Każdy ludzki problem ma eleganckie, proste rozwiązanie i zawsze jest ono złe.
Henry Louis Mencken

Osobiście jestem, tak jak Grzegorz Braun, zdecydowanym krytykiem cywilizacji żydowskiej. Mam do tego prawo. Moja postawa nie wynika jednak z jakichś atawistycznych uprzedzeń, lecz z doświadczeń, a szczególnie wiedzy, uzyskanej w trakcie lektur oraz oglądu współczesnego świata. Głównym zarzutem wobec wspomnianej cywilizacji, który konstytuuje moją postawę, jest zasklepienie się znacznej części, a nawet większości tego narodu, w imaginacjach przebrzmiałych setki lub nawet tysiące lat temu. Cóż bowiem możemy powiedzieć o tzw. Żydowskim Starym Testamencie (Tanach) będącym do dziś kompasem dla wielkiej rzeszy osób określających się jako przynależnych do narodu żydowskiego? Z punktu widzenia osoby niepozbawionej wiedzy i krytycyzmu jest to zbiór narracji wypisz-wymaluj panujących dawnymi czasy na całym Bliskim Wschodzie. Zarówno w Tanach, jak i korpusach opowieści asyryjskich, egipskich, hetyckich czy babilońskich, rdzeniem, czy nawet istotą przekazu jest wybraństwo. Innymi słowy: „to my jesteśmy najlepsi i wyjątkowi”. Od razu zaznaczę, iż w ten deseń komunikowały się pomiędzy sobą oraz z sąsiadami praktycznie wszystkie ludy Żyznego Półksiężyca. Wszak asyryjski Aszur i egipski Ra prowadzili swych „poddanych” do zwycięstw nad obcymi. Ba! Umocowane religijnie idee pozwalały wyznawcom obu bóstw na delektowanie się wycięciem w pień tego lub innego plemienia. Na wpadanie w emocjonalny orgazm po wyrżnięciu tysięcy mężczyzn, kobiet, dzieci, starców oraz ich… trzód. Taka mocno staro plemienna, zmurszałą, wstydliwa i odrażająca imba. Cóż… O ile większość wspólnot w ciągu wieków wyzbyła się takich przekonań, to Żydzi (w swej masie, bo wyjątków całkiem sporo) wciąż kierują się w swych poczynaniach zasadami ukształtowanymi dziesiątki wieków temu. Jest to zarazem dziwne (bo przecież żaden Włoch nie hołduje obowiązującemu niegdyś starorzymskiemu Prawu XII Tablic, ani żaden Polak nie uznaje za wyznacznik postępowania z obcymi nacjami zaleceń tzw. Galla Anonima), a jednocześnie groźne. I o tym trzeba pamiętać. I to zawsze należy mieć na uwadze. Dlaczego o tym wspominam?
Miałem tę okazję, że bez żadnych poleceń czy zachęt wysłuchałem obu głośnych audycji z udziałem G. Brauna. Zarówno tę prowadzoną przez Ł. Jankowskiego, jak i tę, której gospodarzem był J. Pospieszalski. Obie równie ciekawe, choć tą drugą uznaję za jedną z lepszych (od lat) w polskiej przestrzeni medialnej. No i samo gęste… Otóż wniosek jaki wyciągnąłem po odsłuchaniu pierwszej z nich był prosty: szef Konfederacji Korony Polskiej pojechał po bandzie. A może nawet, jak niektórzy z nieszczęśliwych żużlowców, przekroczył ją. Szkoda, iż redaktor Radia „Wnet” uciął dyskurs, ale takie jego prawo. Być może właśnie nerwowa reakcja p. Jankowskiego spowodowała, że o tej rozmowie poczęła mówić cała zaangażowana Polska. Początkowo mój odbiór słów europosła był ambiwalentny, bo istnienie tzw. komór gazowych wykorzystywanych przez niemieckich nazistów to fakt. I nikt posiadający choćby gram rozumu nie powinien temu faktowi zaprzeczać. Jednak…
Po intensywnym dniu pracy i skromnym posiłku odpaliłem komputer i natrafiłem na wywiad Pospieszalskiego z Braunem. Wysoka jakość i mnóstwo opinii. Oczywiście nie każdą z nich uznałem za fakt, gdyż lemingoza nie jest jedną z moich przypadłości. Powodowany ciekawością przeszukałem bezdenne głębie Internetu oraz zawartość swojej biblioteczki i… Nie wiedziałem do wczoraj, że słowa Brauna o rezygnacji w oficjalnej nauce z twierdzenia, iż komory gazowe istniały w takich obozach jak: Stutthof , Mauthausen, Sachsenhausen i Ravensbrück jest niezaprzeczalnym faktem.* Podobnie nie miałem pojęcia, że w raportach rtm. Pileckiego informacje o istnieniu komór gazowych pojawiły się dopiero po wojnie. Nie zdawałem sobie również sprawy z tego, że jeden z prokuratorów alianckich stojących na stanowisku istnienia miejsc zadawania śmierci za pomocą gazów twierdził, iż w latach II WŚ Niemcy zabijali pod Krakowem Żydów z użyciem… broni atomowej.
Już tak mam, że zanim opowiem się za jakimś twierdzeniem muszę je z każdej strony przeanalizować. Trudno! I jeśli ktoś erudycyjnie przekonuje, że omawiany temat nie jest równie jednoznaczny co zwycięstwo naszych przodków pod Grunwaldem czy istnienie E. Presley-a, to lubię to sprawdzić. Na dziś mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że tzw. komory gazowe były używane przez Niemców podczas największej wojny w dziejach świata. Wprawdzie były to komory mobilne oraz eksperymentalne (np. mord na kilkuset jeńcach sowieckich i chorych Polakach), ale były. Czy jednak faktycznie terroryści niemiecko-nazistowscy stworzyli instalacje anihilujące ludzi tysiącami na dzień?
Matematykę lubię, choć nie jestem jej kochankiem. Jednak proste wyliczenia nie sprawiają mi trudności. I tak gdyby przyjąc obowiązującą do niedawna kanoniczną narrację o zgładzonych a Auschwitz (w cały kompleksie) 4 000 000 milionach ludzi oraz uwzględnić fakt, że kontrowersyjne komory gazowe miały działać w tym jądrze ciemności od czerwca 1941 do października 1944 r., to okazuje się, że każdego dnia Niemcy zabijali (średnio) ponad 4 000 tysiące ludzi. To straszliwe liczby. Jak jednak mają się one do stwierdzeń, iż „przepustowość” krematoriów (przez długi czas) wynosiła kilkaset zwłok na dobę? Wiem, to straszliwa wyliczanka. Okrutna i zapierająca dech w piersiach. Warto jednak mówić o takich rzeczach, bo idzie tu o prawdę. Aha!
Gdy wspominam o prawdzie, to nie mogę pominąć milczeniem reakcji wielu, często szanowanych i lubianych przeze mnie osób. Bo przecież zarówno „Matka Kurka”, J. Kaczyński i P. Lisicki (o reprezentantach folksdojcz partaj nie wspomnę) odnaleźli w opowieści G. Brauna stwierdzenia, których tam absolutnie nie było. Przecież u J. Pospieszalskiego gość programu oświadczył, a także podkreślił kilkukrotnie, że zbrodnie niemieckie w czasie II WŚ miały miejsce i były niesłychane. Słyszałem to na własne uszy i każdy kto zapozna się z filmem sam to usłyszy. Dlatego sprzeciwiam się wkładaniu w usta G. Brauna rzekomych słów o „zaprzeczaniu i relatywizowaniu zbrodni niemieckich”. Nic takiego nie miało miejsca! Zatem do brzegu…
Jako Polak i człowiek zainteresowany polityką uznaję, że wywód prezesa Konfederacji Korony Polskiej był wielkim, olbrzymim, gargantuicznym błędem. Politycznym! Ponieważ nie raz, i nie dwa byliśmy świadkami sytuacji, w których przeinaczano, dekonstruowano czy nawet bezczelnie wypaczano słowa. Doskonałym przykładem są np. wypowiedzi J. Kaczyńskiego o tym, iż jakaś część migrantów przynosi ze sobą choroby dawno nie widziane na naszym kontynencie. Prezes PiS miał obiektywnie rację, ale starano się zrobić z niego ksenofoba. To po pierwsze… Po drugie, jako miłośnik historii muszę (!) zauważyć, że postulaty G. Brauna mają rację bytu. Osobiście nie sądzę, aby miał rację, lecz prawdy historycznej nie buduje się w oparciu o przeczucia lub na bazie substancji wysysanych z brudnego palca. To trzeba zbadać! Choćby po to, by utrzeć nosa nielubianemu przez pewne środowiska politykowi i powiedzieć mu prosto w twarz: „Głupoty gadasz, Grzesiu!”. Ale…
Zanim zakończę tę przydługą notkę pragnę z Szanownymi Czytelnikami podzielić się jeszcze jednym spostrzeżeniem. Otóż determinacja z jaką poseł G. Braun wgryza się z rozsupływanie zawiłości świata wcale mnie nie dziwi. Wprawdzie sądzę, że podnoszenie tak skomplikowanych i pełnych subtelności historycznych tematów – jak powyżej - może przynieść jemu oraz jego formacji straty, to z drugiej strony rozumiem jego determinację. Prawda – wbrew znanemu twierdzeniu J. Piłsudskiego – jest jedna. I warto dla niej ponieść ofiarę. Nawet tę polityczną. Szczególnie, gdy idzie o honor, dobrostan oraz przyszłość ludzi na których nam bardzo zależy. Bo są i tacy, którzy przeszłość traktują niczym kurtyzanę i wszelkie nieszczęścia starają się przerobić na amunicję służącą dla własnych, egoistycznych celów. Żeby nie być gołosłownym, przywołam tylko słowa jednej z międzynarodowych wschodzących gwiazd „Nowej Szkoły Holokaustu”, czyli Hannah Randall: „Chociaż termin „Holokaust” odnosi się głównie do ofiar żydowskich, nie były one jedynymi ofiarami nazistowskich prześladowań i ludobójstwa. Wśród innych ofiar znalazły się osoby niepełnosprawne, Romowie i Sinti, homoseksualiści, Świadkowie Jehowy, przeciwnicy polityczni, sowieccy jeńcy wojenni, osoby zaklasyfikowane jako „aspołeczne” i wiele innych. Grupy te były prześladowane i dyskryminowane w różnym stopniu, a wiele z nich zostało również eksterminowanych. Osoby niepełnosprawne oraz Romowie i Sinti byli celowo poddawani eksterminacji, podobnie jak Żydzi.”** Nasi przodkowie wyparowali…
I w tym kontekście ja G. Brauna rozumiem.
*” W 1942 r. obok głównego obozu zbudowano teren krematorium. Obejmował on stare i nowe krematorium (barak X) z komorą gazową. Nie istnieją żadne wiarygodne dowody na to, że komora gazowa w baraku X była używana do mordowania ludzi.” Encyklopedia Holokaustu, https://encyclopedia.ushmm.org/content/pl/article/dachau
** https://holocaustcentrenorth-org-uk.translate.goog/blog/holocaust-myth-busting-challenging-the-misconceptions/?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc
PS Kto nie daje wiary w to, że świat żydowski wciąż zanurzony jest w oceanie starożytnych imaginacji...
---------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Polityka