Antoni Dudek Antoni Dudek
2020
BLOG

Myśli staroświeckiego pesymisty

Antoni Dudek Antoni Dudek Polityka Obserwuj notkę 25

Po czym można poznać dobrego publicystę? Po tym, że niewielu ludzi potrafi przejść obojętnie wobec tego, co pisze. Tak jest właśnie z Rafałem A. Ziemkiewiczem i jego najnowszą książką, której sam tytuł – „Myśli nowoczesnego endeka”– jest oczywistą prowokacją i nawiązaniem do uwielbianej przez jednych, a znienawidzonej przez innych biblii polskiego nacjonalizmu, czyli „Myśli nowoczesnego Polaka” Romana Dmowskiego. Diagnoza Ziemkiewicza dotycząca współczesnej Polski jest bezlitośnie ostra i w wielu miejscach niezwykle celna, jak na przykład w wątku dotyczącym metamorfozy tej części naszych rodaków, którą trafnie przed laty nazwał „polactwem”:

„Dziesięć lat temu pisałem w >Polactwie<, że >chamuś w gumofilcach, podkoszulku i beretce jak z satryrycznych rysunków Krauzego, stał się polskim bożkiem i wyrocznią<. To już o tyle nieaktualne, że na kolejnej fali awansu społecznego chamuś przebrał się nie do poznania. Teraz stara się nosić modnie, chłonie wzorce z telewizyjnych talk-shows, i uwielbia myśleć o sobie jako o >młodym, wykształconym, z dużego miasta<. Ale kieruje nim wciąż ta sama nienawiść i pogarda, ta sama gotowość płaszczenia się przed silniejszymi i wskakiwania butami na tych, których postrzega jako słabszych, do rechotania  z wszelkich wartości i tabu, która stanowi o tym, że cham jest chamem”.

Po lekturze „Myśli nowoczesnego endeka”  mam też wszakże wrażenie, że w dążeniu do osiągnięcia publicystycznego efektu Ziemkiewicz zbyt często z premedytacją przyczernia obraz. Niektóre obserwacje Ziemkiewicza dosłownie wgniatają czytelnika w fotel. Oto przykład dotyczący sprawy wciąż budzącej dziś w Polsce najsilniejsze emocje:

„Nawet, gdyby istniały niezbite dowody zamordowania Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób, świat zrobiłby wszystko, aby ich nie przyjąć do wiadomości (przypomnijmy sobie jak rządy USA i Europy potraktowały, a było to przecież w czasach ostrej konfrontacji, przesłanki wskazujące na sprawczą rolę KGB w zamachu na Jana Pawła II). Gdy zaś istnieje wersja oficjalnie akceptowana także przez Polskę, przypisująca całą winę pilotom i pasażerom tupolewa, tym bardziej Zachód przejdzie do porządku nad najbardziej zasadnymi wątpliwościami”.

Szkopuł w tym, że pierwsze z przytoczonych zdań unieważnia w istocie sens drugiego. Jakie bowiem znaczenie ma takie, czy inne stanowisko Polski w sprawie katastrofy smoleńskiej, skoro świat  zrobiłby wszystko, aby nie przyjąć do wiadomości „niezbitych dowodów zamordowania Lecha Kaczyńskiego”?

Kilka akapitów dalej Ziemkiewicz stawia przysłowiową kropkę nad „i” pisząc:

„Potraktowaniem Polski po Tragedii Smoleńskiej udowodnił Putin światu prawdziwość tezy, którą rosyjska polityka głosi przez całe posowieckie dwudziestolecie: że suwerenna Polska jest bytem chwilowym, niezdolnym do długotrwałego samodzielnego trwania (…). Wątpliwość w to czy państwo  polskie jest bytem trwałym, na Zachodzie, dbającym o pozory, artykułowana nie jest, ale przecież istnieje także. To ona sprawia, że NATO nie umieściła u nas żadnych instalacji, które nie mogły by być zwinięte i zabrane w krótkim czasie, a i większe >greenfieldowe< inwestycje w naszym kraju to przede wszystkim równie łatwe do ewakuowania w razie potrzeby montownie”.

Wedle mojej wiedzy, brak stałych instalacji NATO-wskich w Polsce, to efekt nieformalnego (?) porozumienia USA (NATO) z Rosją z 1997 r., na które Moskwa zaczęła się powoływać, gdy administracja Busha postanowiła zainstalować nad Wisłą elementy tarczy antyrakietowej. I pewnie by je ostatecznie zainstalowała, gdyby nie zwycięstwo wyborcze Baracka Obamy i jego polityka „resetu” w relacjach z Kremlem. Mam też wątpliwość, czy zachodnie inwestycje w Polsce, których wartość dawno już przekroczyła poziom 100 miliardów euro dadzą się sprowadzić tylko do montowni. A jednak Ziemkiewicz ma sporo racji, gdy wskazuje na postrzeganie Polski – i państw całej posowieckiej części Europy – jako na byty sezonowe. Pytanie jednak, czy po zaledwie dwudziestu latach obecności na mapie jako kraj, którego obywatele mają wpływ na wybór swojego rządu, może być inaczej? I jeszcze jedno: czy Ziemkiewicz na pewno ma rację, gdy w epoce, w której rządy takich państw jak Wielka Brytania i Francja (o Włoszech i Hiszpanii już nie wspominając) stały się zakładnikami tzw. rynków finansowych, wciąż posługuje się kategoriami suwerenności, narodu i patriotyzmu, w taki sposób jak je rozumiał przed stu laty Roman Dmowski?

To tylko dwa z bardzo wielu pytań, do jakich prowokuje warta lektury najnowsza książka Rafała Ziemkiewicza, który mnie osobiście jawi się jednak nie tyle jako nowoczesny endek, co nieco staroświecki pesymista.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka