Bartek P. Bartek P.
198
BLOG

Nie wiem czy piszę coś nowego...

Bartek P. Bartek P. Polityka Obserwuj notkę 2

... bo nie czytam ostatnio Salonu.

Chciałem się jednak podzielić refleksją na temat nieobecności PiSu w debatach telewizyjnych.

Dla osób, które interesują się państwem permanentnie  debaty przed wyborami nie wnoszą wiele. Wnoszą trochę emocji, trochę słów wypowiedzianych pod presją i w sumie, wyliczanka mi się kończy.

Dla osób, które swoje decyzje polityczne podejmują w okresie kampanii wyborczej takie show może znaczyć wiele. Zdaję sobie sprawę, że pewnie wielu salonowiczów napisało już o tym ile traci PiS na tym, że nie występuje w debatach, że robi uniki i zamiast walczyć o jak najlepszy wynik, kruszy kopie ze stacją z którą nie ma szansy wygrać. Wojny partii politycznych z mediami są generalnie pozbawione sensu z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, to tak jakby bryżysta rywalizował z szachistą, po drugie nie po to stworzone są parie polityczne, żeby waliczyć z mediami, tylko, żeby poprzez media docierać do społeczeństwa (astrahując od zasadniczego i definicyjnego powodu istnienia partii politycznych czyli "zdobycia i utrzymania władzy"). Chyba, że Prawo i Sprawiedliwość stwierdziło, że nie jest w stanie zdobyć ani jednego głosu widzów TVN24 i nie ma sensu trwonić swoich sił na posyłanie ludzi na Wiertniczą do zaimprowizowanego studia Faktów po Faktach, gdzie miał być balkonik, a przez nieustające rozrastanie się telewizji (projekt zrobiony w 2003 roku już podczas realizacji nie przystawał do potrzeb stacji) zaaranżowany na studio jednego z najpopularniejszych programów publicystycznych (nie oceniam, czy dobrego, czy złego, czy stronniczego, czy obiektywnego etc). Jeśli nawet byłoby tak, że PiS stwierdził, że nie opłaca mu się posyłać ludzi na Wiertniczą 166 to tym bardziej świadczy to o jego słabości. Może się mylę, ale wydaje mi się, że brak przekonania o możliwości przekonania nieprzekonanych przekonuje mnie do przekonywania innych o słabości takiej partii.

Tak naprawdę nie miałem PiSać o PiSie. Chciałem napisać o PJN.

Wydaje mi się, że w sytuacji nieobecności PiS w "nieobiektywnych" mediach (też mam zastrzeżenia do TVNu, ale nie tylko do nich) najwięcej korzysta właśnie partia, która wywodzi się z PiS. Bo i myślenie o państwie zostało bardzo podobne, diagnozy w dużej mierze się pokrywają, pjonki odwołują się (choć coraz mniej, ze względu na niechęć strzelania sobie w stopy) do Lecha Kaczyńskiego. PiS bis na antenie. PJN, czyli partia, która niedaleko po tym jak powstała wyczerpała swój marketingowo-medialny zasób atrakcyjności (choć później, niż wypalił się Janusz Palikot i jego Ruch Poparcia) może, mówiąc językiem łagodniejszym niż Jarosław Kaczyński pokazać się tym osobom, którzy jeszcze nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak PJN. Nie zaglądam w statystyki, ale z dużą pewnością mogę stwierdzić, że miesiąc przed wyborami jest takich osób sporo. Andrzej Sośnierz przekonująco raczej nie wypadł. Śmiem twierdzić, że w debacie o polityce międzynarodowej będzie dwóch godnych siebie przeciwników. Paweł Kowal i Radek Sikorski. I to jest duże wyzwanie przed liderem partii orła na fioletowym tle ikonki rodem z I'Phone'a

Ciekawi mnie więc, czy PJN wykorzysta szansę, którą dał jej PiS. Paweł Kowal powinien podziękować już dawno Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego strategię. Być może to dzięki PiS, PJN wejdze do Sejmu i może stać się języczkiem u wagi podczas rozdawania kart. Być może też się mylę. Wrócę do tej notki po wyborach, zobaczymy jak ten tekst będzie miał się do rzeczywistości.

Bartek P.
O mnie Bartek P.

Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę. "To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka