Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1493
BLOG

Upadek Adama Michnika

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 13

Młoda dziewczyna z działu marketingu Agory mija na korytarzu Adama Michnika. „A ten jąkała to co za jeden i po co się tu pałęta? ” – pyta głośno przerażonych kolegów. Ta anegdota, prawdziwa czy zmyślona, oddaje skalę spadku popularności naczelnego „GW”. W zeszłym tygodniu media podjęły próbę odkurzenia Michnika. W efekcie jeszcze wyraźniej odsłoniły jego katastrofę

Tadek Polkowski w utworze „Inka”, poświęconym zamordowanej w przeddzień swoich 18. urodzin Danucie Siedzikównie, rapuje: 

Pod Twój pomnik przyprowadzę swoich ludzi, swoje dziecko,

Jeśli będę bał się walczyć,

popatrz w oczy mi, Ineczko,

Dzisiaj kłamią, by nas zniszczyć, rozkradają polskie włości,

Dziś ubecy mają media,

już nie muszą łamać kości.

 Utworów Tadka słuchają w internecie setki tysięcy młodych ludzi. 1 marca obchodzili oni w całej Polsce ustanowione dzięki śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu święto – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Żadne ze świąt nie gromadzi dziś tak wielu spontanicznie wychodzących na ulice młodych.

Dzień później Adam Michnik opublikował w „Gazecie Wyborczej” tekst „Żołnierze wyklęci w potrzasku”, w którym stwierdził, że ich walka z UB była… wojną polską-polską, bo „po obu stronach zwyciężała logika nienawiści”.

Ta kuriozalna z historycznego punktu widzenia teza pokazuje skalę oderwania Michnika od rzeczywistości. I od nastrojów może nie większości młodzieży, ale jej aktywnej części. To już nie lata 90. – legenda Żołnierzy Wyklętych działa dziś tysiąc razy silniej niż legenda Marca 1968 r.

News Morozowskiego:Michnik siedział w więzieniu

Zaraz po 1989 r. Michnik był dla wielu symbolem walki o wolność, autorytetem, przyjacielem pisarzy, poetów i profesorów. A z czym kojarzy się dziś młodym ludziom – tym, którzy w ogóle o nim słyszeli? Z wojną z kibicami piłkarskimi? Z oprawą Legii Warszawa na temat Stefana Michnika? Z obroną Jaruzelskiego? Z podawaniem do sądu poetów, pisarzy i profesorów? Z wlepkami o tym, że „Gazeta Wyborcza” kłamie? Wszystko to układa się w wizerunek będący odwrotnością symbolu wolności.

Jan Pospieszalski postanowił zapytać Michnika o jego poglądy na temat Żołnierzy Wyklętych tam, gdzie najłatwiej go dziś złapać – na sądowym korytarzu. Skończyło się gonitwą z dziennikarzami i zarzutami mecenasa Rogowskiego, że oto doszło do „zamachu na funkcjonariusza publicznego”.

W ubiegłym tygodniu w sukurs Michnikowi postanowił przyjść Andrzej Morozowski, który zaprosił go do programu „Tak jest” w TVN24. Występ robił wrażenie wyreżyserowanego, łopatologicznego przekazu skierowanego właśnie do tych, którzy mają z Michnikiem tylko podane wyżej skojarzenia.

Morozowski przekazał im w jednym z pytań sensacyjną informację, iż Michnik w PRL… siedział w więzieniu. Przypominanie, że był on sekretarzem Antoniego Słonimskiego oraz że znał Leszka Kołakowskiego miało na celu uświadomienie im, że Michnik profesorów i literatów nie tylko podaje do sądu, ale i niekiedy czyta ich książki, a nawet niektórych zna.

Czy ktokolwiek uwierzyłby w latach 90., że przyjdą czasy, gdy o swych zasługach przypominać będzie musiał on w takim stylu?

Poziom programu sięgnął dna, gdy panowie postanowili porozmawiać o Smoleńsku. Dokonali tego w stylu szkoły Tomasza Lisa, zgodnie z którą widzowie nie są tak głupi, jak myślimy, tylko jeszcze głupsi. Wystarczy porównać ekspertyzy naukowców w sprawie wybuchów w Smoleńsku z wiarą w UFO i zaczną klepać się po kolanach i rechotać. Zaś Morozowski wskazał, iż są dowody, iż wybuchów nie było: raport Millera. I znów – oderwanie od poglądów Polaków nie mniejsze niż w przypadku Żołnierzy Wyklętych.

Pomylić Hitlera z Michnikiem

Dlaczego Michnik zmuszony został do posługiwania się argumentacją dla idiotów? Jego największy problem to fakt, że choć wyprodukował przez 23 lata III RP tabuny lizusów i konformistów, nie ma ideowych następców. To przez lata mogło nie mieć znaczenia. Jednak gdy spora część niepodległościowo myślących Polaków zaczęła budzić się z letargu, okazało się, że po stronie Michnika nie ma żadnych gotowych spierać się z nimi ideowców.

Ponieważ Michnik ich nie wychował, jego gazeta próbuje niekiedy hołubić niektóre niezależne grupy lewicowe czy anarchistyczne. Efekty bywają komiczne. Gdy w 2006 r. u władzy był PiS, poznańscy anarchiści na jednym z billboardów umieścili własne dzieło: plakat ukazujący Matkę Boską Częstochowską trzymającą na kolanach braci Kaczyńskich, „GW” dostrzegła, iż ma ona twarz podobną do Hitlera i zareklamowała plakat wymierzony w faszystowską dyktaturę. Rzecz w tym, że reporter dostrzegł to, co chciał zobaczyć, bo postać na plakacie miała twarz nie Hitlera, a… Michnika.

W październiku ubiegłego roku Muzeum Sztuki Nowoczesnej zorganizowało wystawę „Miasto na sprzedaż: reklama zewnętrzna w przestrzeni publicznej Warszawy”. Miejskie muzeum zorganizowało ją we współpracy z firmą AMS, będącą własnością Agory. Chcąc pokazać swą otwartość na kontestację, zaprosiło do wystawienia prac poznańską anarchistyczną grupę manuFAktura. No to anarchiści... pocięli jeden z billboardów piłą elektryczną, a na drugim umieścili napis „Galeria kłAMStw” z wyróżnionymi literami „AMS”. Należąca do Agory firma z miejsca straciła poczucie humoru. Przedstawiciele AMS w nocy przybyli do muzeum, by zdemontować dzieło. Ducha wolności zastąpiły pogróżki, iż to „praca prezentująca nieprawdziwe treści obrażające AMS SA”, a także „pomówienie w rozumieniu kodeksu karnego”. Oto „sympatyczni” anarchistyczni artyści trafili do jednego worka z poetą Jarosławem Markiem Rymkiewiczem.

Dziennikarz gazety Michnika: będziemy potrzebować dużo policji

W rozmowie z Morozowskim Michnik przyznał, że w Polsce istnieją ludzie wykluczeni nie z własnej winy, których zagospodarowuje prawica i „z tymi ludźmi trzeba rozmawiać, trzeba ich rozumieć”. Chciałoby się rzec: o 23 lata za późno.

2 kwietnia 1999 r. na łamach „GW” ukazał się tekst Pawła Moskalewicza, jej 25-letniego dziennikarza. Wspominał on, jak w liceum odwiedzał mieszkanie Jacka Kuronia. W ramach dyskusji „Młodzi końca wieku” ze szczerością, na jaką nie stać jego bardziej przebiegłych kolegów, wyłożył on swój stosunek do biedniejszych rówieśników: „Ostatnie miejsce, które jest dla nas wspólne, to państwowa szkoła podstawowa. Tam po raz ostatni koegzystowałem z dziećmi z »niższych klas społecznych«”. Jak postrzegał ich jako 25-latek? „Potem nasze światy rozchodzą się z prędkością światła. Czasem spotykamy się na ulicy – ja mam w kieszeni portfel, a mój rówieśnik gazrurkę i silną potrzebę wejścia w posiadanie mojego dobytku. Pod ministerstwem, gdzie kryjący się w gabinecie »doradca polityczny« często ma tyle samo lat, co rzucający petardą w okno młody robotnik”.

Przyznawał, że żyje na „Wysepce biznesu, mediów, reklamy, prawa. Zamkniętej bardziej niż stany w dawnej Polsce czy kasty w Indiach. Wysepce skarbów dla 1 proc. wybrańców. Tu trudno uzyskać bilet wstępu. Trzeba się na niej po prostu urodzić”.

A co, jeśli tamci się zbuntują? „Zgadzam się z Pawłem Wujcem, że »blokersi wystawią nam rachunek«. Ale wiem też, że nie wypracujemy żadnego rozwiązania. Nic nie zrobimy. Dlatego będziemy potrzebować dużo policji...”.

Ot, i mamy powiedziane jasno. Zapewne dziś 39-letni Moskalewicz nie byłby już tak wylewny.

Michnik udaje piłsudczyka

W programie Michnik postanowił posłużyć się jeszcze jednym chwytem ze starego repertuaru. Obsadzić siebie w roli kontynuatora tradycji piłsudczykowskiej. Zwalczanego przez endeków, podobnie jak niegdyś jego nauczyciel: „w okresie międzywojnia żeby mieć dobre wstępy na salony oenerowskie czy endeckie, trzeba było splunąć na Antoniego Słonimskiego. Może mam to po nim?”.

A dyskryminacja przeciwników Michnika? To też jak w II RP: „Jeżeli pan przeczyta endeckie gazety, to oni przez cały czas skarżyli się, że są przez kogoś wykluczeni. Wtedy to były »Wiadomości Literackie«, dzisiaj »Gazeta Wyborcza« czy TVN, czy »Polityka«”. Teza niemniej oderwana od rzeczywistości od poprzednich. „GW”, TVN i „Polityka” są w tym samym stopniu kontynuatorami wydawanych przed wojną przez Mieczysława Grydzewskiego „Wiadomości Literackich”, co powojenny Słonimski był kontynuatorem ideowym swojego dawnego piłsudczykowskiego środowiska.

O jego postawie w latach stalinowskich, gdy Słonimski napisał wiersz o Bierucie i wzywał do wykuwania rzeczywistości „sierpem i młotem”, Marian Hemar napisał na emigracji: „Cóż za szmata pod pozorami literata”.

Michnik nie wspomniał, że „Wiadomości Literackie” miały swoją kontynuację w Londynie pod nazwą „Wiadomości” i redakcją tego samego Grydzewskiego. Przyjęły linię niezłomnego antykomunizmu. Z pismem tym identyfikowali się niemal wszyscy przedwojenni autorzy „Wiadomości Literackich”, którzy żyli w wolnym świecie.

Sam Michnik w 2005 r. w artykule poświęconym Miłoszowi zaliczał teksty na jego temat opublikowane w „Wiadomościach” do „emigracyjnego rynsztoka”. Zaś o postawie „niezłomnych” pisał: „Ich niezłomność oznaczała kategoryczną odmowę rozmowy z tymi, którzy myślą inaczej i proponują jakiś rodzaj ugody czy choćby refleksji nad ugodą z wrogiem. Wróg był wcieleniem Zła, a ze Złem nie może być kompromisu – twierdzili niezłomni”.

Piotr Lisiewicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka