Obszar Chin to bardzo zróżnicowane terytorium, o wielkich wariacjach etnicznych, kulturowych, językowych, obyczajowych i ekonomicznych. Krajobraz ekonomiczny jest wyjątkowo zmienny. Wielkie miasta takie jak Pekin, Shanghai czy Kanton są bardzo rozwinięte i bogate. Około50% Chińczyków żyje na wsiach, gdzie tylko 10% ziemii jest uprawianej. Setki milionów mieszkańców wiejskich jest uzależnionych od pracy manualnej lub na roli. Ogólnie biorąc południowo – wschodnie regiony nadmorskie są dużo bardziej bogate od reszty kraju.
Krajobraz kulturowy jest różnorodny, zważywszy na wielkość obszaru Chin. Warto wiedzieć, że Chiny liczą 56 grup etnicznych, a większość z nich to naród Han stanowiący około 90% ludności. Pozostałych 55 grup etnicznych, dzięki pozytywnej działalności rządu, mają dostęp do edukacji i są zwolnione od polityki jednego dziecka. Większość mniejszości etnicznych mają swój własny odrębny język, ale wszyscy posługują się wspólnym językiem inaczej zwanym ‘’mandaryńskim’’ (nie wiem dlaczego nie mogę się oswoić z tym określeniem).
Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie ma jednolitej chińskiej kultury Han. Istnieją pewne wspólne elementy wszystkich narodowości chińskich, wiele zwyczajów chociażby takich jak wiara w bóstwa są specyficzne dla każdego regionu w miastach i w wsiach. Obchody Nowego Roku i liczne inne święta są zróżnicowane w zależności od regionu. Wesela, narodziny lub pogrzeby są okazją do wspólnych spotkań ludności. Wśród miejszości narodowych, dla przykładu Zhuang, Manchu, Hui i Miao obchody świąteczne przybierają największe rozmiary. Chiny są także największym skupiskiem Rosjan i Koreańczyków poza granicami ich ojczyzn.
Trzeba przyjąć, iż współczesne społeczeństwo zamieszkujące miasta jest laickie, niemniej jednak tradycyjna kultura tworzy nurt w życiu codziennym.
Pewne zachowanie, które jest uznawane przez Chińczyków za stosowne, powiedzmy właściwe, w oczach cudzoziemców może być odbierane za niewłaściwe, szokujące, wprost bez taktu.

Do takich należy plucie – Chińczycy są do tego przyzwyczajeni, plują bez żenady na ulicy, w sklepach, w holach hotelii, w restauracjach, w autobusach i nawet w szpitalach. Było dla mnie kiedyś wielkim szokiem kiedy mój rozmówca po skończonej kolacji ‘’splunął sobie całym swoim gardłem’’ na talerz. Fakt ten należy wytłumaczyć źródłem pochodzącym z medycyny chińskiej, która zakłada, iż należy wydalać śluz z dróg oddechowych. ‘’Plucie’’ w ostatnich latach proporcjonalnie zmalało w wielkich miastach. Zwłaszcza po epidemii SRAS w 2002 roku, kiedy to były prowadzone kampanie profilaktyczne.
Drugim aspektem trudnym do przyjęcia jest - palenie papierosów wszędzie gdzie jest to tylko możliwe, nawet w miejscach zabronionych, a więc w autobusach, w przychodniach i szpitalach. Nawet wiejski lekarz mierzący ciśnienie pacjentowi robi to z petem w ustach.

Ja nie palę, więc osobiście z tego powodu bardzo cierpię w Chinach, szczególnie gdy jadę dalekobieżnym autobusem podczas wielogodzinnej podróży. Istnieje dość mało jeszcze restauracji, w których dla palaczy są wydzielone miejsca, mimo że w pekińskich restauracjach palenie jest zabronione. Tak jest w teorii, a w praktyce bywa różnie, często odmiennie.Tylko restauracje odwiedzane przez ‘’wyższe warstwy’’ przestrzegają zasadę ‘’bez papierosa’’.Tam gdzie się pali nie ma popielniczek, popiół spada na podłogę. Jest zupełnie naturalne dla palacza palić nawet w miejscach, gdzie są znaki zakazu.
Ciekawostką jest, że do osoby nie mającej wyglądu azjatyckiego, a więc na przykład skośnych oczu ze śniadą karnacją, Chińczyk zwróci się mówiąc ‘’lao wei’’ co oznacza cudzoziemiec, a tłumacząc dosłownie oznacza ‘’stary cudzoziemiec’’. Z tą potoczną formą bardzo często się spotykam w regionach dalekich od wielkich miast, jest ona miłym zdrobnieniem ‘’cudzoziemca’’ i mi pochlebia.
Chińczycy patrzą na kogoś z wielkim zaciekawieniem, niemalże jak gdyby spoglądali na obraz w TV. Zwykle jest to ciekawość a nie wrogość. Więc nie trzeba być zaskoczonym gdy ktoś na Ciebie patrzy w ten sposób, nie ma nic w tym złego.
Zupełnie naturalne jest głośne mlaskanie, siurpanie, przeżuwanie z otwartymi ustami.... oznacza to, że jedzenie nam smakuje. A najczęściej tak jest, jedzenie chińskie to cały rytuał gastronomiczny. Większość Chińczyków nie zakrywa ust przy kichaniu i nie wydmuchuje nosa w chusteczkę.
Prowadzone dyskusje w miejscach publicznych są hałaśliwe, Chińczyk mówi bardzo głośno, nawet podniesionym tonem. Dlatego cudzoziemcowi może się wydawać, że właśnie doszło do kłótni. Na ogół Chińczycy są narodem pogodnym. Powiem, że tylko jedyny raz przyszło mi być świadkiem prawdziwej kłótni na targu. Nie wiem co było jej przyczyną, ale stwierdzić mogę, że kobieta była ‘’górą’’ na mężczyzną. Nie ma nigdy siły i przemocy, ale nie oznacza to, że nie mogą się zdarzyć. Lepiej unikać takich chwil i najlepiej się oddalić aby w nich nie uczestniczyć.
Najbardziej mi nie odpowiadają w Chinach tzw. ‘’przepychanki’’, bez respektu ustawianie się w kolejce do autobusu, w sklepie, na poczcie czy w banku. Jest to poważny problem, który mnie najbardziej denerwuje i z tym nie mogę się jakoś pogodzić... ale na marne, gdyż nie zdołam wychować na europejski styl 1 miliarda 300 milionów osobników. Pojęcie osobistej przestrzeni w Chinach nie istnieje.
Niektórzy cudzoziemcy twierdzą, że Chińczycy zachowują się coraz gorzej, inni są przeciwnego zdania. Oczywiście jak zwykle obwinia się napływ niewinnych milionów imigrantów z prowincji do miast.
Inne tematy w dziale Kultura