Każde ugrupowanie ma swoja czarną owcę. Kogoś, kto rozmyślnie, bądź nie, jawnie szkodzi wizerunkowi partii. W LiD sprawa jest prosta. Alkoholowe skłonności byłego prezydenta i krętactwo sprawiają, że ludzie reagują w sposób negatywny. Mogą się zdarzyć oczywiście i tacy, którzy widząc pijanego Aleksandra Kwaśniewskiego stwierdzą, że to "swój chłop" i pewna "podmonopolowa" część elektoratu będzie miała na kogo głosować.
W PO sprawa ociera się o Harlequin, bo intryga z zauroczeniem w oficerze CBA może zainspirować niejedną pisarkę podobnych arcydzieł. Mam głęboko krytyczny stosunek do wyborczego zaangażowania pana Kamińskiego, ale równocześnie widać, że pani Sawickiej wyraźnie szwankuje racjonalne myślenie. Jak w dobie antykorupcyjnej nagonki na prawie każdego, posłanka partii opozycyjnej, która jako jeden z swoich głównych postulatów przedstawia zdroworozsądkową walkę z korupcją, bierze łapówkę, na dodatek tłumacząc, że pieniądze były jej potrzebne na kampanie wyborczą!! Dziennik udowadnia, że ten incydent nie wpłynął na poparcie dla PO, ale można mieć spore wątpliwości co do wiarygodności tych sondaży.
Najbardziej bulwersującą sprawą jest dla nie jednak casus Kazimierza Marcinkiewicza. W poprzedniej kampanii wyborczej był on najczęściej przedstawiany jako kandydat na ministra edukacji, rzetelny, pracowity, bez niezdrowych ambicji. Obecnie stał się w rozumieniu partyjnych politykierów najsłabszym ogniwem PiS. Na czele tych, którzy głoszą, że "kto nie z nami, ten przeciwko nam" stoi oczywiście Jarosław Kaczyński, który od pewnego czasu zaczął pomiatać Marcinkiewiczem, jak zwykł robic to swego czasu z koalicyjnymi przystawkami.
Spin doktorzy nic nie poradzą już w sytuacji, w której najbardziej popularny polityk w kraju i szanowany na arenie europejskiej otwarcie popiera kandydata opozycji, który za swojego konkurenta ma jedną z głównych twarzy PiS.
Już wydanie książki, z reklamowym hasem "Przeczytaj, zanim zagłosujesz" jest w pewnym kontekście skierowane przeciwko rządzącej partii. Można to lepiej zrozumieć po lekturze tego wywiadu-rzeki, ponieważ mimo tego, że są momenty, w których Marcinkiewicz zasłania się obowiązującą go tajemnicą, generalnie nie stroni od trudnych pytań.
Prezes Kaczyński pokazuje obecnie, że w PiS uczciwość, która nie może być przełożona na partykularny partyjny interes nie jest w jego formacji mile widziana. Odrażające jest to, jak traktuje on człowieka, który ciężko harował najpierw przy programie PiS, potem przy tworzeniu rządu, który bez awantury zrezygnował z premierostwa (na decydującym spotkaniu ciepłe słowa zdołały wypowiedzieć o nim tylko dwie osoby: Kazimierz M. Ujazdowski i Janusz Polaczek). Buta premiera nie pozwoliła mu dojrzeć, że Marcinkiewicz długo może nie wytrzymać takiego traktowania. W obliczu ujawnienia PRZEZ MEDIA listu napisanego do premiera, na który nawet nie raczył odpowiedzieć próbuje wmówić opinii publicznej, że były premier stracił honor, chyba dlatego, że nie popiera państwa zawłaszczanego przez PiS i metod, które dramatyczne odeszły od ideałów, które w 2005 roku popierało 2/3 polskiego społeczeństwa.
Panie premierze, naprawdę, nie żyjemy już w dwudziestoleciu mędzywojennym, kiedy to trzeba było rządów autorytarnych, żeby utrzymać elementarny porządek w społeczeństwie. W czasach funkcjonowania we wspólnej Europie, gdy każda krajowa decyzja na wysokim szczeblu przekłada się na wizerunek Polski za granicą nie potrzeba stosowania zasady "po trupach do celu". Panie premierze, w rozwijającej się coraz lepiej demokracji nie potrzebujemy, aby służby specjalne działające coraz częściej nie tylko na pograniczu prawa, ale jawnie je łamiąc, wskazywało nam na kogo mamy głosować.
W taki sposób, zamiast ugruntować praworządność i ład, można zasiać tylko chaos i zaprzepaścić szansę na odpowiedzialne rządy polityków, którzy oprócz legitymacji partyjnej posiadaliby także mózg.
Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę.
"To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka