Wuwuzele skończyły trzy miesiące. W tym czasie zdążyły podwoić swoją wagę, skalibrować wzrok i wyćwiczyć struny głosowe. Potrafią się uśmiechać, złościć i ryczeć bez powodu. Bardzo lubią różne dźwięki, np. suszarki i odkurzacza. Nie wiedzieć czemu, sprzęt AGD działa na nie uspokajająco. Wystarczy włączyć jakiekolwiek wspomniane urządzenie, by Wuwuzele momentalnie zamilkły. Suszarkę upodobała sobie Nataszka, natomiast Franek i Ignaś wpadają w zachwyt przy wyciu odkurzacza. Niewytłumaczalne zjawisko.
Wuwuzele lubią być noszone na rękach. Jako, że są trzy, obowiązuje kolejka. W jej omijaniu wyspecjalizowała się Nataszka, która dysponując największą siłą rażenia strun głosowych, potrafi bezceremonialnie wywrócić kolejność oczekiwania. Powoduje to oczywiste perturbacje, bo pozostałe Wuwuzele nie chcąc rezygnować z przynależnych im praw zaczynają ryczeć na potęgę. Ryk ten z oczywistych względów Nataszka puszcza mimo uszu.
Wuwuzele lubią sporty ekstremalne. Jednym z nich jest bujanie na leżaczkach. W zależności od nastroju Wuwuzeli, bujanie odbywa się w trzech zakresach: lajtowym (leniwie i delikatnie), zasadniczym (miękka stanowczość) i hardcorowym (największa amplituda wychylenia). Wuwuzele szczególnie upodobały sobie ostatni zakres, co daje sporo do myślenia, jako że ani ojciec, ani matka za tego typu przeżyciami nie przepadają.
Wuwuzele lubią muzykę. Od kociej, granej na różnych grzechotkach i kołatkach, przez sygnalizację dźwiękową karetek na ulicy, po repertuar zdecydowanie bardziej cywilizowany, np. „Zmierzch” Bogdana Hołownii, podczas którego są usypiane. Przepięknie zagrane utwory Jerzego Wasowskiego są jak do tej pory najbardziej sprawdzoną kołysanką, co daje nadzieję, że w przyszłości z gustami muzycznymi nie będzie u nich krucho. Wszak, czym skorupka za młodu…
Wuwuzele są solidarne. Razem się drą i razem dokazują. Drąc się we trójkę, są praktycznie nie do opanowania. Jedynym panaceum jest wówczas wyniesienie każdej Wuwuzeli do osobnego pokoju, gdzie mogą napawać się swoim głosem, ale w wydaniu solowym. Chłopcom przechodzi po około 3 minutach, natomiast Nataszka potrafi tokować i dwadzieścia minut. Może to oznaczać kiełkujący talent śpiewaczy, albo co bardziej gorszego, np. zacięcie kibicowskie.
Wuwuzele lubią spać. Czynią to nagminnie, choć z coraz mniejszą częstotliwością. Śpią w naszej sypialni, każda Wauwuzela w swoim łóżeczku. Największym przyjacielem Wuwuzeli podczas zasypiania jest smoczek. Z zamiłowaniem oddają się wówczas czynnościom jałowego ssania, czemu bardzo kibicuję. Wyplucie smoczka oznacza kłopoty, o ile nie znajdzie się on z powrotem w ustach Wuwuzeli w ciągu 10 sekund. Wyrabia to fenomenalnie refleks, co w moim wieku nie jest już taką prostą sprawą.
Wuwuzele, jako obywatele Bydgoszczy są równe, ale nie równiejsze. Miejscowe „becikowe” im się nie należy, bo w oczach Rady Miasta ich rodzice popełnili grzech posiadania zbyt wysokich dochodów. W ten oto sposób zasobne miasto Bydgoszcz, trwoniące miliony złotych na obciachowe spędy discopolowe, wskazało Wuwuzelom ich miejsce w szeregu, dając do zrozumienia, że nie „wszystkie dzieci są nasze”. Oczywiście nie przeszkodzi to Bydgoszczy strzyc Wuwuzeli finansowo z chwilą, kiedy tylko staną się podatnikami.
Wuwuzele uwielbiają jazdę samochodem. Z chwilą uruchomienia silnika momentalnie zasypiają. Przepadają za lokalnymi, niewyremontowanymi drogami. Im bardziej nierówno, tym lepiej dla Wuwuzeli. Kojące dziury i wyrwy są tym, co wpływa na ich zadowolenie z jazdy. Jakakolwiek wypieszczona droga ekspresowa, a tym bardziej autostrada nie robi na nich żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, wzbudza poirytowanie i w efekcie doprowadza do wiercenia się, a następnie konieczności szukania najbliższego parkingu, celem dokonania stosownej kompensacji, np. herbatką koperkową.
I to by było na tyle po pierwszym kwartale.

(Powyżej Ignaś, czyli najedzona Wuwuzela)
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Rozmaitości