Artykuł 68 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówiący o powszechnym dostępie do opieki medycznej niezależnie od sytuacji materialnej, w tym punkt 3 "Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku", brzmią coraz bardziej, jak stwierdzenia kabaretowe.
Opisywałem wczoraj przypadek znajomego małżeństwa, ktorych syn miał nieszczęście zachorować w drugiej połowie roku, kiedy limity są już rozdysponowane. http://andrzej111.salon24.pl/551344,panie-premierze-ministrze-arlukowicz-mozecie-spac-spokojnie
Usłyszeli diagnozę w specjalistycznym szpitalu przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie "natychmiast do szpitala przy ulicy Spartańskiej specjalizującego się w takich przypadkach, bo będzie tragedia".
Na miejscu okazało się, że oddział do którego skierowano pacjenta świeci co prawda pustkami, ale od jakiegoś czasu odsyła już pacjentów z kwitkiem, bo... właśnie skończyły się limity na ten rok.
Limity w służbie zdrowia zostały wprowadzone, jak wszystkich powszechnie przekonywano, aby określić przewidywane zapotrzebowanie na specjalistyczne kontrakty. Trudno uwierzyć, że zwiększająca się kolejka w dostępie do specjalistów wynika tylko ze zwykłego niedoszacowania, lub większej zachorowalności.
Jak widać w praktyce, jest to typowe narzędzie służące tylko i wyłącznie do ograniczania praw ubezpieczonych pacjentów w dostępie do lekarzy.
W zaistniałej sytuacji coraz bardziej zasadnym wydaje się pytanie, czy moralne jest utrzymywanie równoległych systemów opieki zdrowotnej dla różnych uprzywilejowanych grup funkcjonujących w ramach budżetu, lub stosowanie szczególnej opieki medycznej dotyczącej polityków i ich rodzin?
Inne tematy w dziale Polityka