To jeszcze jedna z tych dziedzin w Polsce, która jest kupą kamieni, ruiną i grzęzawiskiem. To znaczy wszystkim tym po trosze. Trudno się nawet dziwić, że przeciętny Kowalski któremu przygotowuje się strawę informacyjną, wie tak niewiele o złej kondycji dziennikarstwa, skoro nawet sami dziennikarze, jako potencjalni zainteresowani, nie zdają sobie sprawy ze swego położenia, będąc skutecznie wmontowanymi w system, który płaci jak ostatni lichwiarz, wymaga absolutnej wierności i premiuje bezmózgowie.
Dzisiaj, gdy słyszymy głosy w obronie zwalnianych dziennikarzy, to znaczy tych którzy od ćwierć wieku kłamali, kłamią i kłamać będą, przypominają mi się dyskusje na temat standardów dziennikarskich, jakich byliśmy uczestnikami na początku lat 90. Otóż każda redakcja stawiała sobie wówczas za cel opracowanie własnego kodeksu etyki, który dawałby gwarancję dziennikarskiej i redakcyjnej bezstronności. Prym w tym procesie wiódł choćby Piotr Aleksandrowicz, redaktor naczelny “Rzeczypospolitej” w latach 1996-2001, który taki właśnie kodeks opracowany w kierowanej przez siebie redakcji stawiał pozostałym zespołom za wzór. Ta sama redakcja (pamiętacie może?) w jakiś czas później pozbywała się bezpardonowo dziennikarzy, którzy mieli inne zdanie niż ekipa rządowa, kierownictwo redakcji i wydawca.
Kryterium bezstronności dotyczyło dziennikarzy, ale już nie redaktorów naczelnych, ani wydawców. Ci świetnie wiedzieli komu służyć ma na czterech łapach prowadzony przez nich tytuł i z kim tak naprawdę robi się duże pieniądze.
Wkrótce zresztą okazało się, że standardy są jedynie dla szarej masy dziennikarskiej. Pierwszoliniowi dziennikarze meinstrimu, tzn. głównego ścieku informacyjno-publicystycznego, mogli w mediach elektronicznych bez ogródek prezentować swoje polityczne sympatię. Wzorcem dla nich stał się zawodowy, obecny jakimś cudem w telewizji publicznej, której bezstronność powinna być poza wszelką dyskusja, chachmęt* Lis (*słownik języka polskiego podaje, że tą nazwą określano niegdyś pomocnika rzezaka, a zatem jest tu ona jak najbardziej OK) .
Dziś bractwo dziennikarskich komisarzy i oficerów kulturalno-oświatowych podskakuje w miejscu protestując przeciw... upolitycznianiu mediów. Trudno o większe zakłamanie. Ciekawe, że wtórują im, kierując się bardziej towarzyskimi koneksjami niż zdrowym rozsądkiem publicyści z przeciwnego obozu, między innymi obecna na S24 Janina Jankowska, stająca dziś w obronie zwolnionych z Polskiego Radia Jerzego Sosnowskiego i Andrzeja Mietkowskiego czy Krzysztof Kłopotowski, chroniący Grażynkę Torbicką, która pod pretekstem, że kocha kino postanowiła raczyć widzów TV postępowym badziewiem prezentującym różne rodzaje wynaturzeń.
Dzisiaj wszyscy ci ludzi słyszą „do widzenia”. I bardzo słusznie. Tego dzbana już się nie sklei. Kurtyna opadła i główni bohaterowie stanęli w nędzy własnej nagości.
Media w ostatnim ćwierćwieczu były politycznym łupem i zmiana, której jesteśmy świadkami stanowi naturalną konsekwencję procesów, które kształtowały je w ostatnich latach. Trudno, żeby ludzie którzy „kłamali, kłamią i kłamać będą” służyli dobrej przemianie. To nie jest tylko kwestia nowych kierunków działania, zdających się znajdować poza wyobraźnią osób zajmujących się od lat publicystyką czy informacją, ale przede wszystkim wartości etycznych o których większość celebrytanów dziennikarstwa nie ma bladego pojęcia.
Najlepszym przykładem na potwierdzenie tej tezy są decyzję własne tego środowiska, wykraczające poza kwestie światopoglądowe, dotyczące np. zawodu zaufania publicznego za który dziennikarstwo nie zostało uznane. Tym samym środowisko szczególnie odpowiedzialne społecznie - w moim przekonaniu dużo bardziej niż architekci, lekarze, pielęgniarki i adwokaci, posiadający własne samorządy zawodowe - nie ma dziś jakiejkolwiek liczącej się reprezentacji, kodeksu postępowania, ani sądu dyscyplinarnego.
Nie może być zatem, i nie jest, jakimkolwiek ważnym partnerem dla władzy. Nie jest też przeciwwagą dla potęgi wydawców, w Polsce – głównie niemieckich.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka