Po katastrofie samolotu Lech Kaczyński idzie do nieba.
Na jego powitanie szpalerem ustawiają się oficerowie z Katynia.
Salutują, meldują się.
Tylko jeden stoi w kącie: niepewny, pochylony.
– A jemu co się stało? – pyta Kaczyński. – A… To jest ojciec Wajdy…
To właśnie jest wynik propagandy kłamstwa, w krwioobieg publiczny weszła infirmacja, że "panu Andrzejowi" w Katyniu zamordowali Ojca, o czym on sam poinformował zresztą, i teraz to kłamstwo będzie pokutowało nawet w kawałach.
Mam też mieszane uczucia czy już jest czas na kawały o Smoleńsku.
Inne tematy w dziale Polityka