Bartek P. Bartek P.
43
BLOG

Witamy, panie premierze.

Bartek P. Bartek P. Polityka Obserwuj notkę 10

Być może to tylko moje przewrażliwienie, ale wyczułem dzisiaj ogólny nastrój ulgi, gdy okazało się, że prezydent uszanuje demokratyczne wybory parlamentarne. Niektórzy bowiem już chyba uwierzyli, że Lech Kaczyński gotów jest dla partyjnych interesów zadrwić sobie z przepisów konstytucji i doprowadzić do przekroczenia czasu, w którym ustawa budżetowa ma spłynąć do jego kancelarii, co dawałoby mu prawo do rozpisania przyspieszonych wyborów.

Absurdalność takich teorii jest niesamowita. Prezydent, który liczy na reelekcję w 2010 roku decyduje się rozwiązać sejm i doprowadzić do wyborów, które przynoszą pogrom dla partii jego brata. Najbardziej jednak dziwaczne w tej sytuacji było to, że te nonsensy powtarzał (wprawdzie podkreślając, że to plotki, których on nie jest autorem) jeden z bardziej sensownych polskich parlamentarzystów - Jarosław Gowin. Nie zdziwiłbym się, gdyby przekaźnikiem takich absurdaliów był ponad miarę wyrazisty Stefan Niesiołowski, ale nie mogłem pojąć, gdy dr hab., rektor wyższej uczelni zajmuje się bezsensownym plotkowaniem na antenie telewizyjnej.

Poseł Gowin nie będzie ministrem, bo dobrze wie, w co może się wpakować, Radek Sikorski po dzisiejszych słowach w końcu pewnie zostanie ministrem, Donald Tusk stworzy swój rząd i jak dzisiaj przyznał - będzie musiał zainwestować w szybki kurs dyplomacji. Dziś bowiem nie chcąc powiedzieć nic, co mogłoby chociaż o jeden punkt pogorszyć jego stosunki z prezydentem szukał długo słów na określenie atmosfery rozmowy z L. Kaczyńskim. Stwierdził w końcu, że rozmowa była "rzeczowa i do bólu konkretna". w kontekście wszystkich jego konferencyjnych wypowiedzi można odnieść wrażenie, że było chłodno, szorstko i rzeczywiście tylko na temat. Jedynym pozytywnym towarzyskim akcentem zdaje się być przywitanie wypowiedziane przez prezydenta "Witam panie premierze".

Zresztą, należy przyznać Donaldowi Tuskowi, że od czasu wyborów zachowuje się niezwykle dyplomatycznie i odpowiedzialnie. Wie, żeby stworzyć rząd potrzebuje dobrej atmosfery także w pałacu prezydenckim i jak na razie swoim zachowaniem i wypowiedziami pokazuje, że przemienił sie właśnie w Tuska-premiera, że czas Tuska-posła jak na dzień dzisiejszy się skończył. jego najostrzejszymi słowami były ostatnio te, w których zarzucał Zbigniewowi Romaszewskiemu konfliktowość.

Wbrew obawom wielu komentatorów współpraca między nowym premierem, a prezydentem nie musi układać się najgorzej. L. Kaczyński w końcu ochłonie po przegranej swojego brata, a Tusk mający w planach jak najsprawniejszy rząd nie będzie stwarzał sobie sztucznych problemów na linii Kancelaria Premiera - Pałac Prezydencki.

Nie z punktu widzenia wyborcy (bo na PO nie głosowałem), ale obywatela życzę nowemu premierowi jak najwięcej sukcesów w czteroletniej mam nadzieję kadencji, bo Polski zwyczajnie nie stać na marnowanie kolejnych lat.

Bartek P.
O mnie Bartek P.

Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę. "To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka