barbie barbie
104
BLOG

Polska i procedury (lotnicze też)

barbie barbie Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Minęło już trochę czasu i człowiek zdołał ochłonąć. I coraz głośniej zadawane są pytania "dlaczego?" Jak to było możliwe?

Moim zdaniem odpowiedź jest prosta - postaram się wyjaśnić na prostym przykładzie:

W Krakowie prowadzę zajęcia na supernowoczesnym kampusie UJ. Sala klimatyzowana, sterowanie komputerowe, drzwi dźwiękoszczelne - no i bez okien. Z zewnątrz nie dochodzą żadne dźwięki, a powietrze wymienia system klimatyzacyjny. Prowadziłem zajęcia w podobnych salach w Anglii, a byłem słuchaczem w USA. Niczym się nie różnią (brawo UJ!) - poza jednym: brakiem stosowania jakichkolwiek procedur! Moim obowiązkiem w Anglii było sprawdzenie, czy wszystkie drzwi sa otwarte (na UJ zazwyczaj otwierane są tylko jedne), przeliczenie grupy i zanotowanie liczby ludzi na sali, wyjaśnienie im dróg ewakuacji i wskazanie miejsca na parkingu, w którym mamy się zebrać, abym można było przeliczyć, czy ktoś nie został w płonącym budynku. Na UJ nikt ode mnie tego nie wymaga, a jeśli podczas wykładu na zewnątrz wybuchnie pożar, to w takiej sali dowiemy się o tym bardzo późno. Co mam zresztą powiedzieć studentom, jak sam nic nie wiem - bo nikt mi nie powiedział!

My, Polacy bardzo nie lubimy procedur - ŻADNYCH!

Po pierwsze: dlaczego w Katyniu były dwie uroczystości - Rządowa i Prezydencka??? Odpowiadają nam "bo nie było zaproszenia dla Prezydenta". A od czego mamy Ministra Spraw Zagranicznych? To jego rolą jest takie działanie kanałami dyplomatycznymi (w końcu po coś pije te koniaki na rautach i przy innych okazjach), aby Polska była właściwie postrzegana na Świecie. No, ale nasz Pan Minister niezbyt lubił naszego Pana Prezydenta, popisując się przy okazji publicznie brakiem elementarnej "kindersztuby". Gdyby Pan Minister działał profesjonalnie (jak niektórzy jego poprzednicy) "załatwiłby" zaproszenie dla Prezydenta i mielibyśmy jedną uroczystość. Ale takie sprawy załatwia się po cichu - a nasz Pan Minister kocha światła jupiterów TV i ogólny "lans". Nie dla niego szara i żmudna "dyplomatyczna robota".

Po drugie: Kto organizował transport dla Prezydenta i jego gości do Katynia? Czy ktoś zadał sobie trud, aby sprawdzić warunki techniczne, jakie będą na lotnisku w Smoleńsku w sobotę? Przecież było jasne, że jak przylatywał Premier Putin to Rosjanie o nie zadbają? Czy ktoś w ogóle zainteresował się, czy takie same warunki techniczne (np. dodatkowy sprzęt nawigacyjny) będą dostępne w sobotę? Czy wyznaczono lotnisko zapasowe i przygotowano na "wszelki wypadek" transport z tego lotniska do Katynia? To przecież chodziło o 100 osób należących do najważniejszych w Państwie! Przed Tu154 na tym lotnisku wylądował nasz Jak40 z dziennikarzami. Czy zobowiązano jego załogę do przekazania informacji o warunkach panujących aktualnie na lotnisku? Chyba powinno to być "oczywistą oczywistością". Dlaczego lot zaplanowano tak, że nawet, gdyby samolot wyleciał punktualnie rezerwa czasowa była znikoma?

Po trzecie: Dlaczego załoga samolotu zdając sobie sprawę, że nie są spełnione żadne minima wymagane do lądowania Tu154 podjęła próbę lądowania? Czy nie miała w planie lotu wyznaczonego zapasowego lotniska? Podobno również otrzymała informację o bardzo złych warunkach atmosferycznych! Na co liczono - że się uda? W tak ważnym locie? Warto znaleźć w Internecie raporty o katastrofie Mi8 (z Premierem Millerem), CASY czy nawet małej Cessny po pikniku lotniczym w Krakowie. Jak pilot komunikacyjny (sic!) mógł wystartować nie sprawdzając ruchomości sterów z założoną (w dodatku odwrotnie!) blokadą wolantu! Toż to jak jazda samochodem z zablokowaną kierownicą! Na nieszczęście tymi oficjalnymi raportami media się nie interesują - pojawiają się po kilku miesiącach żmudnych prac komisji - cóż to za NEWS!? Nie zwiększy czytalności/oglądalności.

Źle się dzieje w polskim lotnictwie - zwłaszcza wojskowym. Tajemnicą poliszynela jest, że piloci nie garną się do Specpułku. Dziennikarze wolą zaś pisać o tym, że nasz Tu154 101 miał aż 20 lat - a to akurat tyle samo, co Boeing 747 Air Force One (rok produkcji 1990!). Mit świetnego polskiego pilota niestety umiera na naszych oczach. I nic tu nie pomoże narzekanie, że "Rosjanie to - czy Rosjanie tamto". Po zderzeniu samolotu Tu154 z samolotem DHL nad Uberlingen śledztwo prowadziła komisja niemiecka pomimo, że zderzyły się samoloty innych krajów, a kontrolę obszaru prowadziała firma szwajcarska. Wiodącą rolę w śledztwie prowadzi kraj, na którego terytorium nastąpiła katastrofa. I tak samo byłoby, gdyby w Rosji rozbił się Air Force One, a w USA samolot "Rossija" Prezydenta Miedwiediewa. Po prostu trzeba poczekać na raport - a działania prokuratorskie mogą być prowadzone dopiero po tym, jak fachowcy (z obu stron) stwierdzą, jakie są przyczyny katastrofy. Dopiero wówczas można próbować mówić o winie. Na dziś to sprawa badań technicznych - a zagadnień technicznych na szczęście nie poddaje się pod głosowanie. Polski (i żaden inny) lotnik nie poleci "na drzwiach od stodoły", jak twierdzą niektórzy prominentni politycy.

"Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń siędzie, ja z synowcem na czele - i jakoś to będzie!" (A.Mickiewicz)

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości