W 2005 roku (14 kwietnia) samolot Tu154M PLF-101 leciał (na "pusto") z Warszawy do Zurichu. Podczas podejścia do lądowania doszło do incydentu niebezpiecznego zbliżenia.
Piloci 36 SpecPułku otrzymali polecenie zejścia na poziom FL 150, jednak pomimo potwerdzenia odebrania tej komendy kontynuowali zniżanie poniżej tego poziomu. W trakcie śledztwa tłumaczyli się, że otrzymali polecenie zejścia na FL 110, jednak nagrania rozmów kontrolera zbliżania z załogą samolotu absolutnie i bezspornie dowiodły, że zostało wydane polecenie zejścia do FL 150, a załoga prawdopodobnie źle zinterpretowała polecenie dotyczące nakazanego kursu
W rezultacie przekroczenia poziomu FL 150 doszło do incydentu niebezpiecznego zbliżenia z samolotem Airbus A319, który również podchodził w tym czasie do lądowania w Zurichu, który znajdował się w tym czasie na FL 130.
Załoga Tu154M PLF otrzymała polecenie natychmiastowego zwiększenia wysokości lotu w chwili przekroczenia poziomu FL 138, jednak jak wykazał zapis danych z radaru kontroli zbliżania Tu154M PLF kontynuował zniżanie do wysokości FL 133, a następnie rozpoczął wznoszenie na nową wysysokość nakazaną przez kontrolę - FL 140. Samotoly dzieliła w chwili największego zbliżenia odległość około 100m w pionie (300 stóp) i ok. 1800 m (1 NM) w poziomie. Zalecenia dla zbliżania Zurich wynoszą ~300 m (1000 stóp) w pionie i ~9 km (5 NM) w poziomie.
Dodatkowo stwierdzono, że również podczas późniejszego startu z lotniska w Zurichu załoga Tu154M PLF miała także problemy z zachowaniem podstawowych parametrów lotu - wysokości oraz prędkości.
Powyższy tekst jest wolnym tłumaczeniem dokumentu "Final Report nr.1926" Szwajcarskiej Komisji d/s Badania Wypadków Lotniczych - AAIB (BFU).
Coś jednak ze zrozumieniem "dość ważnych" komend i szkoleniem (również językowym) w tym 36 Pułku było "nie tak". Kapitan twierdził bowiem, że otrzymał polecenie "Heading 150" ..."descent 110", co zupełnie nie znalazło pokrycia w zapisach rozmów. Słyszalność na wykorzystywanej częstotliwości określono jako bardzo dobrą.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości