Bartek P. Bartek P.
21
BLOG

Zagrywka pana Jana (i Nelly?)

Bartek P. Bartek P. Polityka Obserwuj notkę 4

Małżeństwo Rokitów to dobrze zgrana para polityków, którzy działają we dwójkę, prawie tak sprawnie jak bracia Kaczyńscy ;) Jan Rokita mówi "sprawdzam" oburzając się na brak swoich ludzi na krakowskiej liście wyborczej, a jego żona tajemnicza w porannym wywiadzie radiowym dla "Trójki" okazała się nowym doradcą prezydenta, który nigdy nie stronił od kobiet w swoim otoczeniu służbowym, a teraz przyjmuje do siebie działaczkę na rzecz praw kobiet dając tym samym odpór politycznym planom partii Manueli Gretkowskiej.

W związku z konfliktem o ustalenia list wyborczych w Krakowie, Jan Rokita upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Raz, że pokazał młodym, zawziętym na niego liderom krakowskiej PO (której biuro poselskie mieści sie 10 kroków od mojego mieszkania w Krakowie), że "Premier z Krakowa" nie do końca przestał się liczyć i potrzeba będzie czasu, aby zdystansować jego pozycję na Małopolskiej scenie (platformie) politycznej. Druga sprawa, może ważniejsza, to próba sprawdzenia swojej roli, jaką odgrywa dla całej Platformy, a przede wszystkim dla Donalda Tuska. Nelly Rokita w wspominanym wywiadzie dla "Trójki" zdecydowanie mówiła, że PO nie istnieje bez Jana Rokity, a Donald Tusk doskonale o tym wie. Ta pewność była zapewne podbudowane pierwszymi informacjami o decyzjach w sprawie krakowskiej listy, aczkolwiek na tym przykładzie widać, że przez taką, a nie inną decyzję Donalda Tuska pozycja Jana Marii Władysława zdecydowanie wzrosła. Przywódca PO pewnie jest świadom tego, że to wzmacnia sama Platformę, ale dodaje mu antagonistę w kierownictwie partii. Jednak Tusk wie, że lepszy Rokita-antagonista w PO, niż Rokita-wróg w PiS.

Budowaniem publicznej pozycji Jana Rokity są także inne słowa jego żony, która mówi, że Jan nauczył się działać w kolektywie i dlatego zabiega o odpowiednich kandydatów na posłów, z którymi potrafi, może i chce współpracować w przyszłym sejmie. To ma być odpowiedź na stawiane wielokrotnie zarzuty o indywidualizm i brak skłonności do porozumienia ze strony posła z Krakowa. Nelly Rokita chce pokazać, że praca w grupie może być atutem jej męża, jednakże nie będzie on godził się na konieczność działania z kimś, kto publicznie podkopuje jego pozycję w partii i na całej scenie politycznej.

Dynamika zdarzeń wokół małżeństwa Rokitów nie słabnie. Przed chwila RMF FM (pewnie inne źródła też) podało, że premier zaoferował Janowi Rokicie propozycję współpracy, bo według niego przeszłość można odkreślić gruba kreską i zacząć myśleć o przyszłości. Wynika z tego, że premier udowadnia własną wypowiedzią, że rzuca słowa na wiatr, ponieważ oskarżenie kogoś o przestępstwo od którego większe jest tylko morderstwo, a później zapraszanie go do współpracy to hipokryzja szyta grubymi nićmi. Kolejny wniosek to konsekwentne realizowanie polityki grupowania w PiS osób o różnych poglądach, aby "wyborcy mogli głosować na liberalną Zytę Gilowską, centrowego Zbigniewa Religę i konserwatywnego Zbigniewa Ziobrę". Propozycja, której idea nie potrafi mnie przekonać, bo człowiek zwykle nie miewa wszystkich dostępnych pod ręką poglądów... A głos ma tylko jeden.

Jednak propozycja premiera, oprócz dawki hipokryzji może zawierać ukryte przesłanie, które da się wykorzystać po wyborach. Jan Rokita musiałby okazać się niewątpliwym politycznym ryzykantem (nie mylić z rydzykantem), gdyby po zwycięskiej batalii w PO przeszedł jakby nigdy nic do PiS. Aczkolwiek realne mogłoby się okazać przyszłe przewodnictwo rządu pod batutą Jana Rokity. Musiałoby to oznaczać zejście liderów na boczny tor, co w przypadku Tuska jest bardziej prawdopodobne (choćby z racji planów walki o prezydenturę), niż w sytuacji Jarosława Kaczyńskiego.Jednak, gdy październikowe wybory przyniosą możliwość kolejnego koalicyjnego impasu Kaczyński i Tusk mogą się poczuć w końcu odpowiedzialni za blisko 40-milionowy kraj, a do sprawnego działania niezbędna może się okazać osoba Jana Rokity, który wraz z Kazimierzem Marcinkiewiczem od dłuższego czasu stawiany jest między PO, a PiS.

Największym kapitałem "premiera z Krakowa" może okazać się Nelly Rokita, wspierająca go w trudnych politycznie sytuacjach i wypadałoby powiedzieć, że patrząc w kategoriach dobrych intencji każdemu politykowi można życzyć takiej żony.

Bartek P.
O mnie Bartek P.

Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę. "To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka