Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1601
BLOG

Lista pryszczy na Lisie

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 5

Premier Donald Tusk trzymający w ręku maskotkę symbolizującą prorządowego dziennikarza, od którego dostał nagrodę, to scenka niecodzienna. Pokazująca rolę, jaką Tomasz Lis odgrywa w Polsce posmoleńskiej, osuwającej się w bagno rosyjskiej strefy wpływów. Spróbujmy wskazać źródła tej szczególnej pozycji

„Lis to człowiek chorobliwie ambitny i egocentryczny” – powiedział niegdyś w „Przekroju” Mariusz Walter, właściciel TVN. Wielu chciałoby widzieć osobowość Lisa właśnie tak. I mają na to argumenty – choćby awantury urządzane podwładnym. W tym słynne wyzwiska, że przygotowali mu „listę pryszczy na d...”.

Albo też stosunek do widzów, określany słowami „Ludzie nie są tacy głupi, jak nam się wydaje. Są dużo głupsi” czy też „Nie możemy mówić poważnie, bo poważnie znaczy nudno, a nudno to te barany wezmą pilota i przełączą”.

Ale to tylko część prawdy i to nie najważniejsza. Lis furiacki wobec mniej ważnych od siebie potrafi być wzorowo układny wobec najsilniejszych. Tych, co naprawdę rozdają karty. A jego nieomylny węch pozwala mu zawsze wskazać ich bez pudła.

Pocałunek śmierci, ale nie w III RP

W czasie gali „Wprost” obok Tuska i marszałek Ewy Kopacz na widowni zasiedli byli dostojnicy III RP – Aleksander Kwaśniewski, Jan Krzysztof Bielecki, Leszek Miller, Józef Oleksy i Kazimierz Marcinkiewicz. Partnerem gali była firma jubilerska byłego senatora PO Wojciecha Kruka.

To na ich oczach przeprowadził swoją demonstrację Tusk. Zrobił to także w obecności wydawcy pisma, prezesa firmy Point Group, Michała Lisieckiego, który zwolnił Lisa. Wcześniej Lisiecki był wydawcą książki Janusza Palikota „Płoną koty w Biłgoraju”. W radzie nadzorczej Point Group zasiada Jarosław Pachowski, jeden z bohaterów afery Rywina.

Demonstracja Tuska wzbudziła krytykę także na salonie, gdzie poza wiedzą opinii publicznej trwa walka o wpływy. „W demokratycznym kraju to powinien być pocałunek śmierci dla dziennikarza. Premier przekroczył granicę” – tak o lojalności Tuska wobec prorządowego dziennikarza powiedział w Radiu TOK FM medioznawca Wiesław Godzic.

Dodajmy, że to przekroczenie granic przypominało standardy Rosji Putina. Przyjrzyjmy się kilku stosunkowo niedawnym scenkom, które doprowadziły Lisa do obecnej pozycji. Zacznijmy od nowszych, a potem przypomnijmy starsze.

Gospodin prezidient, bolszoje spasiba

6 grudnia 2010 r. Prezydent Dmitrij Miedwiediew przyjeżdża do Polski. Tylko jednemu polskiemu dziennikarzowi przypada zaszczyt przeprowadzenia wywiadu z gościem w jego podmoskiewskiej posiadłości. Jest nim Tomasz Lis.

W Rosji, gdzie dziesiątki dziennikarzy giną w niewyjaśnionych okolicznościach, obszerne fragmenty wywiadu pokazują cztery kanały telewizyjne. Lis siada na fotelu niższym niż jego rozmówca. Jego zgięte kolana unoszą się sporo powyżej poziomu siedzenia, podczas gdy prezydent Miedwiediew siedzi wygodnie rozłożony jak na carskim tronie.

„Równie ważne jak to, co mówi rosyjski prezydent, jest to, jak mówi” – zapowiada swój program Lis. Pokazuje Miedwiediewa i Putina, przechadzających się z parasolami w czasie deszczu, na luzie i w rytm wesołej muzyki. A potem – Miedwiediew na czerwonym dywanie przekracza złote drzwi. Zacytujmy kilka pytań zadanych przez Lisa:

„Wydaje mi się, że to pana przesłanie o tym, byśmy, my w Polsce, wy w Rosji, byśmy nie byli zakładnikami historii i przeszłości, jest bardzo ważne...”.

„My znamy stanowisko pana prezydenta w sprawie zbrodni stalinowskich, w Polsce naprawdę z wielką uwagą przypatrywano się debacie w Dumie...”.

„Jest sobotni ranek 10 kwietnia, kiedy dotarła do pana prezydenta informacja o katastrofie samolotu z 96 osobami na pokładzie. Co pan poczuł wtedy? Jak pan zareagował jako prezydent, a jednocześnie po prostu Rosjanin, człowiek?”

„Pana prezydentura w Polsce, w Europie, w Ameryce jest dość powszechnie postrzegana jako szansa na modernizację...”.

„Są tacy, których instynkt, rozmyślania wiodą w stronę konkluzji o... nie wiem... (tu Tomasz Lis wznosi oczy ku niebu, rozkłada i unosi ręce w górę)... na przykład zamachu. Toczy się śledztwo i oczywiście bronią daną do ręki tym, którzy tym spiskowym teoriom ulegają są niektóre rzeczy, które się dzieją w tym śledztwie albo nie dzieją...”.

Na całe szczęście Miedwiediew daje odpór tym, którzy „spiskowym teoriom ulegają”, wskazując na wzorową współpracę Rosji i Polski w trakcie smoleńskiego śledztwa: „Uważam, że współpraca ta w istotny sposób poprawiła nasze stosunki... Współpraca ta pozwoliła zademonstrować dobre zamiary stronie rosyjskiej... Nie było pomiędzy nami żadnych prawdziwych, poważnych różnic”.

„Gospodin prezidient, bolszoje spasiba” – dziękuje za wywiad Lis. A potem stwierdza, że wprawdzie wywiad ten to tylko słowo, ale – powołuje się na ewangelistę – „Na początku było Słowo”.

Psychopata Jarosław Kaczyński

Październik 2010 r. Tomasz Lis w czasie zebrania redakcyjnego „Wprost” zastanawia się, jak zrobić z będącego w żałobie Jarosława Kaczyńskiego wariata bez narażania się na konsekwencje prawne. Efektem jest okładka z tytułem „Zamach na rozum” z kawałkiem jego twarzy. Kaczyński wygląda na niej jak psychopata, który uciekł z psychiatryka. „Coraz głębiej zanurzamy się w oparach absurdu i paranoi. Spiskowe teorie i neurotyczne fantasmagorie...” – pisze Lis.

Passent i Urban, czyli najwyższe „C”

26 stycznia 2010 r. Spotkanie w redakcji „Polityki” poświęcone książce Daniela Passenta „Pod napięciem”. Jak mówi Passent, to spotkanie dla przyjaciół.

Zaszczyt poprowadzenia przyjacielskiej dyskusji przypada Tomaszowi Lisowi. – Od czasów Słonimskiego to tak dobrze w Polsce pisali tylko właśnie pan Daniel Passent i Jerzy Urban, czy się ktoś z nimi zgadza czy nie zgadza, ja się mogę nie zgadzać, ale jeśli chodzi o sprawy warsztatowe, to takie najwyższe „C” – stwierdza Lis.

Urbana w tym gronie przyjaciół nie może zabraknąć. – Komuch. Przyjaciel komuch – mówi o Passencie. – Passent był dzieckiem w tym zawodzie, jak żeśmy się poznali, no i od razu pisał tak dobrze jak teraz – opowiada rzecznik junty Jaruzelskiego.

Podczas spotkania nie może zostać pominięty temat polowania na czarownice w IV RP. Na sali są jego ofiary, haniebnie prześladowane za wspieranie stanu wojennego. Przypomnijmy, że to Passentowi, Urbanowi i ówczesnemu redaktorowi naczelnemu „Polityki” Mieczysławowi Rakowskiemu poświęcił swój „Marsz intelektualistów” Jacek Kaczmarski. Pisał o nich, że zamienili pióro na pałkę.

Tomasz Lis czyta fragment książki Passenta, w której wspomina on, jak „Misja specjalna” ujawniła, że był on zarejestrowany przez SB jako TW „Daniel”. – To był straszny cios. Tak powiem. Bardzo mnie to zabolało, zwłaszcza że nie bardzo mogłem się bronić – opowiada wywołany przez Lisa Passent. Mówi też: – Chciałem bardzo panu Tomkowi Lisowi podziękować za to, że mogę przez chwilę wygrzewać się w blasku, jaki się wokół niego unosi.

Przyjaciele Rosji

17 września 2009 r. 70. rocznica sowieckiej napaści na Polskę. Tomasz Lis swój program poświęca stosunkom polsko-rosyjskim. W pierwszej części Lis ma czterech gości – Jacek Kurski, Stefan Niesiołowski, Józef Oleksy i Adam Krzemiński. Rozkład sił brzmi: czterech na jednego.

Obecność Kurskiego i Niesiołowskiego nie dziwi – reprezentują dwie strony sporu. Ale skąd Oleksy, będący wtedy poza polityką? W jakim charakterze? Eksperta? Od czego? A może kolegi Ałganowa? Czy współpracownika Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego – tajnej struktury wywiadu wojskowego PRL?
Czwarty gość to Adam Krzemiński, od 1973 r. publicysta „Polityki”, pisma komunistycznych reformatorów. O profesorskim wyglądzie, tak że Oleksy nazywa go pomyłkowo profesorem. Oto bezstronny autorytet, recenzujący poglądy zacietrzewionych polityków – rozumieją widzowie.

Pytanie Lisa do widzów brzmi: „Czy Polska może być przyjacielem Rosji?”. Takie, na które większość odpowie: tak. Np. ci, którzy wierzą w taką możliwość, gdy Putin odejdzie, a wygra Rosja śp. Anny Politkowskiej czy Władimira Bukowskiego.

Walka czterech na jednego musi się skończyć oczywistym wynikiem, ale dla Lisa to za mało. Idzie do publiczności, gdzie siedzi przedstawiciel Rodzin Katyńskich (zginie później w Smoleńsku). Tak się składa, że w przeszłości zarejestrowany był jako TW. Lis pyta go, czy jest usatysfakcjonowany projektem uchwały PiS, który ma „twardo przyłożyć Rosjanom”. „Absolutnie nie!” – mówi. Stwierdza, że o ile zdaniem Lisa taka uchwała zniszczyć może stosunki z Rosją na 2–3 lata, to jego zdaniem nawet na 10 lat (przebitka na twarz Jacka Kurskiego).

Ale to nadal nie koniec. W drugiej części programu nie ma polityków. Są – przypadkowi oczywiście – celebryci. Daniel Olbrychski i Michał Żebrowski. Olbrychski: „Boleję nad tym, że dość młody człowiek, jakim jest pan Jacek Kurski, myśli również kategoriami tak anachronicznymi jak jego szef. Prezes”. Dowiadujemy, się że aktor dostał nagrodę w Moskwie, a Putin nawet go odznaczył i był dla niego serdeczny, bo „lubi takich Polaków, jak ja, czasami zadziornych”.

Żebrowski objaśnia, że są dwa rodzaje patriotyzmu. Jeden, w którym jesteśmy dobrzy, to ruszanie z gołą piersią i rozchełstaną koszulą na czołgi. Drugi to „dzień i noc pracować i starać się, by twoja ojczyzna była tak bogata i tak bezpieczna, i tak potężna, żeby nikt na nią palca nie był w stanie podnieść”. Jak wnioskujemy, Putin to reprezentant tego drugiego rodzaju patriotyzmu.

Prezydencie, Polska z tobą!

Powyższa rekonstrukcja dotyczy tylko krótkiego okresu kariery absolwenta liceum w Zielonej Górze. Zapewne kiedyś przyjdzie ją pociągnąć – choćby po 1992 r. i słynne zdanie wypowiedziane podczas „Nocnej zmiany” przez reportera sejmowego Lisa do Moniki Olejnik odnośnie Lecha Wałęsy „Trzeba było krzyknąć: prezydencie, Polska z tobą!”. Jednak mechanizm zjawiska nie będzie odbiegał od opisanego wyżej okresu.

Piotr Lisiewicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka