Jarosław Kaczyński powiedział, że tkwią w nim duże pokłady miłosierdzia. Aby mógł jednak z nich skorzystać, druga osoba musi wyrazić chęć poprawy.
Czy to znaczy, że Jacek Kurski i inni politycy muszą się ukorzyć przed Jarosławem Kaczyńskim, żeby ten ich przyjął na listy PiS w 2015 roku?
Niekoniecznie, ponieważ Kaczyński jako człowiek miłosierny oraz samokrytyczny, jest w stanie przyjąć polityków Solidarnej Polski na łono swojej partii, o ile stanie się to najbliższym czasie. Później wyglądałoby to tak, jakby chcieli wrócić ze względu na stołki, a tu już jest grzech - mówił w TVN24.
Po tym co napisał Ludwik Dorn, może być jednak z tym ciężko. "Zarazem będziemy tam osobno i obok inaugurującego kampanię prezydencką politycznego wiecu, do którego Prezes PiS Jarosław Kaczyński sprowadza obchody rocznicy tragedii smoleńskiej szkodząc tym samym jej narodowemu, wspólnotowemu wymiarowi" - czytamy na jego blogu.
Jak widać Dorn stosuje tą samą retorykę, jak najwięksi przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą nie powinno to nikogo dziwić, bowiem już Jacek Kurski w rozmowie z Robertem Mazurkiem zauważył, że prezes PiS nie ma ani konta, ani żony i dlatego nie rozumie współczesnego świata tak dobrze, jak Solidarna Polska. Ciekawe, że to samo mówił niedawno Paweł Poncyljusz z PJN, komentując list Kaczyńskiego wysłany do przyjaciół z prawicy.
Czymś się trzeba odróżniać, bo przecież ogólna diagnoza polityczno-społeczna jest taka sama. Niech symbolem tej sytuacji będą słowa felietonisty "Rzeczpospolitej" do Kurskiego: "Czy potrafi pan ułożyć zdanie bez słowa: Kaczyński?".
Inne tematy w dziale Polityka