Antoni Dudek Antoni Dudek
4646
BLOG

Po bitwie warszawskiej 2013

Antoni Dudek Antoni Dudek Polityka Obserwuj notkę 61

Leszek Miller i SLD uratowali Hannę Gronkiewicz-Waltz i całą PO przed spektakularną klęską w Warszawie. Gdyby bowiem SLD wezwał do udziału w głosowaniu, to kilkadziesiąt tysięcy żelaznego, warszawskiego elektoratu tej partii najpewniej przeważyłoby szalę. W ten sposób Miller zablokował sukces znienawidzonego PiS i po raz kolejny upokorzył swoich konkurentów na lewicy, którzy – na czele z Ryszardem Kaliszem i Januszem Palikotem – popierali odwołanie prezydent Warszawy. Jednak rzucenie koła ratunkowego PO, które pieczętuje sojusz tych dwóch partii (formalnie zmaterializuje się dopiero po wyborach parlamentarnych) sygnalizuje też, że Miller ostatecznie zgodził się na supremację Platformy w przyszłym układzie rządzącym. Gdyby bowiem myślał o koalicji z PO jako o układzie równorzędnym, czy wręcz o występowaniu z pozycji silniejszego, to w interesie SLD leżałoby obecnie maksymalne osłabienie przyszłego koalicjanta, a nie ratowanie przed klęską.

 

Czy Donald Tusk wykorzysta szansę jaką dał mu Leszek Miller? Zobaczymy w ciągu kilkunastu najbliższych dni, bo na tyle wystarczą tryumfalne komentarze, jakie usłyszymy teraz z ust polityków PO i wspierającej ją części dziennikarzy. Przetrwanie HGW daje szanse słabnącemu premierowi na odwrócenie negatywnej tendencji, jaka zarysowała się w notowaniach jego gabinetu już w ubiegłym roku. Wydaje się, że jest to ostatnia już szansa w tej kadencji i jeśli Tusk nie wyciągnie wniosków z żółtej kartki, jaką dla całej PO było dojście do referendum w stolicy, to już wiosną może zobaczyć w wyborach do Parlamentu Europejskiego kartkę koloru czerwonego.

Wynik referendum oznacza też porażkę PiS. Odniesioną wprawdzie na wyjątkowo niekorzystnym dla tej partii terenie, jakim jest tradycyjnie proplatformowa stolica, ale jednak porażkę. Jest bowiem sprawą oczywistą, że jeśli ta partia chce przejąć władzę w Polsce, to musi – jak niegdyś Lech Kaczyński – wygrywać też w stolicy. Relatywnie niewielka liczba głosów jak zabrakła do odwołania HGW pokazuje, że sukces był możliwy do osiągnięcia, ale najwyraźniej po raz kolejny zawiodły umiejętności ludzi stosujących retorykę, która skutecznie odstrasza większość niezdecydowanych. A to właśnie ci ostatni przesądzą o tym, kto będzie zwyciężał w wyborczym maratonie z lat 2014-2015.

Paradoksalnie zatem dwaj główni adwersarze na polskiej scenie politycznej, czyli Donald Tusk i Jarosław Kaczyński znaleźli się po warszawskim referendum w podobnej sytuacji. Jeśli chcą wygrać, powinni czym prędzej gruntownie przebudować swoje najbliższe zaplecze. Ten, który zrobi to szybciej i radykalnie ma szansę na zwycięstwo w maratonie, z czego już zrezygnował Leszek Miller.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka