W sobotę 10 kwietnia 2010 roku spadł u Ruskich samolot (samolot ruski serwisowany u ruskich) z Polskim Prezydentem i Jego Żoną. Wszyscy, którzy byli na pokładzie, zginęli. Razem z Parą Prezydencką 96 osób, ważnych osób.
Niemalże natychmiast media nam kreują takie przekonanie, że to był nieszczęśliwy przypadek, co niektórych ludzi przyprawia o palpitacje serca. Niektórzy uważają takie zachowanie za zdradę. Ja też.
W tym samym czasie zaczyna się akcja rządowa, premier Tusk ma jedno wystąpienie, w którym wyraża żal, a następnie wykonuje procedury państwowe, to wygląda jak działanie zwykłego urzędnika średniego szczebla, na tle obecnego Premiera, były Premier, i Brat Prezydenta Jarosław Kaczyński, otoczenie byłego Premiera, otoczenie Prezydenta, urzędnicy Kancelarii Prezydenta zdają się nam być mężami stanu, bo że są to ludzie ulepieni z innej gliny wiedzieliśmy od dawna, bez telewizorów, i bez lepienia nam mózgu.
Następnego dnia, dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu, ciało Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ląduje na lotnisku w Warszawie, kolejnego dnia mamy już w Polsce ciało Marii Kaczyńskiej. W kolejnych dniach zostają przywiezione ciała kolejnych osób. ALE DO DZISIAJ NIE UDAŁO SIĘ DOKONAĆ IDENTYFIKACJI POZOSTAŁYCH OSÓB. I tutaj nie ma żadnego ALE, tutaj jest ludzki ból, i autorytet polskiego państwa. Pani Kopacz "wyrażała nadzieję" że kolejne identyfikacje będą szybko.
Po drodze mamy wystąpienie jednego z prokuratorów, który oświadcza, że śledztwo trwa. Gdyby chodziło na przykład o udowodnienie „zbrodni” Zbigniewa Ziobry, to MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI BYŁBY PIERWSZY KTÓRY BY WYSTĘPOWAŁ W TIVI. Ale tutaj zginął w katastrofie samolotu „TYLKO” Prezydent RP, Jego Żona, były Prezydent na uchodźstwie, urzędnicy państwowi najwyższego szczebla, generałowie, i inni.
W ciągu tygodnia mamy festiwal telewizyjnej miłości, festiwal łez, festiwal zdjęć, festiwal wywiadów, wspominków, festiwal obłudy, festiwal nieprawdziwy nie dlatego, że oni wszyscy tacy nie byli, tylko dlatego, że to festiwal nieszczery. TW stokrotka już wróciła na swoją dawną drogę, na drogę nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego, wróciła na tę drogę jeszcze zanim ich ciała ostygły, zanim je pochowaliśmy, wróciła zaraz po tych łzach, zaraz po wybuchu miłości. Ja żadnej miłości nie czułam, nie czuję, i nie będę czuła, bo ja jestem z tej ziemi, i tych ludzi znam. Wiem, że kompromitacja jest mówienie o tej jedności narodowej, kiedy za chwilę kierownicy Polski będą musieli dać znak odwrotu, bo będą wybory Prezydenta RP. A jeśli w tych wyborach stanąłby Jarosław Kaczyński, to przecież oczywiste jest, że nie będzie żadnego przeproś.
W ciągu tygodnia mamy też strach, mamy takie reakcje, które serce budują, takie które tym zestrachanym ludziom przywracają właściwe rozmiary. Z rozmiaru, w którym sami się widzieli, czyli XXXL do właściwego XXS.
Środowisko związane z PiS będzie miało poważny sprawdzian, poważne wyzwanie, mam nadzieję, że są już pozbierani. Po prostu tak być musi.
Wczoraj, na Placu Piłsudskiego, jedynym człowiekiem, który wygłosił przemówienie godne tego miejsca, i godne tego pożegnania, był arcybiskup Józef Michalik. Żaden z tych „mężów stanu” jak się już zaczyna nazywać Tuska, nie był wstanie powiedzieć niczego na miarę tego miejsca, na miarę Warszawy, na miarę Polski, na żadną miarę. Osobiste przemówienia pomijam, były poruszające.
Po decyzji o pogrzebie na Wawelu, znowu, jak po wygranych wyborach przez PiS, i Lecha Kaczyńskiego, pospadały maski „wielkich ludzi”. Teraz już kilku wielkich ludzi nie ma. Teraz już wiemy że Wajda wielkim człowiekiem nie jest, że Bartoszewski wielkim człowiekiem nie jest. Tylko dla przykładu.
A dzisiaj mamy pogrzeb na Wawelu, dla wiecznej chwały, dla prawdy, dla Polski, ten Wawel jest miejscem godnym by tam Prezydenta pochować. Widząc jednak jak Prezydent Rosji najpierw hasa po Wawelu, a później hasa po rynku, jak pali lampkę przed Bazyliką, zamiast iść na swoje miejsce, to mi się ścisnęło gardło, czy tutaj jeszcze JEST POLSKA? OK. jest, nie ma co płakać, jeszcze kiedyś trzeba będzie tych wszystkich ruskich szpiegów zamieść. Na osobna kupkę. To dopiero początek. Nikt nam niczego nie dał na zawsze, przede wszystkim tej ziemi.
Ostatnie pożegnanie.
Dziwisz, wszedł jak pastuszek, a powinien wejść, i iść jak Pasterz.
Przemówił jak kamerdyner.
Aż serce staje w miejscu kiedy się wie, jakich kardynałów wydała polska ziemia, a tu.
Komorowski, bez komentarza.
Janusz Śniadek, pięknie przygotowane, i wygłoszone, przemówienie.
Cześć pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i Jego Żony Marii Kaczyńskiej.
Inne tematy w dziale Polityka