Robert Bogdański Robert Bogdański
219
BLOG

Rosjanie robią błąd

Robert Bogdański Robert Bogdański Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Wysyłając nad Polskę drony Rosjanie robią błąd. I nie chodzi tu o łamanie zasad współżycia międzynarodowego, bo o to nigdy nie dbali. Chodzi o postępowanie z Polakami.

Mamy do czynienia z prostą eskalacją i z nadzieją, że ta eskalacja przyniesie poważne skutki polityczne. Na razie w polską przestrzeń wleciały drony, które prawdopodobnie nie były uzbrojone. Gdyby ten, który zniszczył dach w Wyrykach miał ładunek wybuchowy, po chałupie nie byłoby co zbierać. Następnie możemy się spodziewać uzbrojonych i tego, że ich upadek, albo zestrzelenie spowodują jakieś poważniejsze skutki, oby nie śmiertelne, ale z tymi ostatnimi też należy się liczyć. Co potem? Rakieta manewrująca? Balistyczna. Tę pierwszą można stosunkowo łatwo zestrzelić, ta druga wymaga przeciwlotniczego zestawu wysoko specjalistycznego, w rodzaju Patriot, a takimi nigdy nie pokryje się całego kraju, nawet w czasie wojny.  

Rosjanie liczą na to, że wzrost niebezpieczeństwa i niedogodności życia, czyli zamykanie lotnisk, szkół czy ewakuowanie obszarów, spowodują w Polsce polityczną nerwowość i zmiękczą społeczeństwo. W tę miękką materię wejdą pomysły, aby się z Rosją “dogadać”, aby zrzucić odpowiedzialność na Ukraińców, na Niemców czy Francuzów, porzucić skierowane przeciw Rosji zbrojenia i wejść na drogę “rozsądku i współpracy”. Taka narracja spowoduje gwałtowną reakcję ze strony innej części społeczeństwa i tak skonfliktowanymi Polakami będzie można łatwo sterować sprawiając, że państwo stanie się dysfunkcjonalne. Taki jest – z grubsza - rosyjski plan. Pokonać nas bez walki. 

Można jednak wyobrazić sobie inny rozwój sytuacji. Otóż Polacy nie bardzo lubią się przygotowywać na najgorsze. Indywidualnie robimy oczywiście jakieś zapasy, sprawdzamy, czy rodzina bezpieczna, ale jako wspólnota nie lubimy inwestować w bezpieczeństwo w przyszłości. Stan polskich schronów niech będzie tu dowodem. Albo chęć do budowania domów na terenach zalewowych. Polak nie lubi za bardzo planować, żyje raczej teraźniejszością. Proszę spróbować zrobić test: zapytać sąsiada (i siebie), gdzie jest najbliższy punkt ewakuacyjny, albo punkt czerpania wody. Zapewne dziewięć na dziesięć osób nie będzie miało pojęcia. Tacy jesteśmy. 

To nastawienie zaczyna się jednak zmieniać, gdy zaczyna nam zagrażać realne niebezpieczeństwo. Wtedy zaczynamy działać w trybie nadzwyczajnym i działamy skutecznie. Organizujemy różne rzeczy i sprawy, pomagamy sobie nawzajem, współpracujemy. Dowodem choćby rozmaite klęski i powodzie, gdy zawodziły władze, ale nie ludzie. Więc może być tak – i sądzę, że będzie tak właśnie teraz - że Rosjanie swoją dronową eskalacją zafundują nam przejście z trybu pokojowo-beztroskiego w tryb półwojenno-alarmowy. I Polacy zamiast zacząć się kłócić i zastanawiać, czy się Rosjanom poddać, zaczną się przygotowywać do realnego starcia. A dodatkowym elementem będzie wrodzona nam antyrosyjskość i wszechobecne nastawienie w typie “bujać to my, ale nie nas!”, które normalnie jest denerwujące, ale teraz może okazać się przydatne. Bo nikt, zwłaszcza Polak, nie chce wyjść na tchórza. A dodatkowo Polak na pewno nie chce wyjść na tchórza wobec Rosjan.  

Wracam po siedmiu latach. Prowadzę podcast o nazwie Coistotne, dotyczący głównie spraw międzynarodowych. Mówię o groźbach nuklearnych, polityce klimatycznej, budowie europejskiego mocarstwa, wzroście potęgi Chin i amerykańskich kłopotach z własnym państwem, o wszystkim tym, co jest w naszym świecie istotne. Podcast jest dostępny na Youtube i Spotify, ukazuje się nieregularnie, ale przynajmniej raz w tygodniu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka