńskiego!"  To teraz czekamy tylko jeszcze, jak powie, że chciał wystąpić o reparacje do Niemców.