Rys. Cezary Krysztopa
Rys. Cezary Krysztopa
Lesnodorski Lesnodorski
432
BLOG

Piotr Lisiewicz: Duda pozostawił Polskę ze śmiertelną chorobą...

Lesnodorski Lesnodorski Polityka Obserwuj notkę 25

Uczynię małe odstępstwo od zasady i zamieszczę na mojej stronie obcy tekst. Otóż postanowiłem sobie, że nie będę przez dłuższy czas komentował decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, którego szanuje i cenię, są bowiem osoby, które znają go bliżej i wydają mi się dziś bardziej uprawnione do wyrażania takich opinii. Dlatego wykorzystam tekst Piotra Lisiewicza, który proroczo napisał:

,,Prezydent zamierza wygłosić dziś orędzie. Nie znoszę pustosłowia, pustego PR-u, nieszczerości. Dlatego podczas orędzia prezydenta wybiorę się dziś na rower. To żadna demonstracja, tylko moja wada".

Ja zostałem i miałem podobne odczucia. Tu cały tekst:

-----

Duda pozostawił Polskę ze śmiertelną chorobą, ale uchronił ją od przeziębienia

Jeden z pierwszych głosów Czytelników, który dziś usłyszałem: „To po to ja się szarpię, kłócę, po to narażam się znajomym, żeby przez Dudę i tak nic z tego nie było?”. W czasie kampanii wyborczej przyszły prezydent jeździł po Polsce i słuchał ludzi. W sprawie reformy sądów z pewnością nie posłuchał zwykłych ludzi, a kolegów robiących kariery na uczelni. Nie tak się umawialiśmy, Panie Prezydencie.

Nie ukrywam, że przez chwilę poczułem to samo, co Czytelnicy: może lepiej zmienić zawód, pisać w jakimś kolorowym piśmie o niczym, skoro ktoś jednym podpisem, w imię jakichś interesów, jest w stanie zniszczyć nasz wysiłek? Naszą gigantyczną pracę, przez wielu – tych, dla których nie jest to, jak dla mnie, także praca zawodowa – wykonywaną całkiem bezinteresownie?

Piszę te słowa tylko we własnym imieniu, jako ktoś, komu prezydent zrobił wątpliwy prezent na obchodzone dziś 45. urodziny (jesteśmy niemal rówieśnikami). Za to, co piszę poniżej, pochwały i pretensje tylko do mnie.

No więc:to najgorszy dzień od czasu objęcia prezydentury przez Andrzeja Dudę i najgorszy po zwycięstwie PiS. Fatalny dzień w historii Polski.

Lechem Kaczyńskim to on nie jest

Niszcząc reformę sądownictwa prezydent Andrzej Duda pokazał wyraziście, że Lechem Kaczyńskim to on nie jest. Śp. Lech Kaczyński był czasami ugodowy w prawach drugorzędnych, szedł na taktyczne kompromisy, ale zawsze pozostawał niezłomny, wierny sprawie niepodległości w najważniejszych momentach. Były takie sprawy, o których z góry wiadomo było, że ich nie odpuści.
To nie pierwszy, ale przełomowy sygnał w tej sprawie. Już wcześniej bardzo niepokojącym sygnałem było zachowanie urzędników prezydenta w sprawie zmian w wojsku, przeprowadzanych przez Antoniego Macierewicza. Szef BBN Paweł Soloch zachowywał się jak obrońca czerwonej generalicji.

Po ostatniej decyzji jasne jest, że kiedy PiS przestaje gadać, a przeprowadza zmiany prawdziwe, głębokie, likwidujące „ubekistan”, prezydent jest po drugiej stronie – dystansuje się lub blokuje zmiany.

Piękne słowa prezydenta o Żołnierzach Wyklętych są bardzo ważne, ale jeśli nie idzie za nimi realna walka z postkomunizmem, pozostają tylko działaniem porównywalnym do rekonstrukcji historycznych. Rekonstruktorzy zrobili w ostatnich latach w Polsce świetną robotę. Ale Głowie Państwa nie wolno być tylko rekonstruktorem. Ona ma także budować niepodległość na dziś i na przyszłość.

Uderzenie w obóz niepodległościowy

Prezydent uzasadnił swoje weto tym, że ustawa miała zbyt wiele władzy oddać prokuratorowi generalnemu. Jeśli prezydentowi nie podobało się, że prokurator generalny będzie mieć zbyt duże uprawnienia, powinien wynegocjować z PiS lepsze rozwiązanie.

Uznaję w pełni jego prawo do twardych targów zarówno w kwestiach ustrojowych, jak i co do zakresu własnej władzy. Nie wierzę natomiast w twierdzenia, że prezydent nie miał jak skonsultować treści ustawy. Panowie znają się, mają swoje numery telefonów, więc bez ściemy.

Sam należałem do krytyków Zbigniewa Ziobro w czasach, gdy jego Solidarna Polska prezentowała się kilka lat temu w mainstreamowych mediach jako łagodniejsza od PiS, szczególnie w sprawie Smoleńska. Wielce prawdopodobne, że byłbym skłonny uznać argumenty prezydenta w takim sporze z ministrem.

Ale po przegłosowaniu ustawy przez Sejm i Senat czas takich negocjacji minął. W tym momencie weto Dudy jest uderzeniem w obóz niepodległościowy.

Mocnym, bardzo szkodliwym.

Ponadto jest nobilitowaniem awantur, do których dochodzi na ulicach. Na początku budziły one tylko politowanie, odstręczając zwykłych Polaków, co zresztą potwierdzały wyniki sondaży poparcia dla partii politycznych. To właśnie Andrzej Duda stawiając PiS ultimatum w sprawie trzech piątych dowartościował je, nadał im znaczenia i zachęcił opozycję do ich kontynuowania. Teraz zaś dowiódł ostatecznie, że za jego prezydentury są one opłacalne.

A jednak Adrian

Poza wszystkim – to nie najważniejsze, ale warte odnotowania - prezydent Andrzej Duda złamał umowy zawarte z PiS. Jeszcze w piątek jego decyzja, o której mówił współpracownikom, była zupełnie inna, podobnie jak przygotowywany już scenariusz na kolejne dni.

Jeśli prezydent posłuchał tych, którzy tłumaczyli mu, że tą decyzją poszerzy swój elektorat w perspektywie kolejnych wyborów prezydenckich, postąpił nie tylko egoistycznie (moje dobro ważniejsze od dobra Polski), ale i niemądrze. Za dużo wiary w PR, za mało wiary w ludzi. Mityczny elektorat centrowy pragnący umiaru to ułuda.

Jeśli prezydent chciał udowodnić, że nie jest Adrianem, to swoich przeciwników z pewnością nie przekonał. Natomiast stał się Adrianem dla takich jak ja. Adrianem, czyli kimś niesamodzielnym, podatnym na naciski.

Nie bardzo wierzę, by po tym, co zrobił, walczący o „centrowy” elektorat prezydent mógł napisać dobrą ustawę reformującą sądy. To byłoby wręcz nielogiczne.

Działania osłonowe

Oczywiście po decyzji prezydenta pojawiły się natychmiast działania osłonowe, mające wykręcać kota ogonem, osłaniać ją przy użyciu nazwisk cenionych przez nas ludzi oraz instytucji. Dowodzić, mówiąc Herbertem, ich „ludzkiej twarzy”.

To oczywiście najbardziej odstręczająca część tej operacji. Bardzo możliwe, że za ustrojowymi argumentami Zofii Romaszewskiej stoją istotne racje. Tylko że w obecnej sytuacji Polski to kompletnie bez znaczenia. Pozostawienie postkomuny w sądach po to, by prokurator generalny nie miał zbyt dużej władzy, to uchronienie Polski od przeziębienia za cenę pozostawienia w organizmie śmiertelnej choroby. Weto w momencie obecnych napięć to wręcz działanie samobójcze.

Kukiz i Zandberg – obrońcy ubekistanu

Decyzje prezydenta miała też wcześniej przygotowaną osłonę. O kolegach publicystach, którzy „wymiękli” mogę tyle napisać, że w większości przypadków niczego innego się po nich nie spodziewałem.

Niczego innego nie spodziewałem się tym bardziej po Pawle Kukizie. Ważne, żeby wszyscy zapamiętali, że to nie jest polityk, który chciałby zmieniać Polskę „bardziej niż PiS”, a ktoś, kto blokuje każdą prawdziwą zmianę.

Ważne też, żeby wszyscy zapamiętali postawę Adriana Zandberga i Partii Razem – jasno pokazała ona, że ma gdzieś sytuację tysięcy zwykłych ludzi, gnębionych przez sądowe układy. Nigdy po stronie biednych, zawsze po stronie oligarchów – to nowe hasło Partii Razem. Zwłaszcza, jeśli ci oligarchowie mają TVN czy inny medialny koncern i mogą zachwycać się jak przystojny jest Zandberg.

Partia Razem traktuje ludzi jak motłoch, któremu trzeba robić wodę z mózgu

Kropka, to koniec jej prawdziwego programu. I jeszcze jeden głos znajomego, który przypadkiem spotkał się na ulicy z wytrawnym politycznym lisem z postkomunistycznej strony. Usłyszał radosną zapowiedź:

 
Już wiemy, jaki macie słaby punkt, jest nim wasz prezydent. To teraz będziemy w ten punkt walić jak w bęben.


Już nie jestem elektoratem Andrzeja Dudy

Byłem pierwszym publicystą w Polsce, który napisał, że Andrzej Duda ma realne szanse na prezydenturę. Dziś jestem tym elektoratem, który przez swoje weto prezydent utracił. Musi sobie radzić bez takich, jak ja. Bez entuzjazmu dziesiątków tysięcy ludzi, którzy bezinteresownie angażowali się w jego kampanię.

Na dziś trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której w przyszłości miałbym zagłosować na Andrzeja Dudę. Uważam, że PiS powinien znaleźć innego kandydata na prezydenta na drugą kadencję.

Prezydent zamierza wygłosić dziś orędzie. Nie znoszę pustosłowia, pustego PR-u, nieszczerości. Dlatego podczas orędzia prezydenta wybiorę się dziś na rower. To żadna demonstracja, tylko moja wada. Od czasów szkolnych zawsze odwlekałem nieprzyjemne obowiązki na jak długo się dało, więc i tym razem tę zawodową przykrość zostawię sobie na później.

Piotr Lisiewicz

Źródło:niezalezna.pl




Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka