Maciej Eckardt Maciej Eckardt
63
BLOG

Dyniu i Penelopa

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Dyniu przyszedł się przywitać zeszłego roku. Było późno i ciemno, kiedy oznajmił o swoim istnieniu. Myszkował wokół tarasu w charakterystyczny dla siebie sposób. Miał ważne sprawy na głowie. Zaczynała się jesień, więc mocno się krzątał w poszukiwaniu dżdżownic i owadów. Ledwie spojrzał w stronę latarki, która wcale go nie peszyła. Kiedy się zbliżyłem fuknął i zawinął się w kulkę. Wówczas dowiedziałem się, że pod tarasem mam sąsiada.

Srogą i śnieżną zimę Dyniu przetrwał w wybornej formie. Spotkaliśmy się, a jakże, przy tarasie. Tym razem nie był sam. Towarzyszyła mu Penelopa, którą namiętnie adorował w wiadomym celu. Nic dziwnego,  jeże mogą dwa razy do roku wydawać na świat potomstwo. Dyniu o tym wie i dlatego nie zasypuje gruszek w popiele, co objawia się nocnym tuptaniem, pofukiwaniem i stukotem w towarzystwie Penelopy. Tego typu ekscesy potrafi uskuteczniać pod werandą także w ciągu dnia.

Penelopa rzadko wychodzi spod tarasu. Nocne wyjścia to domena Dynia, który upodobał sobie „biodynamiczny” ogród sąsiada. Zwiewa tam zaraz po zmroku szybko przebierając krótkimi łapkami. Wraca po kilku godzinach witany radosnym fukaniem stęsknionej Penelopy. Nie sądzę, by zdradzał Penelopę, choć głowy nie dam, bo wolnych jeżyc w okolicy nie brakuje. Dyniu wydaje się być mocno rodzinny, zwłaszcza w okresie godowym. Nabiera wtedy odwagi i pewności siebie.

Koty omijają go szerokim łukiem. Obserwują jedynie z daleka, czy to czasami nie wyrośnięta mysz, albo jakaś inna chodząca przystawka. Dyniu nie jest świadomy tych spojrzeń, z przyklejonym do ziemi nosem przemierza swój świat, pełen zapachów i odgłosów. Dyniu ma kilka wejść pod taras. Jako główne traktuje to pod schodami, z którego ma bezpośredni dostęp do ogrodu. Pod tarasem jest jego królestwo - stare deski, zakamarki i święty spokój. Nic dziwnego, że zwabił tam Penelopę.

Dyniu ma zacięcie filozoficzne. Potrafi zatrzymać się w pół drogi i kontemplować. Nawet przez dziesięć minut. Nie wiem, czy czytał Kanta, ale stwierdzenie o gwiaździstym niebie, z pewnością nie jest mu obce. To pod gwiazdami w końcu przemierza jeżo-kilometry, obcując ze światem nietoperzy, kun i puszczyków. Noc nie pozostaje zatem obojętna na jego postrzeganie świata. Dzień wydaje mu się okolicznością z definicji mało ciekawą, którą po prostu przesypia.

Dyniu ma poglądy realne. Można powiedzieć, że jest umiarkowanym prawicowcem. Nigdy nie wszczął żadnej awantury, przynajmniej w mojej obecności. Ceni spokój i wolność. Jego zamiłowanie do życia na własny rachunek i nieoglądanie się na czyjąkolwiek pomoc, czyni z niego autentycznego wolnorynkowca. Dyniu wie, że jak nic nie upoluje, to będzie głodny. Dyniu nie wie, co to jest KRUS, choć żyje na wsi. Dynia za to wszyscy szanują, bo Dyniu jest zaradny. Wie o tym także Penelopa.

 Dyniu i Penelopa in flagranti

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości