Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
940
BLOG

Tajemnica czerwonej komórki

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 25

Czy mamy do czynienia z celowym oszustwem? A może z ignorancją i ociężałością umysłową uczonych? Czy też z prawdziwą zagadką? W kwietniu 2006, w specjalistycznym czasopiśmie Astrophysics and Space Science (Volume 302, Numbers 1-4 / April, 2006 ) ukazał sie artykuł Gofreya Louisa i Santosha Kumara z Uniwersytetu Mahatmy Ghandi w Indiach p. t. „The Red Rain Phenomenon of Kerala and its Possible Extraterrestrial Origin” - Zjawisko czerwonego deszczu w Kerali i jego możliwe pozaziemskie pochodzenie. Kiedy czytamy o pozaziemskim pochodzeniu deszczu natychmiast włączają nam się nasze mechanizmy obronne. Uruchomiany też zwykle u nas bywa przyrząd, który w języku angielskim nosi miła nazwę „bulshit meter”. Można to przetłumaczyć na polski jako kitomierz – przyrząd do mierzenia ilości wciskanego kitu. Objaw to zdrowy, ale aby przyrząd działał dobrze należy go wpierw wyskalować a przed samym pomiarem wyzerować. Najlepszym sposobem jest sprawdzanie faktów. I to nie z jednego źródła a z wielu.

Fakty:

  1. Czasopismo jest poważne i praca przed publikacją niewątpliwie przeszła przez recenzentów. To plus.

  2. Jeden z autorów, Godfrey Louis jest aktualnie „Professor and Head, Department of Physics, Cochin University of Science and Technology, Kochi - 682 022, Kerala, India. To plus.

  3. Drugi z autorów jest trudniej identyfikowalny. Podobno w czasie pisania pracy był studentem pierwszego autora. Według Godfreya Louis doktoryzował się. Wydaje się, że fizyków o tych nazwisku jest w Indiach paru – nie mogłem zdecydować, czy „A. Santosh Kumar” figurujący jako „assistant profesor” w Bahara Institute of Engineering and Technology jest właśnie tym o którego chodzi. Ani plus ani minus.

  4. Fakt, że obaj autorzy są z Indii może mieć plusy i minusy. Minusem może być to, że w Indiach kryteria rzetelności badań naukowych mogą być lżejsze niż w innych krajach. Plusem może być to, że w Indiach można rzetelnie badać rzeczy, które w innych, „bardziej cywilizowanych” krajach uchodziłyby za „nie pasujące do prawdziwej nauki”.

  5. Artykuł jest pozytywnie oceniany i dyskutowany w witrynie „Cardiff Centre for Astrobiology” w Cardiff University. Dyrektorem centrum jest Professor N.C. Wickramasinghe, był współpracownikiem Freda Hoyle'a. Ludzie uprzedzeni mogą to wziąć za minus. Dla mnie jest to plus, nie ma bowiem dowodów na to by Wickramasinghe był nierzetelnym naukowcem.

Co się stało? Krótką historię można znaleźć w internecie, w Nieznanym Świecie Sam artykuł jest też dostępny w sieci. Dodam tu tylko te rzeczy, których w Nieznanym Świecie nie ma. Kto czyta po angielsku, ten może znaleźć dodatkowe dane i trochę obrazków o tym zjawisku w Wikipedii.

Deszcz padał przez dwa miesiące, począwszy od 25-go lipca 2005. Miał barwę czerwoną i zawierał dziwne „cząstki”, wyglądające jak komórki. Dlaczego czerwony? Tak się składało, że pochłaniał światło zielone i żólte. Pochłaniał także w ultrafiolecie:

 

uv absorbtion

 

Czerwony deszcz 1000

Komórki z deszczu pod 1000 krotnym powiększeniem:

 

czerwony deszcz 25000x

 

Komórka deszczu w powiększeniu 25000x

 

czerwony deszcz dzieci

 

W środku widać jakby zaczątki komórek-córek (source: CCAB, Cardiff University).

Spadło tych komórek, jak się ocenia, w sumie koło 50 ton. Mało prawdopodobne by wiatr mógł przenieść 50 ton z innego miejsca. Jakiego miejsca?

Próby wykrycia DNA w komórkach nie doprowadziły do przekonującego „tak” lub „nie”. W samej publikacji mówi się o tym, że standardowy test śladów DNA nie wykazał.

Deszcz rozpoczął się po meteorytowej fali uderzeniowej (grzmocie) słyszanej w pobliżu Changanacherry.

Czy zatem są te komórki? Sam Chandra Wickramasinghe sądzi, że są pochodzenia kometarnego i mogą być przejawem panspermii – są pre-biologiczne. Podobny deszcz spadł w lipcu 2006, co mogłoby dowodzić pięcioletniego okresu. Byłoby jednak dziwnym, że meteoryty przynoszą czerwony deszcz właśnie do Indii. Dobrze udokumentowane są masowe deszcze ryb – ryby spadały z nieba. Wyjaśnienia przez meteorologów tego zjawiska są dla mnie osobiście mało przekonujące.

Mamy więc zagadkę. Po co wymyślać sztuczne zagadki, kiedy przyroda dostarcza nam naturalnych?

Przypuśćmy, że okaże się iż mamy tu do czynienia z nierzetelnością uczonych. Czy rzucu to jakieś światło na samo możliwe zjawisko panspermii? Nie powinno. Lecz ludzie rozumują automatycznie i często bezmyślnie.

 

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura