W śledztwie w sprawie afery podsłuchowej oskarżony kelner Łukasz N. zeznał, że zleceniodawca podsłuchów Marek Falenta płacił jemu i jego koledze z Amber Room razem 10 tys. zł za miesiąc nagrywania. Podsłuchy trwały około roku. Wychodzi razem ok. 150 tys. zł. To cały budżet „zamachu stanu” zorganizowanego rzekomo przez PiS. Tak przynajmniej głosi PO w osobie Grupińskiego. Materiał dowodowy ma dostarczyć Newsweek, biuletyn informacyjny przy rządowych organów śledczych.
Nic tylko zapłakać nad upadkiem III RP. Za 40 tys. $ to nawet zamachu na urząd szamana w afrykańskiej wiosce nie da się zorganizować. A tu proszę, konsternacja. Za roczną dietę posła na Sejm RP dwaj kelnerzy i węglarz obalają konstytucyjne organy europejskiego państwa o wysokiej pozycji międzynarodowej. No cóż, Sienkiwicz Młodszy miał rację, zamach stanu za 40 tys. $, takie rzeczy tylko na Ch..u, D..ie i Kamieni Kupie.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka
