Leszkowi Millerowi udała się trudna sztuka – powrócił z politycznego niebytu i wskrzesił konające SLD. Teraz 67-letni polityk chce powrotu do władzy w roli wicepremiera w koalicji z PO. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, Tusk i Miller potajemnie spotykają się regularnie. W praktyce koalicję PO–SLD już widać: Sojusz nie angażuje się w akcję na rzecz referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Miller dowiódł, że jest politykiem, który potrafi przetrwać wiele. Po czasach, w których sprawował najwyższe funkcje w państwie, znalazł się na politycznym marginesie. W wyborach parlamentarnych w 2007 r. nie dostał się do sejmu, a między rokiem 2007 i styczniem 2010 nie był nawet członkiem SLD.
Ale w wyborach w 2011 r. wrócił – został posłem, a zaraz potem przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Sojuszu. W grudniu 2011 r. jednogłośnie wybrano go na szefa partii. Stanął wówczas przed niełatwym zadaniem – SLD zdobył w wyborach zaledwie 27 mandatów, a nowy przewodniczący miał odzyskać stracone poparcie.
Jeśli spojrzymy na sondaże, można powiedzieć, że Millerowi się udało. Wybrał drogę kreowania swojej partii na jedyną prawdziwą lewicę społeczną (wystarczy przypomnieć, jak atakował podniesienie wieku emerytalnego) i – co wielu wydawało się ryzykowne – zdecydowanie odciął się od Ruchu Palikota, a potem od Europy Plus.
Z tej przyczyny większość polityków SLD reaguje histerycznym „Nie, nigdy!” także na pytania o koalicję z PO. Nasi informatorzy mówią jednak, że wbrew temu kamuflażowi Miller aż się do niej rwie.
Z chorej ambicji, Kwaśniewskiemu na złość
Jeden z naszych rozmówców, osoba związana z PO, tłumaczy motywacje Millera. – Wbrew temu, co Leszek mówi swoim pretorianom, on chce rządzić. Chce pokazać tym, którzy byli w wewnętrznej opozycji, np. Oleksemu, a także Kwaśniewskiemu, że będzie zwycięzcą. To jest taka jego chora ambicja. To przecież byłby wielki triumf: być na dnie, odbić się i wejść do rządu – tłumaczy i dodaje, że Miller gra na siebie, nie na partię. – Sytuacja jest o tyle zabawna, że nawet większość członków Sojuszu nie wie, co się święci. Pewien młody, a zarazem wysoko postawiony działacz SLD z południowo-wschodniej Polski w prywatnych rozmowach żarliwie przekonuje, że „ten Miller to tej władzy już nie chce. To my, młodzi, go prosimy, żeby nadal działał, bo bez niego sobie nie poradzimy”. I oni w tym Sojuszu naprawdę w to wierzą. To także świadczy o geniuszu Millera – mówi nasz informator.
Chociaż Miller w programie „Fakty po faktach” odnosząc się do ewentualnej koalicji PO–SLD, stwierdził, że mógłby być np. marszałkiem sejmu, a bycie wicepremierem nie jest dla niego żadnym „ciastkiem”, bo był już premierem, to nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że jest odwrotnie.
– Dla mnie kariera Millera, te wzloty i upadki, jest logiczna: pokazał, że w SLD nie ma nikogo lepszego. Zresztą po tych wszystkich perturbacjach faktycznie dokonał cudu, wskrzeszając Sojusz. Myślę, że stanowisko wicepremiera jest tym, czego oczekiwałby jako zwieńczenia kariery – mówi Artur Dębski, poseł Ruchu Palikota. – SLD zaprzecza temu, że chce wejść w koalicję z PO, bo co innego może zrobić? Najlepszym dowodem, że ta koalicja w wielu miejscach już istnieje, jest to, że SLD nie włączyło się w referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz – dodaje.
– W sejmie powszechnie mówi się, że szefowie PO i SLD dogadali się, a Miller ma być wicepremierem – stwierdza europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Kwestia rozmów koalicyjnych
O to, czy koalicja z PO jest możliwa, zapytaliśmy byłego premiera Józefa Oleksego. – Za wcześnie o tym mówić, to byłaby sprawa rozmów koalicyjnych. Nie będziemy z pewnością zawierać koalicji dla matematycznej większości. Powstaje pytanie, czy dałoby się uzgodnić jakąś wspólnotę programową w ważnych dla Polski sprawach, to by przesądzało, czy można myśleć o takiej koalicji poważnie – stwierdził. I wytłumaczył, że chodzi o aspekt społeczny polityki gospodarczej i uspołecznienie państwa. – To są pola poza dyskusją – dodał.
Dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że SLD zainwestował bardzo dużo w walkę o niepodwyższanie wieku emerytalnego. – Gdyby miało dochodzić do koalicji z PO, zapewne byłoby to kością niezgody i głównym tematem negocjacji – mówi.
Ryszard Czarnecki twierdzi jednak, że gdyby doszło do takiej koalicji, to PO będzie skłonna ustąpić w kwestiach światopoglądowych, a SLD, jako mniejszy koalicjant, będzie musiał ustąpić w pozostałych.
Tusk lansuje Millera
Od niedawna także w oficjalnych wypowiedziach liderów obu partii pojawił się pojednawczy ton. Tusk w wywiadzie udzielonym „Polityce” wykluczył zarówno koalicję z PiS, jak i z Ruchem Palikota. „Na horyzoncie zostaje tak naprawdę tylko SLD, jako ten domniemany, potencjalny partner” – powiedział. Dodał, że jego zdaniem do 2015 r. PO i PSL będą dysponowały większością. Pytany o scenariusze powyborcze stwierdził jednak, że „SLD pod szefostwem Leszka Millera wydaje się, przy wszystkich swoich garbach, partią umiarkowaną i obliczalną”. Pochwalił Millera nawet za to, że kiedy przy uchwale upamiętniającej Grzegorza Przemyka „zła twarz Sojuszu” wyszła „z nadspodziewaną mocą”, to starał się „z tej niezręczności jakoś wyplątać”. Premier zaznaczył także, że koalicja z SLD nie jest jego intencją, ale po wyborach 2015 nie może wykluczyć takiego scenariusza.
„Gazeta Polska” zapytała Leszka Millera, skąd ta życzliwość Tuska. – Ja też mam wiele życzliwości dla premiera Donalda Tuska, cieszę się, że dwóch polityków, jeden szef rządu, a drugi opozycyjny, nie muszą ciągle wylewać na siebie pomyj. To jest nowa jakość w polskiej polityce – powiedział Miller.
– Te słowa mogą wydawać się dziwne w ustach kogoś, kto innych polityków nazywał „naćpaną hołotą” – komentuje nasz informator i podkreśla, że owa życzliwość jest zdecydowanie głębsza. – Relacje Millera z Tuskiem są bardzo dobre, politycy spotykają się regularnie. Także marszałek Jerzy Wenderlich jest osobiście zaprzyjaźniony z Ewą Kopacz, więc bardzo rzadko krytykuje PO – opowiada.
W wywiadzie udzielonym portalowi Wp.pl Miller stwierdził, że Tusk mu imponuje: „Nawet bardzo. Wygrał wybory parlamentarne dwa razy pod rząd, co się nikomu do tej pory nie udało”.
Przewrót przymierzy
Dla wielu zaskakującym wydawać się może, że tym, który w PO tak lansuje Millera, jest Tusk, nie zaś uznawany za przywódcę lewego skrzydła tej partii Grzegorz Schetyna. – W pewnym momencie nastąpił swoisty „przewrót przymierzy”: po klęsce wykreowania z Palikota nowej lewicy, Tusk zaczął traktować Millera jako tego, który po lewej rozdaje karty. Automatycznie Grzesiek zaczął pić wino w towarzystwie Palikota – mówi nasz informator, związany z PO biznesmen.
To, że Millerowi bliżej do Tuska, potwierdzają także wypowiedzi polityków SLD i Ruchu Palikota. Były premier Józef Oleksy pytany przez „Gazetę Polską”, czy w wypadku rozłamu w PO widziałby szanse na dogadanie się z frakcją Grzegorza Schetyny, stwierdza, że jego zdaniem Schetyna jest bardziej antylewicowy niż Tusk. – W czym pani widzi lewicowość Schetyny?! – pyta.
W podobnym duchu wypowiada się Artur Dębski. – Miller z pewnością szybciej niż ze Schetyną dogada się z Tuskiem – mówi.
Po sejmie od dłuższego czasu krąży plotka, że Tusk dogadał się z Millerem także na wypadek utraty parlamentarnej większości: szef SLD ma dać premierowi większość parlamentarną, jeśli po wygraniu wewnątrzpartyjnych wyborów w PO Tusk zdecyduje się wyrzucić Gowina, wskutek czego z byłym ministrem sprawiedliwości odejdzie kilku posłów i koalicja tę większość utraci.
Magdalena Michalska
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka