Artur Bazak Artur Bazak
107
BLOG

To jest wojna!

Artur Bazak Artur Bazak Polityka Obserwuj notkę 60

„Archidiecezja Katowicka jako wydawca i Marek Gancarczyk jako redaktor naczelny tygodnika „Gość Niedzielny”, przepraszają panią Alicję Tysiąc za bezprawne porównanie pani Alicji Tysiąc do hitlerowskich zbrodniarzy, odpowiedzialnych za zagładę Żydów w obozie Oświęcim–Brzezinka oraz za męczeństwo Żydów w gettach. Archidiecezja Katowicka jako Wydawca i Marek Gancarczyk jako redaktor naczelny tygodnika „Gość Niedzielny”, wyrażają ubolewanie, że poprzez bezprawne naruszenie dóbr osobistych pani Alicji Tysiąc i używanie języka nienawiści, spowodowali ból i krzywdę Alicji Tysiąc”
 

Taką treść przeprosin, zgodnie z orzeczeniem Sądu Okręgowego w Katowicach, wydanego 23 września przez Ewę Solecką, miałby wydrukować „Gość Niedzielny” na 3 str. najbliższego wydania po uprawomocnieniu się wyroku. Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, a w kolejnej instancji sąd się opamięta i zadba także o swoje dobre imię, które zostało wyrokiem pierwszej instancji mocno nadszarpnięte.


Należy chyba pominąć milczeniem kompetencje oraz kwalifikacje umysłowe pani sędzi Sądu Okręgowego w Katowicach, która już przeszła do historii stworzeniem – według słów Roberta Mazurka - swoistej logiki soleckiej. Zgodnie z tą logiką z rzekomego porównania pani Tysiąc (do nazistowskich zbrodniarzy które, przypomnijmy, w ogóle w tekście ks. Marka Gancarczyka nie padło!) można wyciągać wnioski o konsekwencjach prawnych, ustrojowych i moralnych, wykraczające poza zakres kompetencji orzekania przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości. To, na co warto zwrócić szczególną uwagę to głos rzekomych obrońców pani Alicji Tysiąc oraz wtórujących im obrońców swoiście pojmowanej godności ludzkiej, szacunku dla odmiennych przekonań i rzeczników wolności wyboru.


W programie „Warto rozmawiać” z 24 września prof. Wojciech Sadurski w imię konsekwentnie wyznawanego liberalizmu wspaniałomyślnie pozwolił ks. Markowi Gancarczykowi na wyrażenie poglądów na temat aborcji, podzielanych przez wszystkich tych, którzy uważają się za katolików, a więc ok. 95 % ludzi w tym kraju!. Uznał wprawdzie, że był to pogląd wyrażony w sposób niesmaczny i niedobry (swoją opinię wyostrzył na swoim blogu), ale w imię wolności dopuszcza wielkodusznie akceptowanie poglądów niemądrych (czytaj: głupich).


Tomasz Lis z kolei zaprosił 28 września do studia Alicję Tysiąc, Bogumiła Łozińskiego z „Gościa Niedzielnego” oraz Kazimierę Szczukę z „Krytyki Politycznej”,, Ryszarda Kalisza z SLD i Bolesława Piechę, Zbigniewa Girzyńskiego z PiS oraz o. Macieja Ziębę OP. Spektakl wyreżyserowany przez prowadzącego przygotowany według sprawdzonej Lisowej metody cyrku dla gawiedzi, z którego nic nie wynika, pokazał mimochodem, w jakim punkcie wojny kulturowej - dla niepoznaki nazwanej sporem światopoglądowym - my katolicy znajdujemy się obecnie.


Otóż, jest to punkt, z którego nie ma już powrotu. Bowiem kwestie moralne, fundamentalne dla tożsamości naszej wiary, ustalane są coraz częściej na salach sądowych, wyłączonych z demokratycznej kontroli przez sędziów, którzy nie potrafią czytać krótkich tekstów prasowych ze zrozumieniem. Kwestia ochrony życia od jego powstania w momencie poczęcia, przy której my katolicy obstajemy tak nieugięcie, nie wynika z doktrynalnych ustaleń, lecz z osiągnięć naukowych, których nie potrafią przyjąć do wiadomości rzecznicy postępu.


Warto, żeby o tym na każdym kroku przypominać, bowiem taktyka takich ludzi, jak pani Szczuka i inni obrońcy godności i czci pani Tysiąc, która chciała zabić swoje dziecko, a za fakt nazywania jej czynu po imieniu ciąga katolickiego redaktora po sądach, jest bardzo prosta. Polega na wmówieniu opinii publicznej, że nie da się stwierdzić, kiedy rozpoczyna się życie ludzkie, a więc jego bezwzględna ochrona a wszelkie takie próby są arbitralne. Kolejnym etapem jest walka o język. Dziecko nienarodzone dla pani Szczuki to „jakiś embrion”, „zlepek komórek”, a aborcja, czyli zabójstwo to… „metafora”, itp. Tako rzecze polonistka, która uzurpuje sobie prawo do obrony Alicji Tysiąc przed „potężną instytucją, jaką jest Kościół katolicki”, który rzekomo miażdży ją swoim „językiem nienawiści”.


Takim ideologicznym, antychrześcijańskim i antynaukowym poglądom wtóruje pogląd liberałów oraz miękkich katolików, którzy wyżej sobie cenią szacunek dla odmienności poglądów i demokracji deliberatywnej od szacunku dla życia, a więc niezgody na zabijanie dzieci. Ze smutkiem słucham tych strażników dialogu, którzy nie zauważyli, że druga strona odstąpiła już od dawnych ustaleń i walczy na śmierć i życie bez żadnej taryfy ulgowej o relizację swoich poronionych pomysłów. Radykalnie lewicowa mniejszość zaczyna przy pomocy chorego wymiaru sprawiedliwości terroryzować milczącą większość katolików. Czas najwyższy przemówić, policzyć się i stanąć do walki. W obronie mordowanych dzieci.


Każdy świadomy swojej wiary katolik powinien teraz nosić pod pachą kolejne numery „Gościa Niedzielnego”, który stał się symbolem walki o sprawę nienarodzonych, po to by – tak, jak kiedyś według słynnej definicji inteligencji prof. Jerzego Jedlickiego, którą tworzą czytelnicy takich tytułów, jak „Gazeta Wyborcza”, „Polityka” czy „Tygodnik Powszechny” – czytelnicy „GN” mogli się zobaczyć i rozpoznać. Bo katolicki inteligent czyta „Gościa Niedzielnego” i broni bezwarunkowo każdego życia od poczęcia aż do śmierci.

 

Artur Bazak
O mnie Artur Bazak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka