To jest jak zdanie na spostrzegawczość dla przedszkolaków. Powiedz, czym się różnią dwa obrazki? Każdy będąc dzieckiem bawił się w takie zabawy. Zwykle do rozwiązania takich zagadek wystarczy uważne porównywanie, żadna trudna sztuka. Skoro tak, to porównanie takich dwóch obrazków prezentujących poglądy faszystowskie nikomu nie sprawi trudności. Czym się to może różnić? Niemiecki faszysta mówi: Żydzi powinni być pozbawieni praw. Aktor Pszoniak mówi: czynne prawo wyborcze dla tych, którzy są po szkole średniej. Rozumiem, że tylko po ogólniaku. Nie po zawodówce, bo ci piją wódkę i mówią językiem lumpenproletariatu, co aktor próbował z powodzeniem przedrzeźniać. No czekaj tylko, niech ci się sedes zapcha...
Wygłaszanie takich opinii w ogólnodostępnej TV (co z tego, że radzieckiej, ale po polsku mówią) jest skrajnym przejawem głupoty politycznej. A ponieważ Pszoniak głupcem nie jest – jak mniemam – to może chociaż przynajmniej jest przekonany, że i tak nikt z niższej kasty proletów tego nie obejrzy. Co jednak jest jednak przejawem głupoty, bo ktoś to jednak ogląda i bez cenzury partii wewnętrznej i natychmiast po obejrzeniu wrzuca do sieci. Pewnie uważa, że powinno być tak, że o tym, co można a co nie opublikować decyduje ktoś od „wolnych mediów”.
Pszoniak może sobie wygłaszać takie opinie i mnie one nie przeszkadzają (mam wyższe wykształcenie), mi nie zabiorą czynnego prawa wyborczego. No, ale nie noszę kolorowego szala do marynarki, może to też być powód do zabrania czynnego prawa wyborczego. Trudno, zrezygnuję z kolorowego szala do marynarki nawet kosztem pozbawienia praw wyborczych. Ale w tym samym studio było jeszcze kilka osób i nikt go nie kopnął po kostce, albo nie syknął do niego, ani nie zrobił znaku pukania się w czoło, aby go powstrzymać. Nic podobnego. Wzajemnie się wszyscy nakręcali. Ja rozumiem, że to rozładowanie frustracji po marszu, który zaprzeczył jakoby nie było wolności i nie było demokracji w naszym biednym kraju. Jak taki materiał filmowy pokazać na Zachodzie? Ani armatek, ani ZOMO, ani gazów łzawiących, żadnego pałowania i pakowania do policyjnych suk. Nic, tylko piknik z wielkim cycem.
A właśnie wieki cyc konsekwentnie zmierza w kierunku partyjnej kapeli. Mi to nie przeszkadza. Róbta tak dalej a będzieta kupowane tylko przez aktyw partyjny. Na sól sypaną na rany wystarczy. Jak na marsz wolności to podniesiona przez lidera zespołu zaciśnięta pięść w geście no pasaran budzi skojarzenia do rewolucji hiszpańskiej wspieranej przez radzieckich doradców wojskowych. A ta nijak mi się z wolnością nie kojarzy. Ale w sumie to pasuje do tego towarzystwa i tych towarzyszy, którym najbliższa jest melodia radzieckiej Katiuszy, która uchadiła na wysokij biereg nad rekoj. Nie, no fajna melodia. Po wódce, w otoczeniu ładnych kobiet, całkiem dobrze brzmi. Ale może raczej śpiewać ją przy zamkniętych drzwiach, w domu, w czasie Wigilii, pod tradycyjne jajeczko świąteczne?
Gdy zobaczyłem na tym marszu kukłę JK trzymającego na sznurkach pacynki Szydło i Dudy to coś we mnie krzyknęło: bingo! Mam was. No nie, przecież to jest żywa kopia marszów majowych za czasów Józefa Wisarianowicza, gdy kukła prezydenta Trumana trzymała na sznurka kukłę odszczepieńca Tito. Wypisz wymaluj. Czym skorupka za młodu to i tym samym ma marszu trąci.
Obserwujące to zjawisko marszowe dochodzę do wniosku, że był to Marsz Nostalgii. Marsz tęsknoty za minionym czasem. Marsz marzenia o powrocie do koryta. Plakat nawiązywał do pamiętnego 4 czerwca, który okazał się być początkiem ujawnienia zdrady Naszych z Nimi. I dobrze, że ten plakat został tak wybrany. Prawda czasu, prawda plakatu. Podkreśla to tylko tamten fakt, gdy Geremek w poniedziałek po wyborach ogłosił deklarację zdrady oznajmiając zdumionym wyborcom „S”., że były jakieś pacta, które muszą być servanta...No i teraz idą ręka w rękę, noga w nogę.
Podsumowuję obrazem "zjednoczenia" opozycji enerdowskiej, jaki widziałem z tego marszu z udziałem byłego już chyba lidera zakodowanych, dla którego to jest marsz wściekłości i zaplanowanego odwetu. Sceneria była jak w westernie. Lekko chwiejący się Kijowski, z wyraźnym poślizgiem w słowach idzie sam przez pusty plac, idzie w kierunku zachodzącego Słońca (no jak w westernie! tylko raczej już pod zachód niż w samo południe) i coś tam mamrocze do siebie. Można to przekompilować do takiego tekstu:
Ja wam q kupię łyżwy! Ja wam q dam ślizgawkę! Ja wam się q poślizgam!
Inne tematy w dziale Polityka