Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk
248
BLOG

Polska-Niemcy: stare wraca

Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk Polityka Obserwuj notkę 109

Stosunki polsko-niemieckie po 89 roku to właściwie jeden wielki spis spraw nie załatwionych albo też kompletnie zawalonych. Kilka przykładów z brzegu:

 

Mniejszość niemiecka cieszy się w Polsce szeregiem przywilejów, których nie ma mniejszość polska w Niemczech. Myślę, że zdolny prawnik byłby w stanie (z pewnym naciąganiem) uzasadnić tezę, iż mniejszość niemiecka została uznana przez Polskę za podmiot prawa międzynarodowego.

 

Rząd Niemiec nie zgodził się do tej pory na przejęcie na siebie roszczeń tzw. „wypędzonych”, tak jak np. uczyniła to Polska w sprawie mienia „zabużan” co nie tylko potencjalnie grozi rewolucją majątkową na ziemiach odzyskanych – ale również wobec przynależności Polski do UE daje faktyczne prawo do decyzji w tych sprawach unijnym instancjom odwoławczym. Pytanie pomocnicze: kto ma większe wpływy w instytucjach UE, Polska czy Niemcy?

 

Rząd Niemiec aktywnie wspiera budowę rurociągu bałtyckiego co jest uderzeniem w samo serce Polskiej racji stanu i wystawieniem Polski na groźbę szantażu energetycznego ze strony Rosji.

 

To tylko najważniejsze z efektów prowadzenia po 89 roku polityki ślepo filogermańskiej. Cień uzasadnienia mogło tu jeszcze stanowić aplikowanie Polski do UE i chęć uzyskania jak największego poparcia Niemiec w tej sprawie. Piszę „cień uzasadnienia” bo wymagałoby to przyjęcia z góry założenia że jak najszybsze członkostwo Polski w UE było dla Polski tak korzystne, że uzasadniało poświęcenie wszystkich innych interesów naszego kraju (którego to założenia ja nie podzielam). Oraz przymknięcia oczu na fakt, że właśnie jak najszybsze członkostwo Polski w UE leżało jak najbardziej w interesie Niemiec (patrz choćby kwestia roszczeń majątkowych, w których od tej pory orzeczenia polskich sądów nie będą ostateczne) i Niemcy i tak by nasze członkostwo popierały bez dodatkowych prezentów z polskiej strony.

 

Od czasu gdy do Unii zostaliśmy przyjęci polityka łaszenia się do Niemiec nie znajduje już żadnego uzasadnienia, a niestety nadal jest kontynuowana z dwuletnią przerwą na rząd Kaczyńskiego. Który to rząd z resztą nie zdołał odwrócić niekorzystnych dla nas trendów i pozałatwiać spraw od dawna pozawalanych – ale przynajmniej zamroził posuwanie się niekorzystnych procesów naprzód. Największą jaskółką obrotu spraw w dobrym kierunku było wymuszenie europejskiej solidarności w sprawie mięsnego veta Rosji.

 

Jednym z pierwszych posunięć rządu Tuska było wyrzucenie tej ciężko wypracowanej europejskiej solidarności za okno poprzez zawarcie jednostronnego porozumienia z Rosją (ale za to pięć wybranych przez samą Rosję rzeźni będzie mogło eksportować mięso na wschód). I trąbienie wszem i wobec jaka to polska polityka była straszna za Złego Kaczora a będzie przyjazna za Miłego Donalda.

 

Tego rodzaju deklaracja to oczywiście miód na uszy Berlina, który najwyraźniej zdecydował że z miękkim Polskim rządem może pozwolić sobie na więcej – i właśnie niedawno podniósł do rangi oficjalnego projektu rządowego pomysł Centrum Przeciw Wypędzeniom (pod zmienioną nazwą) – będący w perspektywie bardzo dobrą ideologiczną podkładką pod odbieranie polskich majątków na ziemiach odzyskanych.

 

Tak to stosunki polsko-niemieckie wracają na utarte w III RP tory – w których rząd niemiecki realizuje konsekwentnie krok po kroku swoje interesy ugrywając wszystko co ma do ugrania, ale za to rząd polski może liczyć na przychylne artykuły w zachodniej prasie, a w przyszłości kto wie, może nawet stypendia i odznaczenia niemieckich fundacji.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (109)

Inne tematy w dziale Polityka