Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
551
BLOG

Wspólna czy uczciwa?

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Pytaniem tym nawiązuję do „zajumania” hasła śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez Rafała Trzaskowskiego. Jedno słowo różnicy a jakież głębokie są tej „podmiany” konsekwencje. Samo pytanie zawarte w tytule jest bezsensowne. Bo czyż można porównywać głębokość jeziora z kolorem wody? No żadną miarą, bo nie istnieje takowa, która była by zdolna porównywać nieporównywalne. Rozumiem, że unikanie słowa uczciwa przez kandydata Trzaskowskiego ma tu głęboki sens. Bo jeżeli „wspólna”, to na przykład nie można ukraść czego z tego co jest wspólne, prawda? Myślę, że logikę tę akceptują lokatorzy aresztu śledczego w Białołęce, którzy z prawie 70% większością poparli kandydata Trzaskowskiego. Dlaczego jego sztab tym się nie szczyci?

Przez jakiś czas nie dawało mi spokoju, że Trzaskowski ma na bakier z prawdomównością i nic sobie z tego nie robi. Mało tego, on to robi z taką premedytacją, ze aż wstyd na to patrzeć. Oczywiście w takich warunkach należy sprowadzić swego konkurenta do takiego samego poziomu i zrzucać mu kłamstwo. Jest to jakaś metoda. Ale zostawmy to. Zastanówmy się dlaczego on wcale się z tym nie kryje, nie jest to dal niego żaden problem. Otóż jest to bardzo istotna część całej filozofii politycznej liberałów. Otóż oni to robią z premedytacją, uznając, że kłamstwa wyborcze wcale ich nie wiążą a wiążą jedynie tego, który w nie wierzy. Czyli jest to tak jak na umowie z kredytem w szeptanej firmie pożyczkowej, która na umowie drobnym druczkiem wypisuje coś w języku prawnym, co nie do końca jest zrozumiałe i oczywiste. Potem gdy do czegoś dochodzi to handlowiec śmieje się delikwentowi w twarz: „było czytać uważnie” („było się ubezpieczyć”, nawiązując do słynnej wypowiedzi liberalnego komunisty Cimoszewicza (lub komunistycznego liberała, jak kto woli). I to wręcz afiszowanie się z tą „niezgodnością z rzeczywistością” jest grą wstępną do tego co się po wyborach dzieje. A dzieje się tak, gdyż popierając takiego kandydata daje mu carte blanche na to co zrobi po wyborach. Miał nie podnosić cen za wywóz śmieci? Miał, no miał? Podniósł drakońsko? Podniósł. Czy ktoś pisnął? A kto się przyznał, że wyszło na to, że jest tępakiem niezdolnym do oceny rzeczywistości? Mało tego, nie zrobi tego, bo czeka go „śmierć cywilna” od innych tak samo wkręconych. Oczywiście nie biorę tu pod uwagę znacznej części populacji, która gotowa była pić ścieki z Czajki byleby to były ścieki ”ich prezydenta”. Oczywiście szanuję taki wybór.

Co do ewidentnych kłamstw. To ile osób zmarło w lokalach wyborczych wczoraj? Ile osób karetki odwiozły z objawami śmiertelnego zatrucia od kopert? A przecież półtora miesiąca temu było takie zagrożenie. Miały się dziać dantejskie sceny. To kłamstwo kopertowe, wparte jednego z najwyższych urzędów w państwie aby osiągnąć cel partyjny powinno być codziennie wywieszane na afiszu. Donald Tusk, mentor Trzaskowskiego po pierwszej turze zwrócił się do swego ucznia: „Mów prawdę, czyli to, w co głęboko wierzysz”. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić, ale jeżeli rzucimy na to okiem drugi, trzecim i n-tym, to widać, że to wcale nie musi być prawda. Jest to przepis na wojnę, gdzie z głębokim przekonaniem „łżesz w żywe oczy”. Tusk to potrafił. Trzaskowskiemu to słabiej wychodzi. Nie potrafi tak uwodzić.

Jeszcze jedno kłamstwo, to głoszenie, że anty-pis to opozycja demokratyczna. No ludzie, gdy PIS był zamordystą tak SB-eckie szwadrony to totalna opozycja jak jeden mąż siedziałaby w Berezie Kartuskiej piąty rok. PIS obchodzi się z wami jak ze śmierdzącym jajkiem. Macie się jak pączki w maśle. Używanie tego słowa, które za komuny miało swój sens do dzisiejszej sytuacji jest po prostu haniebne. Myślę, że mimo bombardowania umysłów stekami obelżywych porównań przez wynajętych trolli ludzie jednak rozróżniają te pojęcia. Mało tego, przeciętny wyborca nie trawi chamstwa w wypowiedziach, nie trawi agresji. Myślicie, że gdyby jakiś totalniak przeczytał ten akapit chciałby coś zmienić w swoim postępowaniu? A zapomnijcie. Są tak zadufani w sobie, ze nigdy tego nie posłuchają. Osobiście nie ma nic przeciwko tej ich metodzie. Z roku na rok będą mieli mniejszy elektorat.

Spójrzmy jeszcze na krajobraz po bitwie. Gdy rozpoczęła się zbiórka podpisów na Trzaskowskiego to jak Filip z konopi wyskoczył Kosiniak, że „on oferuje lokalne struktury swojej partii do pomocy przy zbieraniu podpisów”. Zbaraniałem. Podawać piłkę przeciwnikowi aby ten nam strzelił gola?! No lepszego porównania nie znam. No i ten drgający podbródek z ledwo wstrzymywanym wybuchem spazmatycznego płaczu po tragicznym wyniku wyborów. A na wsi to już w ogóle dramat, Witos pogoni was następnym razem od swego grobu. To chyba najsmutniejszy widok tych wyborów. Wypchany trocinami tygrys ciągnięty przez kaczkę za ogon. A może czas na jakiś kongres PSL, który pójdzie po rozum do głowy, że liberałowie ich pięknie wydymali. Może czas zastanowić się, że Grodzki w Senacie psuje państwo z ich poparciem i że małe dzieci to nawet widzą i się gorszą. Bo inaczej ten języczek u wagi stanie się tak mały, ze nikt na niego nawet nie spojrzy.

Zagadką dla mnie jest SLD. Oni chyba po prostu Biedronia nie cierpią. To prawie tak jak w „Paragrafie 22” J. Hellera, gdzie wszyscy tak nie lubili Majora Majora Majora, że za wszelką ceną każdy chciał go awansować, aby się go pozbyć jak najszybciej. Mi osobiście bardzo podoba się ta ich decyzja, bo „w pindu” idą całe dmuchane sondaże, jak o Polacy akceptują uwielbiają kochających inaczej i są już w pełni gotowi aby przyjąć „Pierwszego Dama” u boku prezydenta (państwo wybaczą, ale sposób wprowadzenia członka męskiego do jakiegoś dowolnie wybranego otworu nie jest problemem politycznych wyborów). Ilość oddanych głosów na Biedronia wskazuje, że medyczne statystyki są bardzo wiarygodne. To cieszy, bo LGBT chciało sobie zawłaszczyć bezzasadnie scenę polityczną stwarzając pozory gwałtownie obrzmiewającego ruchu (hihihi), podczas gdy to co jest ich głównym zajęciem powinno być skryte za kotarą alkowy, zasnute zasłoną prywatności. No i jeszcze jeden smaczek. Słupsk żegna Biedronia miernym wynikiem. No nie ma dokąd chłopina wracać.

Konfederacja – prawie - na koniec. „Antysocjaliści”. „PIS to socjaliści”. Szkoła Korwina. W właściwie wyprowadzonych przez niego w pole przedszkolaków. Wynik zupełnie przyzwoity, ale już Korwin się postara o to aby go roztrwonić, tak jak to robił ze wszystkimi prawicowymi inicjatywami po roku 1989. Śmieję się w kułak z tego antysocjalizmu twardego elektoratu Konfederacji, ponieważ znam niektórych osobiście. Pomstują na rozdawnictwo 500+. Ale gdy w czasie pandemii można było dostać 5000+ to rzucili się na to jak kury do sypniętego ziarna. Żeby było jasne: nie mając podstaw do tego aby się ubiegać, nie mieli wcale złej sytuacji spowodowanej problemami z zamknięciem części gospodarki. Teraz nerwowo się kręcą, bo mają być kontrole. I teraz złorzeczą, że państwo socjalistyczne znowu się wtrąca. No ludzie, bądźcie poważni. A już zupełnie rozsierdził mnie jakiś tuman, który obnosił się w mediach społecznościowych z hasłem: „Lockdown pomścimy”. Haniebność tego hasła powoduje do tej pory we mnie wrzenie.

Jeszcze rzecz o kolorach kampanii. PIS kocha polskie barwy, nie wstydzi się ich. Jest to naturalna konsekwencja całego programu. Przez długi czas Hołownia pokazywał się na tle żółtego koloru, który był totalnie z […]. Dopiero pod koniec kampanii walnął sobie plakat na tle biało-czerwonej. Co mogło mu przysporzyć trochę więcej głosów jak mniemam. Natomiast zwolennicy hegemonii Niemiec w Europie jawią się na tle milicyjnego koloru niebieskiego, z drobnymi ozdobnikami z bieli i czerwienie. Proporcje są jednak zupełnie mikroskopijne. Wygląda to jak stroje piłkarskie drużyn w PRL-u określanych jako „gwardyjskie”, czyli będące na garnuszku ówczesnego MWS (ze wszystkimi tego konsekwencjami). Oni w ogóle mają też jakąś awersją na flagę polską, która również objawia się awersją na to co polskie, bo to nie jewropiejskie, bo to zaściankowe.

Na zakończenie rzecz tragikomiczna. Otóż jak wiadomo w Warszawie miał miejsce wypadek autobusu, całe szczęście, że druga część przegubu nie spadła na pierwsza by byś mieli tragedię. Jeszcze nie było wiadomo, że część taboru komunikacji miejskiej to jest „Deutsche Bahn”, jeszcze nie było wiadome, że kierowca nie miał uprawnień do prowadzenia autobusu, jeszcze nie było wiadome, że był karany za wielokrotne występki, jeszcze nie było wiadome, że był zwyczajnie naćpany. Gdyby nie ten wypadek czy ktoś wiedziałaby o tym niemieckim DB? A ileż jeszcze takich ciekawostek skrywa magistrat przez wiedzą maluczkich? A tu na salon24 pojawiał się troll, który pod każda uwagą snującą domysły co było przyczyną tego wypadku odpowiadał, że ta ulica, na której doszło do wypadku to nie była droga odpowiedzialności miasta (czytaj kandydata Trzaskowskiego, tak się składa, że przy okazji prezydenta stolicy) a była to droga rządowa i tę drogę wybudował Mazowiecki. Wyglądało to tak, jakby gościu był przekonany, że żyje w Księstwie Warszawskiem, przez które udzielono państwu o nazwie Rząd drogi eksterytorialnej. Wklejał tę swoją mantrę pod każdy komentarz. Musiał być bardzo przerażony, może już wtedy wiedział coś o czym inni nie wiedzieli. Chciał to zakrzyczeć, odwrócić uwagę. Nie docierały do niego żadne argumenty.

No ręce i nogi opadają. Jest gdzieś obok jakiś tajemniczy świat równoległy. Ma swoją odmienną rzeczywistość. Około 1/3 czynnego elektoratu świadomie wybiera obcą dominację polityczną i gospodarczą. Powstańcy Warszawscy w grobach się przewracają. Gdyby polska nauka nie była obarczona wirusem poprawności to socjologowie rzuciliby się na ten temat, a prace doktorskie gwarantowane. Sam bym chętnie poznał ten niepojęty dla mnie świat.

A tak to znowu przy każdych wyborach będziemy musieli znosić te ich niepojęte nam "hołdy pruskie".

Oraz niepojęte nam poczucie humoru na poziomie kaprali z pruskich koszar wojskowych. 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka