Wuwuzele mają już pół roku. Nie zważając na światowy kryzys postanowiły w tym czasie nie zaciskać pasa i ochoczo skorzystać z przysługującego im prawa do pełnego brzucha. Prawo to nauczyły się egzekwować za pomocą wyrafinowanych fal dźwiękowych, w czym szczególnie celuje Decybelka, czyli Natasza. Śmiało mogłaby konkurować w tej dziedzinie z syreną alarmową. Każde nieopatrzne pozwolenie Decybelce na przetestowanie strun głosowych, niesie za sobą daleko idące skutki, polegające wciągnięciu w jej problemy egzystencjalne połowy bloku, gdyż fale dźwiękowe emitowane przez Decybelkę nadzwyczaj swobodnie przemieszczają się przez ściany, sufity i podłogi.
Wuwuzele polubiły telewizor. Niestety. Zrazu ze względu na kolorowe migotanie, ale im mocniej kalibrowały wzrok i przytomniej patrzyły na świat, tym bardziej świadomie zaczęły korzystać z oferty programu MiniMini. Inne stacje ignorują, w tym słynny Cartoon Network. Szlagierem Wuwuzeli są przygody króliczki Miffy oraz Mysi, a także Sezamkowy Zakątek. Ja z kolei, jako towarzysz tych telewizyjnych uniesień z przyjemnością oglądam Lisa Leona, bo jest to animacja z czasów mojego dzieciństwa. Nie wiedzieć czemu Wuwuzele nie przepadają za Bolkiem i Lolkiem, ale być może i na to przyjdzie czas, bo w końcu wychowały się na tym miliony Polaków.
Wuwuzele od samego początku zdradzają zamiłowania lokomocyjne. Przyjemność z tego czerpią niesamowitą, o ile droga wiedzie ugorem. Nieważne czy rzecz dotyczy wózka czy samochodu – ma trząść, im mocniej, tym lepiej. Każdorazowe uruchomienie silnika powoduje, że Wuwuzele wpadają w nirwanę, co po dantejskich scenach związanych z ich zapakowaniem do auta, objawia się nagłą i kojącą ciszą. Cisza ta jest oczywiście warunkowa i kończy się w momencie, kiedy auto staje na światłach lub nie daj Boże w korku. Nirwana wówczas pryska, a auto zaczynają obficie wypełniać decybele. Z chwilą wrzucenia „jedynki” nirwana oczywiście powraca.
Wuwuzele zaczynają siebie dostrzegać. Pierwsze miesiące życia upłynęły im na całkowitym ignorowaniu siebie. Owszem, czasami omiatały się spojrzeniem, ale bez głębszej refleksji. Od miesiąca, odkąd zaczęły częściej przebywać razem na kocu, sytuacja uległa zdecydowanej poprawie. Potrafią się sobie przypatrywać, a nawet zaczepiać. Zaczepki dotyczą głównie grzechotki, której posiadanie – jak się okazuje – znacznie podnosi kocykowy prestiż. Stąd liczne ataki i przechwyty, w których celuje Nataszka jako najbardziej wygimnastykowana, potrafiąca podczas przechwytu czynić użytek ze swoich nóg, którymi zręcznie blokuje swoją ofiarę. Przechwyt zawsze kończy się rykiem ofiary.
Wuwuzele lubią się kąpać. Gdyby mogły, nie wychodziłby z wanienki. Odkąd Franek i Ignaś odkryli, że nogi służą także do chlapania, zaczęli darzyć wanienkę szczególną estymą. Częstotliwość ruchów jakie potrafią wykonać podczas kąpieli sprawia, że w szybkim tempie okolica wanienki przypomina plac po przejeździe polewaczki. Strach pomyśleć, co się będzie działo, kiedy dla swoich potrzeb zaanektują prawdziwą wannę. Kąpiel ma jednak tę niezaprzeczalną zaletę, że po niej następuje ostatnie karmienie, a potem spanie. Z chwilą padnięcia ostatniej Wuwuzeli, w domu następuje cudowna cisza. Rzec się wtedy chce, trwaj chwilo… I rzeczywiście trwa. Do kolejnego karmienia. O godz. 2.00.
CDN…


www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Rozmaitości