Ekipy Donalda Tuska i Władimira Putina wspólnie doprowadziły do sytuacji, że wizyta prezydenta Kaczyńskiego w Smoleńsku odbywała się osobno, bez zachowania zasad bezpieczeństwa, wystawiając głowę państwa na zagrożenie – wynika z zeznań kluczowych świadków tzw. cywilnego wątku śledztwa smoleńskiego. Dotarła do nich „Gazeta Polska” i „Gazeta Polska Codziennie”. Lektura akt sprawy prowadzi do zasadniczego wniosku: decyzja śledczych o umorzeniu sprawy jest niewyobrażalnym skandalem. Stoi w sprzeczności z zebranym przez nich materiałem dowodowym, który ujawnia szokujące kulisy poprzedzających katastrofę smoleńską działań polskich oraz rosyjskich władz.
Zaczęło się w Sopocie, czyli Putin z Tuskiem w cztery oczy
Zacznijmy od wydarzenia, którym prokuratura nie zaprzątała sobie głowy: spotkania Tuska i Putina w Sopocie 1 września 2009 r. To wtedy doszło do rozmowy w cztery oczy i spontanicznego – jak to określały sympatyzujące z rządem media – spaceru po molo. Do dziś nie poinformowano, w jakim języku rozmawiali politycy. Jedno jest pewne: zasadniczym tematem ich pogawędek nie był – jak próbował żartować Donald Tusk – problem, gdzie podziewa się ochrona, gdy premier przyjeżdża do domu.
Wiadomo, że szefowie rządów rozmawiali o umowie gazowej z Gazpromem. Propozycja kontraktu złożona przez Rosjan była skrajnie niekorzystna dla Polski i jasne już było, że wziął ją pod lupę przeciwny jej zawieraniu Lech Kaczyński.
Wiadomo także, że dyskutujący w cztery oczy panowie poruszali kwestię Katynia. Nie wiemy, kto komu złożył propozycję, by w kwietniu wspólnie uczestniczyć w obchodach rocznicy. Parę tygodni później, 27 września 2009 r., na stronie www.polityka.pl pojawiła się notka, w której czytamy: „Premierzy Donald Tusk oraz Władimir Putin mogą się spotkać w przyszłym roku w Katyniu podczas uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Informacja pochodzi z dobrze poinformowanego kompetentnego źródła. Spotkanie byłoby kulminacyjnym punktem obchodów”. Wtedy też ruszyła Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, która miała zająć się m.in. sprawą obchodów.
5 grudnia 2009 r. „Gazeta Wyborcza” podała, że Tusk z Putinem spotkają się w kwietniu 2010 r. w Kaliningradzie: „Według nieoficjalnych informacji mogą przylecieć do Katynia z Kaliningradu”. Tego samego dnia radca ambasady Rosji Dmitrij Polanskij poinformował, że Putin prawdopodobnie przyjmie zaproszenie Tuska i spotka się z nim w Katyniu.
Tusk mataczy, kiedy dogadał się z Putinem
Wbrew tym faktom, podanym już w „Białej księdze smoleńskiej tragedii” przygotowanej przez zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza, w zeznaniach złożonych w prokuraturze Donald Tusk mętnie bądź kłamliwie wypowiada się o swoich planach dotyczących Katynia i Putina.
„Trudno jest wskazać moment, kiedy zapadła jednoznaczna decyzja o mojej obecności w Katyniu (...). Temat wspólnej obecności w Katyniu, mojej i premiera Putina, nie pojawił się podczas rozmowy we wrześniu 2009 roku (...). Zakładałem, że nie mógłbym spotkać się z premierem Putinem w pierwszej połowie 2010 roku bez odniesienia się do sprawy Katynia. Nie zakładaliśmy jednak, że strona rosyjska zdecyduje się na ten gest” – czytamy w zeznaniach Donalda Tuska. No i jego najbardziej kuriozalne stwierdzenie: „Nie pamiętam, abym był szczegółowo informowany o szczegółach rozmów ze stroną rosyjską”. Mamy po prostu uwierzyć, że polski rząd zabiegał o historyczny gest w postaci wizyty Putina w Katyniu, a szef tego rządu nie był o tym informowany i się tym nie interesował.
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasz Arabski, który odegrał kluczową rolę w przygotowaniach tej wizyty, sekunduje swojemu mentorowi: „Im bliżej było do uroczystości, to w KPRM odbywały się spotkania, na których jednym z tematów były uroczystości w Katyniu. Ja uczestniczyłem w jednym sformalizowanym spotkaniu 9 grudnia. Na tym etapie przygotowań min. Przewoźnik informował, że nie ma decyzji prezydenta o udziale w uroczystościach. Dla mnie było oczywiste, że prezydent raczej będzie chciał wziąć udział w uroczystościach. Na tym etapie nie zakładałem udziału premiera Putina w uroczystościach”.
Sprzeczności w zeznaniach premiera i szefa jego kancelarii
Tomasz Arabski potwierdził natomiast to, czego nie chciał przyznać Tusk – że pomysł spotkania Putin–Tusk w Katyniu narodził się 1 września. Jak czytamy w jego zeznaniach, „Kwestia Zbrodni Katyńskiej została poruszona przy okazji rozmowy premierów w Sopocie przy okazji uroczystości związanych z 70. rocznicą wybuchu II Wojny Światowej na Westerplatte. Po tym spotkaniu min. Kremer i dyrektor Bartkiewicz odbywali spotkania ze swoimi odpowiednikami ze strony rosyjskiej, w których temat uroczystości w Katyniu w 2010 roku był jednym z poruszanych tematów rozmów. Strona polska dążyła do tego, by premier Putin i premier Tusk razem oddali hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej” – zeznał Arabski.
„Zaprezentowane zeznania Tomasza Arabskiego, jak również inne dowody, wskazane dalej w uzasadnieniu niniejszego postanowienia potwierdzają, iż ze strony KPRM oraz MSZ we wrześniu 2009 roku rozpoczęto starania, aby podczas uroczystości 70. Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w Katyniu doszło do spotkania premiera Tuska i premiera Putina” – napisali prokuratorzy w uzasadnieniu umorzenia śledztwa.
Zeznania Tuska potwierdzają, że działania polskiej dyplomacji nakierowane były wyłącznie na jego spotkanie z Putinem w Katyniu: „Dla min. Kremera uzyskanie takiego efektu było istotnym celem naszej dyplomacji”.
Rząd Tuska ignoruje prezydenta. Ambasador Grinin udaje, że nie wie o planach Kaczyńskiego
Tymczasem prezydent Lech Kaczyński planował podróż do Katynia. Co więcej, czynił dyplomatyczne starania, by do Katynia zaprosić prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Działania w tym kierunku prowadzone przez prezydenckich ministrów były całkowicie ignorowane zarówno przez rząd polski (i podlegający mu MSZ), jak i rosyjski.
Dowodem na to, że rząd z wyprzedzeniem wiedział o planach prezydenta Kaczyńskiego, są zeznania Dariusza Górczyńskiego z Departamentu Wschodniego MSZ. „Na podstawie notatki, z którą się zapoznałem, wiem, że 8 grudnia 2009 roku doszło do rozmowy pomiędzy min. Mariuszem Handzlikiem z Kancelarii Prezydenta a ambasadorem Rosji Władimirem Grininem, w trakcie której min. Handzlik wskazał, że nie wyklucza wyjazdu prezydenta RP do Katynia w ramach obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej” – zeznał Górczyński. Także ambasador Polski w Moskwie Jerzy Bahr zeznał (co ujawniła „GPC”), iż o tym, że Lech Kaczyński zamierza wziąć udział w rocznicowych uroczystościach w Katyniu, prezydencki minister poinformował ambasadora Grinina pod koniec 2009 r. Potwierdził również, że Handzlik prowadził rozmowy z Grininem w sprawie udziału prezydenta Miedwiediewa w uroczystościach w Katyniu.
Ambasador Rosji to główny uczestnik gry dyplomatycznej Moskwy mającej na celu obniżenie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Jest przyjacielem Putina. Obaj znają się jeszcze z drugiej połowy lat 80. Gdy Putin był agentem KGB we wschodnioniemieckim Dreźnie, Grinin stał na czele sowieckiej ambasady w NRD.
Mimo że MSZ był oficjalnie powiadomiony o prezydenckich planach z grudnia 2009 r. dotyczących jego udziału w uroczystościach katyńskich, nie przekazano tej informacji oficjalnie do naszego przedstawicielstwa w Moskwie. Jak zeznał Jerzy Bahr, „o planowanej wizycie premiera Tuska ambasada wiedziała dużo wcześniej niż o wizycie prezydenta. Przypominam sobie rozmowę jeszcze z końca roku 2009 z dyrektorem [Jarosławem] Bartkiewiczem [z MSZ] i chyba ministrem [Andrzejem] Kremerem [z MSZ]. W trakcie rozmowy uczulono mnie, że wizyta premiera związana z obchodami rocznicy katyńskiej miała być apogeum w naszych stosunkach z Rosją” – zeznał ambasador. Brak oficjalnego potwierdzenia ze strony MSZ stanowił dla ambasady pretekst do nieprowadzenia przygotowań do wizyty głowy państwa.
„Nam wiadomo było o kontaktach min. Handzlika z amb. Grininem. Z tekstów, które później poznałem, to była wielka kontrowersja, bo Grinin udawał, że nie wie o wizycie prezydenta w Katyniu” – czytamy w zeznaniach Bahra.
Ale nie tylko Grinin udawał.
Tusk kłamie, że nie wiedział, czy prezydent poleci do Katynia
W zaparte poszedł także Donald Tusk. „Kancelaria Prezydenta nie miała w planie informować Kancelarii Premiera o wydarzeniach z udziałem prezydenta. Pamiętam wypowiedź telewizyjną Prezydenta Kaczyńskiego, już po komunikacie [rzecznika rządu Pawła Grasia z 3 lutego 2010 r.], że dojdzie do spotkania premierów w Katyniu, iż zamierza wziąć udział w uroczystościach. Ja nie orientowałem się o przygotowaniach ze strony Kancelarii Prezydenta, ja dowiedziałem się o zamiarze udziału Lecha Kaczyńskiego z jego publicznej wypowiedzi po komunikacie” – zeznał szef rządu, w którego Kancelarii od stycznia na całego trwały przygotowania do obchodów katyńskich – wspólnych premiera i prezydenta. Potwierdzili to przed prokuraturą pracownicy kancelarii.
Agnieszka Wielowieyska, dyrektor Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM: „W styczniu 2010 r. podjęto decyzję o wstępnej dacie uroczystości centralnych. Była to data 10 kwietnia 2010 r. Ideą było, że to mają być uroczystości polskie na terenie Rosji, w których uczestniczyć mieli i premier i prezydent. Końcem stycznia 2010 r. wiceminister Kremer miał wizytę w Moskwie i przekazał stronie rosyjskiej informację o tej dacie”.
Dominika Cieślak, radca KPRM z Centrum Informacyjnym Rządu, która była członkiem grupy przygotowawczej wizyty w Smoleńsku: „Grupa przygotowawcza zawiązała się w lutym. W chwili, kiedy powstała, wszystkie okoliczności wskazywały na to, że zarówno premier, jak i prezydent będą wspólnie uczestniczyć w uroczystościach rocznicowych w tym samym czasie”.
„Nie pamiętam, aby był rozważany scenariusz wspólnego udziału mojego i prezydenta Kaczyńskiego podczas uroczystości w Katyniu” – brnął w zeznaniach Tusk, co jest sprzeczne nawet z tym, co zeznał jego minister, Tomasz Arabski: „Ewentualne uroczystości z udziałem dwóch premierów w Katyniu były równoległą koncepcją do organizacji przez stronę polską uroczystości w Katyniu z udziałem premiera i ewentualnie prezydenta Polski”.
Turowski – człowiek służb specjalnych
Tu warto zwrócił na jeszcze jedną kluczową postać tego dramatu. Jerzy Bahr ujawnił w zeznaniach, że „łącznikiem w rozmowach ministra Handzlika na temat wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu i zaproszenia prezydenta Miedwiediewa z przedstawicielami prezydenta Federacji Rosyjskiej i MSZ FR był pan Turowski”.
Tomasz Turowski stał na czele Wydziału Politycznego moskiewskiej ambasady. Jak czytamy w uzasadnieniu umorzenia cywilnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej „Wydziałowi Politycznemu Ambasady RP w Moskwie przypadła decydująca rola w organizacji i przygotowaniach do uroczystości katyńskich w kwietniu 2010 roku”.
Kim był szef wydziału, Tomasz Turowski? W PRL jeden z najgroźniejszych komunistycznych szpiegów, w III RP oficer Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu. 14 lutego 2010 r., choć był na emeryturze, zatrudniono go niespodziewanie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Już następnego dnia Turowski znalazł się w Moskwie, zajmując stanowisko kierownika wydziału. Do zadań tego wydziału – jak ustaliła prokuratura – należały m.in. realizacja zamówień MSZ „związanych z obsługą merytoryczną wizyt delegacji państwowych w stosunkach dwustronnych Rzeczypospolitej Polskiej z Federacją Rosyjską”, a także „utrzymywanie kontaktów z przedstawicielami organów władzy państwowej Federacji Rosyjskiej, miejscowym korpusem dyplomatycznym”.
Tomasz Turowski był również bezpośrednim przełożonym kilku osób zaangażowanych w organizację wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji. Jedną z nich była wymieniona już III sekretarz Ambasady RP w Moskwie Justyna Gładyś. Do jej obowiązków należały m.in. „kontakty z Dumą i Radą Federacji Rosyjskiej”. Właśnie na polecenie Turowskiego, jak czytamy w innym miejscu, Gładyś „zaangażowana została do tłumaczenia rozmów Tomasza Arabskiego z ministrem Uszakowem i wicepremierem Sieczinem. Rozmowy odbyły się w cztery oczy, jedynie z jej udziałem”.
Były funkcjonariusz komunistycznych służb specjalnych, ściśle nadzorowanych przez sowiecki wywiad, odpowiadał także za medialne przygotowanie tragicznie zakończonej wizyty. Turowski był bowiem w dniu katastrofy smoleńskiej bezpośrednim przełożonym Pawła Kocia – radcy Wydziału Politycznego Ambasady RP w Moskwie ds. prasowo-informacyjnych. „Jak wynika z przekazanego prokuraturze pisemnego zakresu obowiązków Pawła Kocia, do jego obowiązków należało m.in. przygotowywanie oprawy informacyjnej wizyt przedstawicieli polskich władz w Rosji” – czytamy w uzasadnieniu umorzenia.
W całej sprawie Turowskiego jest jeszcze jedna tajemnica. W aktach prokuratury znajduje się następująca informacja dotycząca kontaktów Turowskiego z prezydenckim ministrem, który zginął w katastrofie 10 kwietnia 2010 r.: „Na podstawie zapisów w kalendarzu prowadzonym przez sekretariat Mariusza Handzlika ustalono, iż w dniu 1 lutego 2010 roku planowane było spotkanie Mariusza Handzlika z Tomaszem Turowskim. Wcześniej spotkanie takie planowane było w dniu 26 stycznia 2010 roku, ale ten zapis jest przekreślony. Zapis zawierał ponadto wskazanie numeru telefonu identycznego z tym, jaki Tomasz Turowski podał do protokołu przesłuchania w dniu 15 lipca 2011 roku”.
Oznacza to jedno: były komunistyczny szpieg Turowski kontaktował się z ludźmi organizującymi wizytę, jeszcze zanim resort Radosława Sikorskiego zatrudnił go i skierował do pracy w ambasady polskiej w Rosji.
Oficjalnie 10 kwietnia, czyli wspólnie premier i prezydent RP
Tymczasem 13 stycznia 2010r. dyrektor Agnieszka Wielowieyska z KPRM zadekretowała istotną dowodowo notatkę służbową. Jak zeznała, „z mojej dekretacji pod treścią notatki wynika, że minister Arabski przekazał, że jest zgoda premiera na udział w uroczystościach w terminie 10 kwietnia”. 25 stycznia 2010 r. ten właśnie termin obchodów został przedstawiony, jak zeznał Dariusz Górczyński, zastępcy szefa aparatu rządu Rosji, Uszakowowi podczas spotkania z polskimi dyplomatami w Moskwie.
26 stycznia minister Kremer przekazał swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi, że w Katyniu należy się spodziewać delegacji polskiej na najwyższym szczeblu.
Na następny dzień, 27 stycznia 2010 r., Kancelaria Prezydenta za pośrednictwem Mariusza Handzlika oficjalnie powiadomiła rząd o uczestnictwie Lecha Kaczyńskiego w obchodach. Taką informację otrzymał m.in. bezpośrednio min. Radosław Sikorski. Tego samego dnia Lech Kaczyński wystosował oficjalne zaproszenie do prezydenta Miedwiediewa.
27 stycznia był szczególny z jeszcze jednego względu – tego dnia została podpisana nowa, niekorzystna dla Polski umowa gazowa z Rosją. Jednocześnie rząd Tuska umorzył olbrzymi, wynoszący 1,2 mld zł dług Gazpromu wobec Polski.
A prowadzone w sekrecie negocjacje między ekipą Tuska i ekipą Putina dojrzewały. „Nie pamiętam, czy miałem informację zwrotną od ministra Kremera, czy powiadomił Kancelarię Prezydenta o przygotowaniach do uroczystości prowadzonych w KPRM. Ja nie wiem, czy min. Kremer informował swoich rozmówców z Kancelarii Prezydenta o ewentualnym udziale w uroczystościach w Katyniu premiera Putina. Ja z nim o tym nie rozmawiałem” – twierdził Arabski w prokuraturze.
Rozmowy w tajemnicy, czyli wspólnie Tusk i Putin
Tymczasem w lutym sprawy nabierają przyspieszenia. „Otrzymałem informację, że premier Putin zamierza rozmawiać ze mną telefonicznie” – zeznał Donald Tusk. I dodał: „Kluczowe było spotkanie przed telefonem premiera Putina z zaproszeniem. Byli na nim min. Kremer, min. Rotfeld, oni byli obecni podczas rozmowy z premierem Putinem. Zastanawialiśmy się, czy telefon od premiera Putina oznacza inicjatywę strony rosyjskiej spotkania w Katyniu. Podczas spotkania obecny był również min. Arabski, chyba min. Graś, wynika to z notatki ze spotkania”.
Putin zadzwonił 3 lutego 2010 r. Przekazał zaproszenie dla premiera Tuska do wspólnego udziału w uroczystościach katyńskich i wspólnego złożenia hołdu ofiarom.
„Ja dowiedziałem się o zamiarze udziału Lecha Kaczyńskiego z jego publicznej wypowiedzi po komunikacie rzecznika rządu o zaproszeniu. Decyzję, aby przyjąć zaproszenie ze strony premiera Putina ja bym przyjął, niezależnie, jaką miałbym wiedzę o udziale Pana Prezydenta. Kluczowa dla interesów Polski była obecność premiera Putina w Katyniu. Byłoby to niezależne od terminu oficjalnych uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej” – zeznał szef polskiego rządu.
Podczas telefonicznej rozmowy Tusk–Putin konkretnej daty wizyty nie ustalono. Tym zajął się – jako główny wykonawca poleceń polskiego premiera – Tomasz Arabski. To właśnie on był formalnym koordynatorem lotu Tu-154 do Smoleńska. Był też główną postacią w tajemniczych rozmowach między polskim a rosyjskim rządem przed katastrofą. Już 4 lutego rozmawiał przez telefon z Jurijem Uszakowem, zastępcą szefa administracji Władimira Putina. W trakcie tej rozmowy miał zostać ustalony termin spotkania obu premierów na dzień 7 kwietnia 2010 r. Notatka z przebiegu rozmowy trafiła, niestety, do akt niejawnych śledztwa.
Ostateczne rozdzielenie wizyt
Rozmowa Arabski–Uszakow przesądziła o losie prezydenta Kaczyńskiego. „4 lutego 2010 r. nie miałem wiedzy o tym, jaką decyzję co do udziału w uroczystościach katyńskich podjął prezydent RP” – wmawiał prokuratorom Arabski.
„Szczegóły dopracowania wizyty pozostawiono ludziom niższego szczebla. Kilka dni później strona rosyjska poinformowała, że premier Putin nie może być w Smoleńsku 10 kwietnia i ustalono datę 7 kwietnia. (...) Ustalono, że 10 kwietnia pozostaje nadal aktualny jako termin obchodów centralnych, zaś 7 kwietnia będzie obejmował wizytę premiera Tuska z jej osobnym programem. W sumie w lutym 2010 organizacja tych dwóch wizyt niejako rozdzieliła się” – zeznała Agnieszka Wielowieyska, dyrektor Departamentu Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Powiedziała też: „Punkty programu wizyty 7 kwietnia były ustalane ze stroną rosyjską”.
Informacja o tym, że będą dwie wizyty, początkowo nie pojawiła się publicznie. Nie wiedzieli o niej ani prezydent, ani jego ministrowie. Tomasz Arabski zeznał kłamliwie: „Ustalony termin 7 kwietnia 2010 nie był tajemnicą, ale nie wiem, kiedy został upubliczniony. W KPRM pracownicy organizujący wizytę znali ten termin”.
Faktycznie informacja o rozdzieleniu wizyt ujrzała światło dzienne wiele dni później. W prokuraturze Arabski nie widział związanego z tym problemu. „Z mojego punktu widzenia nie istnieje taki fakt, jak rozdzielenie planowanych wspólnych uroczystości z udziałem premiera i prezydenta” – zeznał.
– Byłoby lepiej, żeby to była wspólna wyprawa prezydenta i premiera Polski – powiedział Lech Kaczyński po tym, jak sprawa wyszła na jaw.
Arabski i Uszakow, czyli sekretne rozmowy kluczowych rozgrywających
Tymczasem Tomasz Arabski prowadził dalsze sekretne rozmowy z Jurijem Uszakowem, wiceszefem kancelarii Putina. Informacje na ten temat, ujawnione już parę miesięcy temu przez „Gazetę Polską” i „Nasz Dziennik”, potwierdziła teraz prokuratura w swym materiale dowodowym.
25 lutego 2010 r. w Warszawie dochodzi do pierwszego spotkania obu panów. Tajne rozmowy Arabskiego z Uszakowem rozpoczęły się w Kancelarii Premiera, a skończyły w jednej ze stołecznych restauracji. W spotkaniu brał udział Władimir Grinin, ówczesny ambasador Rosji w Polsce. Uczestnikami warszawskich rozmów byli również Andrzej Kremer z MSZ, Tomasz Pawlak z Kancelarii Premiera oraz Dmitrij Polanskij i A. Karbowski z rosyjskiej ambasady.
Jak czytamy w uzasadnieniu umorzenia dochodzenia, notatka z warszawskiego spotkania Arabskiego z Uszakowem także „znajduje się w aktach niejawnych śledztwa”.
17 marca 2010 r., na krótko przed uroczystościami w Katyniu, minister Tomasz Arabski przyleciał do Moskwy, by spotkać się z bliskim współpracownikiem Putina Jurijem Uszakowem oraz Igorem Sieczinem, ówczesnym wicepremierem, prawą ręką Putina. Sieczin to szef frakcji „siłowików” (środowiska byłych agentów KGB/FSB) w Rosji. Dodajmy, że za człowieka Sieczina uznawany jest m.in. Aleksander Bastrykin, szef wydziału dochodzeniowego w Prokuraturze Generalnej Rosji, znany ze śledztwa smoleńskiego.
„Pierwotnie spotkanie Tomasza Arabskiego miało odbyć się w siedzibie premiera [Rosji], ale ostatecznie odbyło się w restauracji w sposób nieformalny” – stwierdzili polscy śledczy. Przedtem, jak wynika z harmonogramu wizyty Tomasza Arabskiego w stolicy Rosji, szef kancelarii Tuska zwiedzał przez trzy godziny pl. Czerwony i Galerię Tretiakowską.
Ostatecznie do spotkania doszło w restauracji „Dorian Gray” położonej niedaleko Kremla. Według naszych informacji to częste miejsce spotkań rosyjskich polityków i oligarchów, a także ludzi powiązanych ze służbami specjalnymi. Jak dowiedział się portal Niezależna.pl, to właśnie w lokalu „Dorian Gray” spotykali się m.in. dygnitarze biorący udział w gigantycznej aferze korupcyjnej związanej z próbą przejęcia firmy Wołgotanker, powiązanej z koncernem Jukos. Wyroki w tej sprawie (m.in. 9 lat więzienia dla generała policji Aleksandra Bokowa) zapadły miesiąc temu.
W restauracji miały też obok Uszakowa i Arabskiego pojawić się inne osoby, ale tak się nie stało. W dokumentach prokuratury czytamy: „W spotkaniu [...] ze strony MSZ Federacji Rosyjskiej mieli uczestniczyć Władimir Siedych, zastępca szefa III Europejskiego Departamentu MSZ, i Siergiej Siemionow, zastępca kierownika Wydziału Polskiego III ED. Tomaszowi Arabskiemu miał towarzyszyć Piotr Marciniak, Marek Bogacki i Justyna Gładyś. Ostatecznie rozmowy odbyły się w cztery oczy jedynie z udziałem Justyny Gładyś w charakterze tłumacza [...] minister Uszakow odesłał towarzyszących mu urzędników”.
Nerwowość Arabskiego, czyli szok ambasadora Bahra
„Niezwykłe” – według ambasadora Jerzego Bahra – okoliczności spotkania ujawniła „Gazeta Polska Codziennie”, która zacytowała zeznania dyplomaty. Ambasador, którego wtedy nie było w Moskwie, o wydarzeniach dowiedział się pocztą pantoflową. Jak zeznał, po spotkaniu „minister Arabski był niezwykle niezadowolony, że to odbiło się na naszej pracownicy pani Gładyś”. Justyna Gładyś, której bezpośrednim przełożonym był Tomasz Turowski, uczestniczyła w spotkaniu w „Dorian Gray” w charakterze tłumaczki. Jak zeznał ambasador, „ja wtedy wziąłem panią Gładyś do naszego pomieszczenia zamkniętego, tzw. sali 100 i poprosiłem ją o jakiś komentarz – wyjaśnienie. Dowiedziałem się od niej, że minister Arabski zabronił jej poinformowania o treści swoich rozmów w Moskwie. (...) Dla mnie to była sytuacja zupełnie nienormalna. (...) Arabski wzburzony wrócił z tych rozmów i wszyscy to widzieli w ambasadzie (...) Praktyka, że ambasador ma czegoś nie wiedzieć, jest dla mnie niezrozumiała i nigdy o czymś takim nie słyszałem” – zeznał Bahr.
Justyna Gładyś potwierdziła w zeznaniach, że tłumaczyła rozmowy Arabskiego w „Dorian Gray”. „Sieczin pochwalił się, że ta restauracja należy do jego przyjaciela. (...) Rozmowę z Sieczinem tłumaczyłam całą, natomiast rozmowę z Uszakowem częściowo z tego powodu, że część rozmowy odbyła się w języku angielskim i wtedy ja byłam proszona, żeby im nie towarzyszyć. (...) Kiedy wróciliśmy do ambasady min. Arabski publicznie, w obecności wszystkich pracowników i min. Kremera zobowiązał mnie do zachowania poufności. Nie było to dla mnie zaskoczeniem. (...) Moim zdaniem minister Arabski nie był wzburzony, wręcz raczej usatysfakcjonowany przebiegiem rozmów”.
Polityczna blokada wizyty prezydenta Kaczyńskiego ze strony Rosjan
Niezależnie od tego, czy Tomasz Arabski był usatysfakcjonowany z tajnej rozmowy z Uszakowem, Rosjanie zastosowali blokadę wizyty Lecha Kaczyńskiego. Jak zeznał ambasador, „stanowisko MSZ Federacji Rosyjskiej było takie, że strona rosyjska nie chce się zajmować wizytą pana prezydenta i odsyła nas do biura premiera Putina. (...) Oficjalnym powodem miało być to, że wizyta Lecha Kaczyńskiego nie miała statusu oficjalnej. Niedługo przed wizytą miałem rozmowę z panem Uszakowem z administracji premiera Putina. (...) Uszakow mnie osobiście przekazywał, że strony rosyjskiej nie interesuje wizyta prezydenta zaplanowana 10 kwietnia 2010”.
Szczegóły poznaliśmy dzięki zeznaniom Emili Surowskiej, radcy z KPRM, pracowniczki Wydziału Obsługi Wizyt i Spotkań Zagranicznych Departamentu Spraw Zagranicznych. Surowska była w grupie przeprowadzającej rekonesans w Smoleńsku. „25 marca grupa przygotowawcza (bez przedstawicieli Kancelarii Prezydenta) spotkała się w Moskwie z przedstawicielami Kancelarii Premiera FR oraz przedstawicielami Federalnej Służby Bezpieczeństwa (odpowiednika polskiego BOR). Na początku strona rosyjska zaznaczyła, że to spotkanie dotyczy tylko wizyty premiera Polski w Katyniu, ponieważ wizytę prezydenta Polski 10 kwietnia 2010 traktuje jako wizytę prywatną i Kancelaria Premiera FR nie odpowiada za jej organizację. Strona rosyjska, a dokładnie pan Kitajew, szef protokołu Kancelarii Premiera FR, zaproponował, aby po tym spotkaniu pozostali przedstawiciele Federalnej Służby Bezpieczeństwa wraz z przedstawicielami protokołu dyplomatycznego MSZ RP Mariuszem Kazaną, min. Przewoźnikiem, trzema przedstawicielami ambasady RP i BOR celem przedyskutowania wizyty prezydenta Polski” – zeznała Emilia Surowska.
Tadeusz Stachelski z Protokołu Dyplomatycznego MSZ twierdzi, że w dyplomacji nie istnieje taki status wizyty Lecha Kaczyńskiego, jaki nadali jej Rosjanie. „Wizyta prezydenta w Katyniu na pewno to nie była wizyta prywatna, ponieważ nie ma wizyt prywatnych głowy państwa z udziałem protokołu dyplomatycznego. Wizyty zagraniczne głowy państwa są oficjalne, robocze, państwowe. Według mojego doświadczenia była to wizyta robocza” – zeznał Stachelski.
Ambasador Bahr opisał w prokuraturze utrudnienia, które wynikały ze stosunku Rosjan do wizyty polskiego prezydenta. „Wniosek o zgodę na przelot 10 kwietnia 2010 samolotu z prezydentem na pokładzie wpłynął do ambasady 8 kwietnia 2010 o godz. 18.59 czasu moskiewskiego. Musieliśmy podjąć bardzo intensywne starania, aby w tak późnym czasie uzyskać zgodę dyplomatyczną. Tak krótki okres czasu jest zupełnie wyjątkowy, mając na względzie to, że z wizytą miała być głowa państwa. Obstrukcja w tej kwestii leżała po stronie rosyjskiej, nota w tej sprawie została wniesiona 22 marca 2010. Chcę zauważyć, że rosyjskie MSZ jest tylko wykonawcą woli politycznej administracji premiera i prezydenta. Jeśli nie występowała z ich strony gotowość do współpracy i udzielania nam pomocy, jak przypuszczam, musiała występować jakaś blokada dla nich ze strony administracji premiera bądź prezydenta FR” – wyjaśnił Bahr.
Schizofrenia prokuratury
Prokuratura zdecydowała się umorzyć cywilne śledztwo smoleńskie, nie stawiając nikomu zarzutów. To zadziwiające, bo uzasadnienie umorzenia – sporządzone przez tą samą prokuraturę! – budzi prawdziwą grozę. Prokuratorzy dostrzegli wagę tajnych rozmów szefa kancelarii Tuska, Tomasza Arabskiego, z zaufanym człowiekiem Władimira Putina, Jurijem Uszakowem, a także zagadkowych działań Tomasza Turowskiego, byłego komunistycznego szpiega. Nie uważali za stosowne pociągnąć do odpowiedzialności wysokich funkcjonariuszy państwa za ich działania, które doprowadziły do tragedii.
Anita Gargas
Współpraca: Grzegorz Wierzchołowski, Leszek, Misiak
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka