Gosia Butler Gosia Butler
941
BLOG

"Proszę pana" po angielsku?

Gosia Butler Gosia Butler Kultura Obserwuj notkę 3

Sceniariusz: osobnik przed nami w sklepie zostawia portfel czy telefon i my gonimy za nim (zamiast ochronie oddać). Chcemy zwrócić jego uwagę wołając „do pleców”.

Z „proszę” zaraz się rozprawię – nie istnieje w angielskim w tym kontekście. Często piszę, że Polacy nie mówią „please” przez co wychodzą na nieuprzejmych. Tu akurat można by powiedzieć, że polski jest „uprzejmiejszy”, bo to „proszę” używa. A tak naprawdę – chodzi o konwencje. W nauce „angielskiego jako języka obcego” w Polsce za mało uwagi poświęca się konwencjom i za wcześnie zachęca uczniów do produkcji własnych zdań.

W moim ukochanym słowniku polsko-angielskim  (paper edition) pana Stanisławskiego (rok wydania 1970) „Proszę pana!” jest przetłumaczone jako „Oh, Mr X!”. Ciekawe jest tu to „oh” – hedging, wstęp. Polacy zwykle za obcesowo wychodzą w angielskim, w którym jednak trochę trzeba „owijać w bawełnę”. Czyli „oh!” jest OK, gorzej już dalej: pan S. Przyjmuje chyba, że „nie zwracamy się do nieznajomego bez uprzedniego przedstawienia”? Bo uważa, że znamy nazwisko delikwenta.

Uwagę nieznajomego (koncentruję się dziś na płci męskiej) zwrócimy po angielsku wołając  za nim: „Excuse me!” (może być i „sir”), ale cudoziemcy używają "sir" o wiele częściej niż rodowici Anglicy, sprzedawcy nie-Anglicy „serują” (mówią „sir”) w sytuacjach, gdzie Anglik powie „mate” (do nieznajomego, do nieznajomego). Polacy - odzwierciedlając polski sposób myślenia - wołają tu zwykle: Slang! Nie wiedząc, że są w UK dwa równorzędne sposoby zwracania się do nieznajomego w sklepie:

- deferential (okazujemy szacunek) – 100% codoziemców tak mówi, bo tłumaczy z własnego języka,

- non-deferential (szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie), „mejtuję” każdego, bo uważam go za równego. Nie radzę w sądzie tego używać!* Jest to dumna tradycja Cockneys, którzy byli handlarzami ulicznymi i byli „samozatrudnieni” (byli biedni, ale nie mieli bosa nad sobą). Karol Marks będąc w Londynie musiał się o nich potykać, ale skoncentrował się na robotnikach pracujących w fabrykach).

Wróćmy do słówka PAN. Sir (liczba mnoga: sirs) – używane zwracając się bezpośrednio do kogoś (najczęściej na końcu zdania) i w listach (Dear Sir! nawet gdy nie znamy płci adresata, ewentualnie: Dear Sir/Madam!). Nie używamy mówiąc o kimś (ten pan powiedział...), bo wtedy mówimy: that gentleman lub that man. Z wyjątkiem dzieci w szkole podstawowej, które mogą mówić: „Sir powiedział, że możemy iść do domu!" Itp. ! Jest też film: To Sir with Love (po polsku: "Nauczyciel z przedmieścia").

Mister (skrót Mr) jest używane z nazwiskiem – z wyjątkiem, gdy besztamy małych chłopców. Jak tata (czy nauczyciel) powie: Come here, mister! nie wróży to nic dobrego. Jednakże polskie konstrukcje typu: "Panie profesorze! Czy Panie premierze!" - że nie powiem: "Panie inżynierze!" - nie istnieją w angielskim i tu blamaż zbiorowy Rodaków (nie krytykuję poszczególnych wypowiedzi, raczej „zbiorowy angielski” zbiorowego Polaka, który nie jest dobry, niestety), którzy pisząc list do ówczesnego premiera pana Camerona i publikując go w sieci zaczęli od "Mr Prime Minister" (fraza błędna) – oczywista kalka z polskiego: "Panie premierze!" Jednak w angielskim pisze się i mówi: Mr Cameron! ale Prime Minister!  (bez „panowania”. Confusingly, Amerykanie używają i Mr. President, i dają kropkę po Mr). Rodacy zwykle tropią literówki w ulotnych komentarzach na Facebooku – a tu taka wtopa! Pokazuje to też słabiutki angielski „zbiorowego Polaka”, bo przecież list był pisany przez grupę.

Jako, że angielski lub mącić, Mr nie ma liczby mnogiej, ale pożycza sobie bezczelnie francuskie słowo i tak gdybyśmy mieli pana Camerona i pana Johnsona powiedzielibyśmy: Messrs (wymowa: „mes-ez) Cameron and Johnson. Polskie „panie Janie” w angielskim nie istnieje („pan” plus imię), ale za to mówiący może się osobiście nazwać „panem” („Jacek, Wacek i Pankracek” się przypomina). I tak pan Brown może powiedzieć o sobie: „I’ Mr Brown”.

Szczególiki wychodzą poza „naukę angielskiego jako języka obcego”, bo to raczej sprawa stylu i etykiety.


*"Radzi" Gosia B., która w Polsce z "proszę pani" wyskoczyła do Wysokiego Sądu. Została pouczona. Do as I say, not as I do!





Ale mieszkam od lat w UK! Tu się raczej maskuje, niż wywnętrza.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura