Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
1952
BLOG

Wnuki okularników

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

Była w głębokim pe-er-elu tak słynna piosenka o okularnikach jako symbolu młodej inteligencji. Wiążącej „koniec z końcem za te polskie dwa tysiące”. Tak kończyła większość młodych inteligentów tamtych czasów. Ale była też uprzywilejowana grupa inteligencji, która zrozumiała, że należy ustawiać żagiel tak aby wiatr historii pchał ich los życiowy za te kilka tysięcy wyżej.

Były oczywiście wyrzeczenia konieczne aby z "żywymi naprzód iść”. Trochę się trzeba było siebie wyprzeć, wyprzeć się swojego pochodzenia, swoich bliskich, splunąć na opium dla ludu. Awans społeczny to był klucz do sukcesu. No i oczywiście trzeba przyjąć „nowy chrzest” w postaci światopoglądu naukowego. Im to przyszło bardzo łatwo i z pogardą patrzyli na innych, którzy „bronili wartości”.

Ich dzieci już miały łatwiej, pewnie wchodziły w swój start życiowy na przełomie „transformacji”. Mieli zdecydowanie łatwiej od innych. Rodzice dali im lepszy start. Co w tym złego? Oczywiście ich dorosłe już dzieci  miały w głębokim poważaniu „Solidarność”, czerpiąc wzorce ze swoich bezpośrednich przodków wykorzystali ją aby na czyichś plecach wpiąć się do jeszcze wyższych pozycji. Kiedy już transformacja okrzepła pokazali ‘fuck you” wszystkim, którzy oczekiwali przełomu w Ojczyźnie.

Dzieci okularników miały też dzieci. Oni sami siebie ostatnio określili jako patointeligencja. Jak patointeligencja? To zwykłe debile. Rozmnażane wsobnie, pozbawione jakiejkolwiek konkurencji, pozbawione stawianych życiowych wymagań zostały zwykłymi pospolitymi emocjonalnymi i intelektualnymi amebami, chociaż jest to obraza dla ameb.

Hymn debili to nic innego jak manifest liberalny ujmowany w prostym stwierdzeniu: „robta co chceta”. No i jak się komu wydaje co będą w takiej sytuacji robić? Studiować Einsteina jak ci ich dziadkowie z tamtej piosenki o okularnikach? Akurat.

Nie słuchałem tego „dzieła”. Czytałem jedynie co bardziej bulwersujące fragmenty tekstu. Z wypowiedzi jakie padają po tym hymnie młodych liberałów widzę, że jednak nie wszystko się tam znalazło z życia inteligenckich ameb. Czego zabrakło? Oczywiście szczania do zniczy i krzyżowania pluszowego misia na skrzyżowanych puszkach od piwa. To dziwne, czyżby jednak jakieś zahamowania?

Co jest dla mnie najbardziej bulwersujące? To, że rodzic autora - który glebi swoich rodziców wyzwiskami z rynsztoka - wspiera go z całych sił w promocji tego „dzieła”. To jest już dla mnie absolutna patologia i z inteligencją nie ma ona nic zupełnie wspólnego.

Ale prawdę mówiąc jest w tym jakiś chichot historii. 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura