April66 April66
1230
BLOG

JORDAN PETERSON . AGNOSTYK, KTÓRY NAWRACA ATEISTÓW NA CHRZEŚCIJAŃSTWO

April66 April66 Społeczeństwo Obserwuj notkę 7

MARKSIZM METAMFETAMINĄ LUDZKOŚCI

Prawie 25 milionów odsłon na Youtubie ma rozmowa  z nim  przeprowadzona  w 2018 roku przez  Fedrika Skavlana dziennikarza i gospodarza najpopularniejszego skandynawskiego talk-show gdzie Jordan Peterson ustawiony jako chłopiec do bicia, przedstawiany wcześniej w skandynawskich mediach jako mizogin, obrońca społecznego patriarchatu i rasista,  ze zręcznością linoskoczka i uśmiechem na twarzy rozstawia po kontach trójkę swoich adwersarzy reprezentujących szeroko pojętą zachodnią lewicę liberalną. Szeroko otwarte ze zdziwienia oczy obecnej w studio szwedzkiej polityczki Annie Lööf gdy udowadnia jej na podstawie twardych badań naukowych, że kobiety w Skandynawii mimo promowanej polityki gender dobrowolnie wybierają zawody relacyjne i pragną jako partnerów nie metroseksualnych, ale silnych i odpowiedzialnych mężczyzn oraz bezradne spojrzenie  poczytnego w Skandynawii norweskiego pisarza - naiwisty Erlenda Loeza, który patrzył na Jordana oczami małego chłopca, który słucha mędrca gdy ten wywodzi, że rozwody są złem, bo destrukcyjnie wpływających na rozwój dzieci i niszczą naszą cywilizację. Jordan Peterson swoim spokojnym głosem i logiczną argumentacją rozkłada na łopatki nie tylko współczesnych naiwnych wyznawców liberalno-lewicowych idei, ale wychodzi zwycięsko z potyczek z takimi czołowymi piewcami neomarksizmu, postmodernizmu i nowego ateizmu jak Slavoj Żiżek, Susan Blackmore, Richard Dawkins czy Sam Harris. Nazywany jest złośliwie przez ateistyczną lewicę „ostatnią nadzieją białych”, bo afirmuje otwarcie wielkość cywilizacji chrześcijańskiej, rzeczywiście jednak postrzegany jest przez wielu jako biblijny Dawid, który pokonuje Goliata postmodernizmu jedynie siłą logicznych argumentów, formułując wobec niego mimochodem żartobliwe bon moty w stylu: jeśli miałaby być prawdziwa teza Marksa, że religia jest opium ludzkości, to marksizm jest chyba jej amfetaminą. Skąd wyrósł fenomen popularności skromnego profesora z Toronto, który w ciągu czterech ostatnich lat stał się prorokiem nadziei dla dziesiątków milionów młodych ludzi na całym świecie, dzięki któremu odzyskują wiarę w głębszy sens życia? Wielu, szczególnie młodych mężczyzn podchodzi do niego po spotkaniach, mówiąc, że dzięki jego wykładom na nowo usensowniło swoją egzystencję, naprawiło rozpadający się związek, odnalazło duchowość czy po latach wróciło do wiary w Boga, który jak im się wydawało, dawno umarł. W licznych komentarzach pod jego prelekcjami zamieszczonymi na Youtubie odnaleźć można wpisy w rodzaju: kilkanaście lat byłem twardym ateistą, po wykładach tego gościa, znowu zacząłem myśleć, że Bóg jest mi potrzebny.

KLASYCZNY LIBERAŁ CZYLI KONSERWATYWNY RADYKAŁ

Tak naprawdę Jordan Peterson zaistniał w sieci dopiero w 2016 roku, gdy jako popularny wśród swoich studentów, ale stosunkowo mało znany wykładowca psychologii na Uniwersytecie w Toronto zaprotestował publicznie, gdy wdrażający genderową równość rząd Kanady Justina Trudeau ustanowił przepisy, które miały kryminalizować każdego, kto odmówi zwrócenia się do osób transpłciowych za pomocą preferowanego przez nich zaimka. Jordan Peterson powiedział, że nie podporządkuje się temu prawu, gdyż jest ono pierwszym krokiem w kierunku tyranii w stylu orwellowskim. Jego publiczny protest sprawił, że studenci popierający ruch LGBT zaczęli protestować na kampusach przeciwko jego zajęciom, nazywając go faszystą, co sprawiło, że popadł w kłopoty z władzami rodzimej uczelni. Paradoksalnie jego niezłomna postawa i logiczna argumentacja, że nie jest żadnym radykałem, ale jedynie broni klasycznych, liberalnych wartości wolności akademickiej i wolności słowa zjednały mu większe grono zwolenników niż oponentów, a jego wykłady nagrane przez jego studentów zaczęły błyskawicznie rozprzestrzeniać się dzięki mediom społecznościowym i zyskiwać ogromną popularność. Wszystko to działo się w takim tempie, że po roku Jordan Peterson postanowił zawiesić swoją praktykę kliniczną, a po dwóch zajęcia na uniwersytecie, by móc odpowiadać na zaproszenia płynące do niego z całego świata i na bieżąco prowadzić liczący dzisiaj już ponad 3,5 miliona subskrybentów kanał na Youtubie.

Jordan zbliża się obecnie do sześćdziesiątki, ma wysportowaną sylwetkę i powierzchowność sympatycznego faceta z sąsiedztwa. Wychował się na kanadyjskiej prowincji w klasycznej rodzinie inteligenckiej. Zawsze lubił czytać i miał szerokie zainteresowania, studiował politologię, literaturę angielską i psychologię. W okresie studiów wybrał się w roczną podróż po Europie, by zgłębiać źródła XX-wiecznych totalitaryzmów, a otchłań zła, którą wówczas odkrył, każe mu dzisiaj mówić, że zanim zaczął wierzyć w istnienie Boga, to uwierzył w istnienie diabła. Do dzisiaj pozostaje nieprzejednanym wrogiem marksizmu, zarzucając jego współczesnym zwolennikom ignorancję albo złą wolę.

OD PSYCHOLOGA KLINICZNEGO DO GLOBALNEGO TERAPEUTY

W 1989 r. Peterson ożenił się z Tammy Robert, z którą mają dwoje dorosłych już dzieci. Po ukończeniu studiów z psychologii rozpoczął praktykę z osobami uzależnionymi, a po uzyskaniu doktoratu z psychologii klinicznej został wziętym wykładowcom uniwersyteckim. Samy o sobie mówi, że jest notorycznym gadułą i zawsze trudno było go polemicznie pokonać, ale rzeczywiście jego niesamowita elokwencja robi wrażenie. Poparta jest ona olbrzymią wiedzą teoretyczną z dziedziny psychologii, trzydziestoletnią praktyką terapeutyczną i doświadczeniem wykładowcy akademickiego oczytanego we wszystkich kluczowych obszarach współczesnej wiedzy. Zawsze elegancko ubrany, najczęściej pod krawatem, mówi spokojnym, lekko zachrypniętym głosem, wplatając co jakiś czas w swoje wykłady aluzyjne bon moty, jak ten o jego ulubionych zwierzakach: Jestem wręcz zakochany w homarach – mówi – nie są one może zbyt bystre, ale warto je naśladować, bo zdołały przeżyć na Ziemi już coś około 300 mln lat, dinozaury przy nich to ledwo nuworysze. Prawie zawsze mówi z głowy, a jego swobodna narracja, wywołuje na twarzach słuchaczy błogi uśmiech, czasami zaś salwy śmiechu, gdy na przykład dowodzi, że ssaki, zarówno szczury i dzieci uczą się przez zabawę, dlatego on musiał często rzucać piłkę do swojej żony, bo z biedną w dzieciństwie nie za bardzo się bawiono. Peterson nie unika jednak i patetycznych deklaracji, po których dostaje burzę oklasków, gdy wzywa swoich słuchaczy, aby wzięli się za bary z tym cholernym życiem, zaczynając od wstania rano i pościelania swojego łóżka.

AGNOSTYCZNY EWANGELIZATOR

Wydaje się jednak, że fenomen jednak popularności, polega głównie na tym, że uderzył w czułą, acz nieuświadomioną strunę duszy szczególnie młodych mężczyzn. Jest dla nich jak mentor, może nawet ojciec, który daje rady na życie. Mówi z przekonaniem, ale i z empatią do pokolenia uwiedzionego przez nihilistycznych dekonstrukcjonistów, przywracając mu nadzieję, że życie ma sens, a wyszydzana obiektywna prawda i wyrzucona na śmietnik historii religia są niezbędnymi składnikami ich życia. Co ciekawe sam Peterson jest agnostykiem, a pytany o wiarę w Boga hamletyzuje, mówiąc, że raczej Go nie ma, choć obawia się, że może On jednak być, dlatego sam żyje, tak jakby Bóg istniał. Deklaruje się za to jednoznacznie jako chrześcijanin, którego uważa Chrystusa za ideał człowieka i wypełnienie tęsknot ludzkości. Paradoksalnie taki światopogląd czyni go jeszcze bardziej wiarygodnym w oczach pokolenia, które odeszło od zinstytucjonalizowanej religii i nie szuka już w kościołach odpowiedzi na pytanie o sens i prawdę i samotnie boryka się ze swoją racjonalistyczną niewiarą. Peterson deklaruje się równie jednoznacznie jako obrońca najszlachetniejszej cywilizacji stworzonej przez człowieka, czyli cywilizacji zachodniej, która według niego chwieje się obecnie w posadach, gdyż zachodnie uniwersytety uległe postmodernistycznej ideologii odrzuciły współcześnie wypracowaną przez tysiąclecia ideę obiektywnej prawdy i wiarę w boski ideał, ku któremu ma dążyć każdy człowiek z osobna i ludzkość jako taka. Wierzy jednak, że sprawa Zachodu nie jest jeszcze jednoznacznie przegrana i zyskuje coraz większe rzesze zagorzałych słuchaczy i można powiedzieć wyznawców. Ten wrażliwy, skromny profesor psychologii z Toronto, agnostyczny chrześcijanin czy może chrześcijański agnostyk wydaje się tak skutecznym ewangelizatorem ponowoczesności, że już teraz „nawrócił” więcej młodych intelektualistów z ateizmu na chrześcijaństwo, niż jakikolwiek pastor, biskup, czy sam papież Franciszek. Jego bijący rekordy popularności na YouTubie cykl wykładów — dostępny zresztą z polskim lektorem — pod tytułem „Psychologiczne znaczenie historii biblijnych”, w których zajmująco interpretuje mądrości zawartych w historiach biblijnych Starego Testamentu, poruszają swoją głębią i otwierają przed słuchaczami dotąd nieznaną perspektywę ich interpretacji. Peterson ze swadą dowodzi, że historie biblijne zostały napisane przez najmądrzejszych z nas, a zawarta w nich mądrość jest zbiorową „psychoterapią” starożytności przydatna w równej mierze nam współczesnym. Jakby na nowo odkrywa przed swoimi zsekularyzowanymi słuchaczami wyśmiewaną przez współczesnych intelektualistów Biblię, przy okazji apelując o elementarny dla niej szacunek, bo trwa ona w naszej historii dłużej niż cywilizacje i kamienne budowle. Jordan Peterson broni jednocześnie religii przed tak zwanymi nowymi ateistami, którzy zajadle z nią walczą, jako zabobonem ludzkości, zarzucając im ignorancję i redukcjonizm materialistyczny. Jak zadeklarowany psycholog ewolucyjny twierdzi, że ludzkość od zarania patrzy na tajemnicę swego istnienia przez cztery okna, które odkryła w swej historii: najstarsze z nich to właśnie religia, potem dopiero sztuka, od kilkuset lat nauka, a ledwie od stu lat psychologia. Peterson udowadnia na podstawie najnowszych badań mózgu, że bardziej jesteśmy emocjonalni niż racjonalni, a uleczenie naszych traum polega na nazwaniu zakodowanych w nas ewolucyjnie nieuświadomionych lęków i odnalezieniu spokoju i sensu w niezmiennych ideach takich jak prawda, dobro i piękno. Przy tym zajmująco łączy w swoich wykładach psychologię ewolucyjną i psychologię religii z najnowszymi odkryciami kognitywistyki, neuropsychologii, neurobiologii, pracami prymatologów i psychologów rozwojowych. I w tym chyba tkwi jego skuteczność, bo we współczesnym racjonalnym świecie, jego słuchacze, którzy nie kupują już wiary w objawienia, cuda i nieweryfikowalne prawdy o życiu po śmierci głoszone przez religie, chłoną jego logiczne wywody, doświadczając w praktyce, że się sprawdzają w ich życiu. Peterson potrafi przekonać na prowadzonych przez siebie terapiach top menedżerów do „święcenia dnia świętego”, bo odpoczynek, który im zaleca wbrew ich nałogowemu pracoholizmowi, przekładała się na ich większą wydajność w pracy. Podobnie skutecznie przekonuje współczesnych studentów, że wybór Istnienia i powrót do praktykowania religii, owocuje poprawą jakości ich życia.

LEKARZU, ULECZ SAMEGO SIEBIE?

Jordan Peterson w ciągu kilku lat stał się medialną gwiazdą i celebrytą zapraszanym z odczytami na największe uniwersytety i wywiadami do talk show, które śledzi wielomilionowa widownia. Wydawało się, że dzięki niemu zanikające na uniwersytetach poglądy konserwatywne i idee chrześcijańskie powoli zaczynają się odradzać, a wyśmiewane nauczanie katolickie, dostało niespodziewany tlen w dialogu z zsekularyzowanym elitami. Wszystkim zainteresowanym wydawało się, że gwiazda Jordana Petersona będzie świecić jaśniej i jaśniej, gdy pod koniec 2019 roku nagle zniknął z przestrzeni medialnej. Jego córka po paru tygodniach ujawniła, że ojciec przeszedł załamanie nerwowe w związku nowotworową chorobą mamy i przechodzi terapię, gdyż uzależnił się od leków uspokajających. Jego wielbiciele na serio martwili się w jego życie. Po wielomiesięcznej kuracji wyraźnie zmieniony, przeorany cierpieniem pokazał się znowu publicznie na początku 2021 roku. Powoli wraca do formy. Wydał swoją trzecią książkę pod tytułem „Beyond order”, a w zamieszczanych ponownie podcastach mówi wprost o swoim dotkliwym cierpieniu, które przeżył i przeżywa jeszcze nadal. Pytany o swoją obecną wiarę i relację do Boga, ze wzruszeniem w głosie odpowiada w duchu biblijnego Hioba, że do tej pory osobę i naukę Chrystusa rozpatrywał jako ideał i symbol, ale teraz przyjmuje, że w historii ludzkości zdarzały się wyjątkowe momenty, gdy tęsknota zawarta w jej mitach zmaterializowała się wyjątkowo w niezwykłych osobach, a taką osobą jest właśnie dla niego Chrystus. To wiele mówi o tym, jaką drogę przechodzi obecnie. Po ostatnich doświadczeniach Jordan Peterson nie jest już tak czarujący, finezyjny i elokwentny jak kiedyś, ale wydaje się jeszcze bardziej autentyczny jako świadek tego, co wcześniej głosił: Nie złorzecz Istnieniu, ale bądź wdzięcznym za nie, pomimo przeżywanego cierpienia.


April66
O mnie April66

Katecheza szkolna, podobnie jak piłka nożna, to nie jest sprawa życia i śmierci, to jest coś więcej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo