Głosowania, głosowania...

Wygląda na to, że miałeś ciężki dzień w sejmie - RPO, Belka, KRRiT, a na koniec nowelizacja Kodeksu Wykroczeń w sprawie deptania trawników. Ta ostatnia szczególnie istotna w upały. Zacznijmy od RPO. Poparłeś Lipowicz?

 

Zostawmy trawniki. Każdy Sejm ma jakieś swoje trawniki. Oczywisty nonsens. Bzdura. Oczywiście należy dbać o trawniki. Irenę Lipowicz poparłem. Ja liberał kulturowy, ona wyznaniowa tradycjonalistka. Ale zna się na prawie. Jest niezależna. Z wyjątkową kindersztubą. To tak oryginalne dzisiaj! Nas wiele różni. Wiedza o prawie. Ona tu dla mnie arcyprofesorką. Kultura osobista - niestety też jest arcyprofesorką. Na rzecznika praw obywatelskich Irena Lipowicz jest pewnie nazbyt staroświecka, konserwatywna, bierna. Ale jest do rdzenia swego kręgosłupa, wierzę w to głęboko, uczciwa wobec prawa. Też tego, które, zapewne, domyślam się, może Ją uwierać. Nie sztuka bronić praw, które samemu uznaj się za słuszne. Sztuka bronić pozostałych praw, tych, które samemu napisałoby się inaczej. Ona, ufam, będzie to robić..

 

Kandydowała też Twoja znajoma z KOR - Zofia Romaszewska. Nie sądzisz, że to byłaby znacznie lepszy Rzecznik Praw Obywatelskich? W końcu przez tyle lat prowadziła Biuro Interwencyjne…

 

Biuro Interwencyjne KOR Zofii Romaszewskiej to wielkie dzieło. Irena Lipowicz jest jednak lepszą, potencjalnie, rzeczniczką praw obywatelskich, niż, zasłużona dla Polski, i za tę zasługę wynagrodzona, Zofia Romaszewska. Ona ma swój Krzyż Wielki za swoją chlubną przeszłość. I rozmowę w telewizji, w minionym tygodniu, w której pokazała swoją niekompetencję. To nie zarzut. Człowiek ma prawo być niekompetentny. Niekoniecznie jednak musi obejmować stanowiska, gdzie wymagane są te kompetencje, których się nie ma. Pytasz o mój wybór. Z dwóch kandydatek. Ja odpowiadam. Myślę, że Wojciech Sadurski, profesor, europeista (co dla mnie jest wartością dodaną) byłby optymalnym RPO. Ale PO go nie chciała. Dlatego zresztą nie przepadam za polityką, jaką uprawia Donald Tusk. Irena Lipowicz bardziej kompetentna, do tego stanowiska, niż Zofia Romaszewska. Niczego nie ujmuję Zosi. W końcu, jak idzie o czas miniony, Irena Lipowicz nie jest tak bardzo młoda, aby nie mogła, kiedy wymagało to poświęceń, robić to, co Zofia Romaszewska robiła. Ale teraz jest po prostu lepsza.

 

Kandydaturę Belki jak rozumiem poparłeś?

 

Tak. On jest zależny wyłącznie od własnego rozumu. Rozwiniętego ponad przeciętność. Jak idzie o bank centralny, charakter, to rzecz najważniejsza, zaraz potem, albo obok, kompetencje. Powiem szczerze, poprzednik do czubka pięt i w jednym, i w drugim Belce nie dorastał. Same porównanie jest niestosowne. Niechże więc opozycja z PiS by się w tej sprawie zamknęła. Jakie miał zadanie do wykonania szef NBP w Katyniu? Ktoś o to zapytał? Zostawmy ten temat. Kto podważa, po prezesie Skrzypku, prezesurę Belki, ten po prostu ma miedziane czoło. Zwłaszcza, że Belka to nie Tusk. Aczkolwiek i nie socjalista. On, po prostu, zna się na makroekonomii, finansach publicznych i tym wszystkim, na czym znać się powinien szef banku centralnego.

 

No i Twój konik - Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W poniedziałek - tak przynajmniej zapowiedział Komorowski - przestanie istnieć. Wyjaśnij mi proszę dziwne zamieszanie wokół wyłonienia rad nadzorczych TVP i PR. Jak wygląda ta nowelizacja PO i dlaczego w ogóle była potrzebna?

 

Zostawmy szczegóły. Rady Nadzorcze powołane przez pisową KRRiT są narzędziem partyjnej dominacji a nie merytorycznej decyzji. Ta Krajowa Rada to wstyd. Nominowani w najlepszym czasie rządów PiS/Samoobrona/LPR (w rzeczywistości byli zapowiedzią tej pięknej, patriotycznej, koalicji) ulegli takiemu myśleniu, które wykluczało jakikolwiek samokrytyzm. Ludzie bez twarzy. Bez życiorysu. Bez dorobku. Bez kompetencji w sprawach radia i telewizji. Zajrzyj do Wikipedii i poczytaj o ich profesjonalnym dorobku. Ustawa wyraźnie mówiła, kto może być członkiem KRRiT. Kaczyńscy - Jarosław i Lech, treścią ustawy najwyraźniej nie byli inspirowani. Nie ma innej możliwości reakcji Państwa na to, co dzieje się w sferze odpowiedzialności KRRiT, jak nie przyjęcie jej corocznego sprawozdania. Przyjęcie tego sprawozdania wstydem okryłoby wszystkich, którzy ulegliby szantażowi PiS. Dzisiaj, po kilku latach rządów dziwacznej koalicji stworzonej przez Jarosława Kaczyńskiego w KRRiT, mamy upadek finansowy i merytoryczny, a także moralny tego, co nazywamy nieprawdziwie mediami publicznymi. To w istocie są dzisiaj media koalicji PiS/SLD. Gdyby Sejm, a potem wypełniający obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski, przyjęli sprawozdanie nominatów PiS, Samoobrony i Młodzieży Wszechpolskiej (to jest skład dzisiejszej KRRiT) hańba Kaczyńskiego spłynęłaby na Platformę Obywatelską. Te wszystkie prawa, które doprowadziły do tej sytuacji, obciążają też i PO. Która zaniechała reformy mając wreszcie parlamentarną większość dla koniecznych zmian.

 

Czy odrzucenie sprawozdania KRRiT było konieczne? Czy chodziło o odrzucenie sprawozdania z przyczyn - powiedzmy - merytorycznych, czy o zamach na Krajową Radę?

 

Mówimy o procesie zapisanym w Konstytucji i w Ustawie o radiofonii i telewizji. Sejm wykonuje dyspozycję zapisu artykułu 213 Konstytucji (to jest informacja dla „szczególarzy”) i kilka zapisów ustawy o radiofonii i telewizji. Pojęcie „zamach”, to język PiS. Który abstrahuje od zapisów prawa, dogłębnie przyjmuje natomiast doktrynę totalitarną - brunatną i czerwoną - każde kłamstwo postokroć powtórzone staje się prawdą.