Miałem nie pisać o rozmowach Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym, bo pewnie teksty o tym zdarzeniu zaleją dzisiaj salon24, ale tłumaczenia byłego premiera na konferencji prasowej w przyjaznej redakcji "Trybuny", w której pewnie Oleksy czuje się jak w domu, okazały się tak ciekawe, że nie chciałem odebrać sobie szansy skomentowania tego, co dzisiaj jest niewątpliwie wydarzeniem dnia.
"Uderzono we mnie, a skutki dotykają lewicy" i dlatego wielkie przeprosiny ze strony Józefa Oleksego. To może być kolejny cios dla lewicy, która ciągle próbuje się zjednoczyć i wyjść z kryzysu wywołanego aferą Rywina. To próba uratowania SLD przed całkowitą marginalizacją, po czym zjedliby go żywcem wszyscy jego dotychczasowi stronnicy. W kontekście wynurzeń byłego premiera większej wiarygodności nabierają wszelkie oświadczenia PiS o układzie, który cały czas jest rozbijany.
Wydaje mi się, że pan Oleksy żałuje, że nie jest nadętym bucem [jak określił Jerzego Szmajdzińskiego], co oznacza dla niego po prostu człowieka małomównego, bo wtedy zapewne nie sypnąłby prominentnych polityków lewicy, w swojej prywatnej rozmowie. Choć nie, musiałby jeszcze być abstynentem. Wtedy nie dałby się upić. A co zwiększa szczerość, otwartość polityka? Alkohol właśnie. Więc nie wiem, czy to dobrze, gdy politycy tacy jak Marek Siwiec mówią, że to była rozmowa pod wpływem alkoholu, więc po co dyskutować. Chętnie posłuchałbym innych polityków "pod wpływem", ot, np. Stefana Niesiołowskiego.
"Najważniejszym atutem", jak sam to przedstawił Józef Oleksy jest to, że to były rozmowy prywatne. Po upublicznieniu tych nagrań rozmowy przestały być już tylko i wyłącznie prywatne. I atut znika. Oleksy jest wielce niekonsekwentny i gdyby konferencja trwaładłużej pogubiłby się zapewne na dobre, bo raz mówi, że upublicznione zarzuty są bezpodstawne, a za chwilę, że to nie są wcale oskarżenia. Czy zarzuty naprawdę nie są oskarżeniami?
Przyczyną takiego tonu rozmowy jest po prostu olbrzymia frustracja Oleksego, który sam wspomina, że była ona toczona w trudnym dla niego okresie. Najważniejszym problemem całej tej sprawy Oleksy próbuje zrobić przyczynę przecieku i sam fakt wypłynięcia tych rewelacji, a nie treści, które są zawarte w nowych taśmach prawdy, których mamy ich już coraz więcej. To chyba dobrze. Do następnych wyborów nazbiera się na każdą partię. Oleksy mówi: "mało kogo obchodzi skryty cel". Wyrzut odnoszący się do dziennikarzy jest jasny, kolejny polityk ma żal, że czwarta władza jest łasa na sensację. Podobnie mówili politycy PiS po ujawnieniu taśm Beger. Podobnie mówił Andrzej Lepper po artykule o seksaferze w Samoobronie. I podobnie będzie z kolejną taką sensacyjną informacją, która wyjdzie na światło dzienne jako następna.
Doświadczony polityk jakim jest niewątpliwie Józef Oleksy właśnie dzisiaj, dopiero dzisiaj dowiedział się, że szczerość, tzn, otwartość w rozmowie nie jest cnotą. Pan Oleksy powinien wiedzieć już dawno, że to akurat polityka nie jest cnotą.
Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę.
"To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka